We wtorek 3 października Leyton Orient rozgrywał mecz domowy z Lincoln City. W 84. minucie przy wyniku 1:0 dla gospodarzy doszło do tragicznych wydarzeń na trybunach. Według informacji "The Independent" jeden z kibiców dostał wtedy zawału serca.
Część obecnych na trybunach fanów próbowała pomóc poszkodowanemu. Ten ostatecznie był resuscytowany przy linii bocznej na oczach wszystkich, ale sędzia Stephen Martin nie przerywał meczu. Wtedy około 20 innych kibiców wtargnęło na boisko, żeby doprowadzić do wstrzymania spotkania. Usiedli w polu karnym po przeciwnej stronie murawy.
Arbiter był jednak niewzruszony, a kibice zostali zmuszeni do opuszczenia boiska przez trenera Leyton Orient. Niestety poszkodowany fan zmarł. Do sprawy odniosło się Londyńskie Pogotowie Ratunkowe.
"Wczoraj o 21:28 zostaliśmy wezwani do osoby, która źle się poczuła w trakcie meczu rozgrywanego na stadionie Leyton Orient przy Brisbane Road (...). Nasz pierwszy lekarz dotarł tam po około czterech minutach. Udzieliliśmy pomocy, ale niestety, pomimo najlepszych starań naszych zespołów medycznych, został on później uznany za zmarłego" - przekazało pogotowie w oświadczeniu dla "The Independent".
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ostatecznie kibice, którzy wtargnęli na boisko, osiągnęli swój cel. Mecz został najpierw wstrzymany na około godzinę, a następnie odwołany. Część fanów obecnych na stadionie zarzuca sędziemu i służbom porządkowym brak delikatności w tych okolicznościach i uważają oni, że arbiter powinien przerwać spotkanie od razu, gdy dowiedział się, że ktoś walczy o życie. Inni zwracają uwagę, że podjęte działania były w zgodzie z przepisami.