Drużyny EFL (poziomy Championship, League One i League Two) domagają się większej liczby meczów rozgrywanych w porze obiadowej, aby zaoszczędzić na rachunkach za energię elektryczną - informuje "The Sun". Zespoły desperacko chcą obniżyć koszty, bojąc się nadchodzącego kryzysu energetycznego. Dzięki wcześniejszym porom rozgrywania spotkań nie musiałyby korzystać ze stadionowego oświetlenia.
Badanie przeprowadzone przez grupę Fair Game, wykazało, że większość klubów z EFL rozważa możliwość przekładania weekendowych meczów ligowych i tych rozgrywanych w ramach FA Cup, tak aby rozpoczynały się one w okolicy południa. Do pomysłu przychylnie nastawieni są również szefowie EFL.To reakcja na rosnące ceny prądu. Średnio kluby EFL oceniły swoje zaniepokojenie kosztami kryzysu na siedem w dziesięciostopniowej skali. W przypadku zespołów z League Two wynik ten osiągnął osiem na dziesięć - donosi brytyjski tabloid.
Chociaż brytyjski rząd zobowiązał się do finansowego wspierania przedsiębiorstw, to obecnie nie jest jasne, czy pomocą zostaną objęte kluby piłkarskie i czy to wsparcie byłoby dla nich wystarczające. Dlatego też muszą one radzić sobie same. Ponadto domagają się sprawiedliwszego podziału zysków i lepszego nadzorowania przepływów finansowych w świecie piłki nożnej.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Prezes Fair Game, Niall Couper, zażądał podjęcia działań w celu finansowego wsparcia angielskich klubów, występujących w niższych ligach. - Wyniki finansowe malują bardzo ponurą przyszłość futbolu poza najwyższymi szczeblami rozgrywek. Po zakończeniu pandemii teraz nadciąga kryzys związany z kosztami życia. Może to być pocałunek śmierci dla ciężko pracujących klubów, znajdujących się na dole piłkarskiej piramidy. Kluby piłkarskie z niższych lig są sercem lokalnych społeczności, a w tej chwili wylądowały na oddziale intensywnej terapii - powiedział.