Informacja o potencjalnym odejściu Ilkaya Gundogana z Barcelony gruchnęła na kilka godzin przed inauguracyjnym spotkaniem FC Barcelony w rozgrywkach La Liga w sezonie 2024/25, w którym niemiecki pomocnik nie zagrał, oficjalnie z powodu kontuzji. "Gundogan ma wątpliwości co do swojej roli w kontekście sportowym. Piłkarz miał obserwować ruchy FC Barcelony na rynku transferowym oraz kształt kadry, co powoduje u niego niepokój pod względem tego, ile minut rozegra w rozpoczynającym się sezonie" - przekazał kataloński "Sport".
Ponadto władzom Barcelony nie spodobała się szczera wypowiedź niemieckiego pomocnika po meczu z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów, gdy czerwoną kartkę obejrzał Ronald Araujo. - Jestem rozczarowany, bardzo rozczarowany. Wszystko było w naszych rękach i w najprostszy sposób oddaliśmy to PSG. Nie da się wrócić, jeśli jeden z twoich zawodników zostaje wyrzucony z boiska. Przed wykluczeniem czuliśmy, że mamy kontrolę. Jeśli był faul, oznacza to czerwoną kartkę - mówił Gundogan.
Zagraniczne media zaczęły łączyć 33-latka z Manchesterem City, w którym Niemiec grał w latach 2016-23. Mówiło się, że Hiszpanie są gotowi oddać go za darmo, gdyż chcieliby jak najszybciej rozwiązać problem z rejestracją nowego nabytku Daniego Olmo.
W środę Fabrizio Romano, dziennikarz specjalizujący się w informacjach dotyczących transferów, potwierdził te informacje we wpisie na portalu X. Poinformował również, że trener angielskiego zespołu Pep Guardiola dał "zielone światło" na transfer. "We wtorek Manchester City przeprowadził rozmowy z agentami IIkaya Gundogana. Przebiegły one pozytywnie, a wszystkie strony były optymistycznie nastawione" - czytamy. Teraz ostatnie słowo należy do piłkarza. "Jeśli dojdzie do transferu. Barcelona nie zarobi na nim ani grosza" - podkreślono we wpisie.
Dotychczas Gundogan rozegrał w barwach FC Barcelony 51 meczów, w których strzelił pięć goli i zanotował 14 asyst. Portal Transfermarkt wycenia go na 15 mln euro.