[go: up one dir, main page]

Siatkówka. Gacek: Cztery lata odpoczywałem. Wystarczy

- Proszę pana, ja cztery lata odpoczywałem - mówi Piotr Gacek, pytany czy choć odrobinę zazdrości Krzysztofowi Ignaczakowi, że ten po sezonie ligowym może cieszyć się urlopem. 37-letni libero wraca do kadry po świetnych występach w rewelacji PlusLigi, Lotosie Treflu Gdańsk. Pierwsze mecze reprezentacji Stephane'a Antigi 28 i 29 maja z Rosją w Gdańsku, w ramach Ligi Światowej. Relacje na żywo w Sport.pl

Łukasz Jachimiak: Kiedy we wrześniu ubiegłego roku reprezentacja Polski szła po złoty medal mistrzostw świata pan występował w roli eksperta. Pamiętam, że opowiadał mi pan, jak nasza drużyna powinna powalić rosyjskiego niedźwiedzia. Po pańskim powrocie pierwsze mecze kadra gra z Rosją. Zagra pan w nich?

Pior Gacek: Tego nie wiem, trzeba pytać Stephane'a [trener, Antigę]. Ale wydaje mi się, że na razie nikt nie myśli o tym czy zagra. Spotkaliśmy się, żeby trenować i bardzo dobrze się przygotować przede wszystkim do Pucharu Świata. Jest nas sporo, wydaje mi się, że w Lidze Światowej Stephane będzie mógł składem rotować. Czy zagram z Rosją? Czas pokaże.

Czuje się pan na siłach, żeby grać od początku Ligi Światowej?

- Dopiero od poniedziałku [18 maja] trenujemy w pełnym zestawieniu, na razie ciężko. Czas działa na naszą korzyść, na pewno wszyscy będziemy lepiej przygotowani, bo na razie nie jesteśmy w optymalnej formie.

Niedawno zdobył pan z Lotosem Gdańsk srebro mistrzostw kraju i Puchar Polski. W którym momencie tak udanego sezonu pomyślał pan, że może uda się wrócić do reprezentacji? A może już na początku pracy z Andreą Anastasim stawiał pan sobie taki cel?

- To przyszło dopiero w momencie, w którym rozmawiał ze mną Stephane. Jeżeli myślałbym o kadrze podczas ligi, to w życiu bym nie zagrał takiego sezonu, jaki zagrałem. Liga była dla mnie najważniejsza, liczył się tylko mój zespół. Chciałem, żeby był jak najwyżej. Kiedy Stephane zaczął ze mną rozmawiać na temat reprezentacji, wtedy dopiero uświadomiłem sobie, że mam szansę do niej wrócić.

Kiedy rozmawialiście pierwszy raz?

- To była końcówka play-offów.

Pański dobry kolega Krzysztof Ignaczak właśnie z kadrą się pożegnał i znów się w niej minęliście. Szkoda, że nie pograliście dłużej razem?

- Kiedy razem byliśmy w reprezentacji, była tylko "12" meczowa, teraz jest "14". Gdyby 10 lat temu tak było, wicemistrzostwo świata [z 2006 roku, z Japonii] zdobywalibyśmy razem, pewnie gralibyśmy na przemian. Nasze drogi w kadrze zawsze się mijały, choć lata pracy razem spędziliśmy w Spale. Ale nie ma co narzekać. Krzysiek w tamtym roku zdobył mistrzostwo świata, kilka lat wcześniej wygrał Ligę Światową, ma też medale mistrzostw Europy, ma czym się pochwalić. Nasza rywalizacja zawsze wzbudzała bardzo duże zainteresowanie, teraz będę rywalizował z Pawłem [Zatorskim] i Damianem [Wojtaszkiem] i też sobie wiele po tym obiecuję.

A gdy Ignaczak opowiada, że wreszcie ma czas na zajęcie się ogrodem, nie czuje pan nawet maleńkiego ukłucia zazdrości, że on odpoczywa, a pan haruje?

- Proszę pana, ja cztery lata odpoczywałem.

I wystarczy?

- Wystarczy.

Więcej o: