Spotkanie odbyło się na trzecim poziomie rozgrywkowym i przebiegało normalnie aż do 37. minuty. Wówczas kontuzji łydki doznał asystent arbitra Bena Tonera. Jego miejsce zajął sędzia techniczny Stephen Brown, lecz niedługo później on również musiał opuścić boisko przez uraz.
Rezerwowy sędzia kontuzji doznał w 57. minucie, a gra została wstrzymana. Arbiter główny wziął piłkę i zniknął wraz z asystentami w tunelu, aby naradzić się, co w takiej sytuacji zrobić. Po 20 minutach i rozmowie telefonicznej z przedstawicielami PGMOL (organizacja odpowiedzialna za sędziowanie meczów w Anglii) podjęto decyzję, aby zapytać, czy na trybunach znajduje się ktoś do tego upoważniony.
Wśród 18 tysięcy fanów zebranych tego dnia na stadionie znalazł się Julian Browning, wielki fan Portsmouth, który w weekendy hobbystycznie prowadzi mecze w lokalnej lidze. Co ciekawe, drużyna przeciwna w takiej sytuacji mogła nie zgodzić się na powoływanie kibica na sędziego, natomiast piłkarze Cheltenham chcieli dokończyć spotkanie i nie protestowali.
- Na początku byłem trochę niepewny. Wykonali drugi telefon i pomyślałem "Och, co do diabła? Nie byłem na murawie Fratton Park, odkąd jako 11-latek grałem w finale szkolnego pucharu w 1978 roku". [...] Podskoczyła mi adrenalina. Martwiłem się dwiema rzeczami. Jedną, że podejmę jakąś kontrowersyjną decyzję, a także tym, jak zareagowałbym, gdyby Portsmouth strzeliło gola - przyznał cytowany przez radio BBC Browning. Mężczyzna powiedział także, że fanem tej drużyny jest już od 50 lat i co sezon wykupuje karnety na jej mecze.
Więcej podobnych treści przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Po przebraniu Browninga w strój sędziowski oraz krótkiej rozgrzewce mecz został wznowiony, a do regulaminowego czasu gry doliczono aż 21 minut. Spotkanie wbrew obawom bohatera całej historii przebiegło spokojnie oraz bez kontrowersji i zakończyło się remisem 0:0.