Wojna w Ukrainie trwa nieprzerwanie od ponad siedmiu miesięcy. Rosyjska armia przez ten czas straciła mnóstwo uzbrojenia i żołnierzy, co przełożyło się na kolejne porażki na polu bitwy. W związku z tym Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację poborowych i wysłanie ich do walki na froncie.
Wezwania otrzymują przede wszystkim mężczyźni do 35. roku życia i nie omijają one również sportowców. Jednym z nich jest Dinijar Bilaletdinow, były piłkarz między innymi Evertonu. W rozmowie z rodzimymi mediami jego ojciec opowiedział o tym, jak duży to był szok dla syna.
- Otrzymał powołanie. Trudno mówić o emocjach, bo nie służył, mimo że odbył służbę wojskową. To było 19 lat temu. Jasne, złożył przysięgę, ale odrobił ją w sporcie. Prawo wzywa ludzi do 35. roku życia, a on ma 37 lat, więc to jakaś sprzeczność – wyjaśnił ojciec piłkarz na łamach portalu ria.ru.
Więcej treści sporotwych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Rinat Bilaletdinow zauważył również nieścisłość w kontekście faktycznej sytuacji, a powołania otrzymanego przez jego syna. - Gdyby była generalna mobilizacja, to nie byłoby pytań. Jest jednak częściowa i wszystko powinno odbyć się zgodnie z prawem - dodał.
Dinijar Bilaletdinow również odniósł się do sytuacji. - Nic mi nie jest. Poszedłem do wojskowego biura meldunkowo-zaciągowego, uaktualniłem niektóre dokumenty. Konieczna była weryfikacja danych. Nie było pytań, od razu pozwolono mi wrócić do domu - cytuje jego słowa serwis lenta.ru. Bilaletdinow niemal całą karierę spędził w Rosji, reprezentując barwy Lokomotiwu Moskwa, Spartaka Moskwa, Anży Machaczkała, Torpedo Moskwa i Rubina Kazań. W latach 2009-2012 był piłkarzem Evertonu, natomiast na koniec kariery, w latach 2017-2019 występował w litewskim FK Riteriai.
Bilaletdinow rozegrał również 46 meczów w reprezentacji Rosji. Był jej częścią między innymi podczas Euro 2008, podczas którego rosyjska kadra dotarła do półfinału (przegrana 0:3 z Hiszpanią).