Chyba nie ma kibica Realu Madryt, który nie byłby pod wrażeniem tego, w jaki sposób w sobotnim finale zaprezentował się Thibaut Courtois. Belg obronił aż dziewięć strzałów. Ostatni raz udało się to bramkarzowi w finale Ligi Mistrzów 18 lat temu.
Courtoisowi sprzyjało również szczęście. W 21. minucie strzelał Sadio Mane, a piłka po ręce bramkarza Realu Madryt trafiła w słupek. W drugiej połowie Belg w imponującym stylu obronił strzał z bliska Salaha. To jednak nie przesłania niewiarygodnego wręcz występu. Golkiper bez dwóch zdań uratował Real przed porażką.
– Liverpool walczył do końca w Premier League. Wygrał dwa puchary. Byli naprawdę mocni i myślę, że zagrałem świetny mecz i to była różnica, ponieważ mieliśmy tylko jedną szansę i ją wykorzystaliśmy – powiedział po meczu strzegący bramki hiszpańskiej drużyny.
Taki występ bramkarza "Królewskich" spowodował, że wielu ekspertów widzi go w gronie najlepszych piłkarzy na świecie. Wśród nich jest Cesc Fabregas, który zmienił zdanie w sprawie kandydatów do Złotej Piłki. - Dodałbym do listy i prawdopodobnie dał nagrodę Courtois. Szalony sezon - napisał Fabregas.
Hiszpański środkowy pomocnik jeszcze kilkadziesiąt minut przed finałem LM wskazywał trzy inne nazwiska w gronie jego faworytów do prestiżowego wyróżnienia. To Sadio Mane, Mohamed Salah i Karim Benzema. Fabregas podkreślał jednak, że jego zdaniem najlepszego piłkarza świata wyłoni w tym roku właśnie finał na Stade de France.
Gdyby okazało się, że prestiżowa nagroda w plebiscycie „France Football" rzeczywiście trafiłaby do Courtoisa, to Belg napisałby niezwykłą historię. A to dlatego, że w historii tego wyróżnienia tylko jednemu bramkarzowi udało się wygrać. To było w 1963 r., kiedy wybrano radzieckiego zawodnika Lwa Jaszyna.
Piłkarze Realu Madryt w sobotni wieczór w Paryżu pokonali Liverpool po bramce Viniciusa z 59. minuty i wygrali rozgrywki Ligi Mistrzów. W ten sposób sięgnęli po 14. w historii klubu triumf w Champions League.