Quincy Promes to postać wyjątkowo barwna. Holenderski napastnik od 2021 r. gra dla rosyjskiego Spartaka Moskwa. Szybko stał się tam wielką gwiazdą i jednoznacznie deklarował przywiązanie do tego kraju. Chciał wnioskować nawet o rosyjskie obywatelstwo i zyskał przydomek "Rosyjskie serce". Do Holandii zaś wracać nie zamierzał, bo ukrywał się przed tamtejszym wymiarem sprawiedliwości. W sumie ma tam do odsiedzenia 7,5 roku więzienia. I wiele wskazuje na to, że to go nie minie.
Piłkarz został skazany w Holandii w dwóch sprawach. Najpierw dostał karę 1,5 roku więzienia za dźgnięcie nożem swojego kuzyna. Później zaś brał udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która była odpowiedzialna za przemyt kokainy. Otrzymał za to sześcioletni wyrok. Wpadł jednak za zupełnie co innego. Promesa zatrzymano na lotnisku w Dubaju za spowodowanie wypadku drogowego na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Napastnik trafił do miejscowego więzienia, a Holandia złożyła wniosek o ekstradycję.
Na razie władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich jej nie udzieliły. Promes ma pozostać za kratkami w mieście Al Aweer aż do wyroku miejscowego sądu. Holenderski "De Telegraaf" ujawnił właśnie, w jakich warunkach przyszło mu przebywać. Te wydają się iście spartańskie. Umieszczono go w sześcioosobowej celi z trzema łóżkami piętrowymi. Problem w tym, że w środku w sumie mieszka 25 osób i zdecydowana większość śpi na podłodze.
Wśród towarzyszących mu osadzonych jest czterech innych Holendrów. Większość pochodzi jednak z Pakistanu, Egiptu oraz Indii. Wszystkim więźniom ogolono głowy na łyso i zabrano telefony komórkowe. Mogą za to wspólnie oglądać telewizję na korytarzu. Poza tym Promes nie może ćwiczyć, ani wykonywać żadnej pracy. Trzy razy w ciągu dnia może jedynie wyjść na zewnątrz na spacer. W menu nie ma owoców i warzyw. Na terenie placówki panuje zaś przeraźliwy chłód z powodu intensywnie działających klimatyzatorów.
Według "De Telegraaf" Promes liczy na pomoc ze strony Rosji, która również miała wnioskować o ekstradycję. Informacje te zdementował jednak portal sports.ru, tłumacząc, że najpierw przeciwko Promesowi musiałoby się toczyć postępowanie karne na terenie Rosji. Tak się jednak nie dzieje.