Reprezentacja Niemiec jest największą sensacją kwalifikacji olimpijskich siatkarzy. Zawodnicy Michała Winiarskiego odnieśli w ostatnich dniach dwa wielkie zwycięstwa. Najpierw pokonali 3:1 Brazylię, a później w takim samym stosunku odprawili Włochów. Łącznie odnieśli komplet sześciu wygranych i już przed ostatnim meczem z Ukrainą zapewnili sobie awans do turnieju w Paryżu. Dla Niemców będzie to dopiero czwarty występ na igrzyskach. Ostatni raz na imprezie tej rangi zagrali w 2012 roku w Londynie.
Winiarski, który rozpoczął pracę z reprezentacją Niemiec w ubiegłym roku, nie krył ogromnej radości z wywalczonego awansu. - To był nasz cel od kiedy rozpocząłem pracę z reprezentacją Niemiec. Marzeniem wszystkich było zakwalifikowanie się na igrzyska olimpijskie. Myślę, że zrobiliśmy to w absolutnie najlepszy możliwy sposób. W najcięższej grupie wygraliśmy sześć kolejnych meczów i na dzień przed końcem turnieju zapewniliśmy sobie awans. Niesamowite uczucie. To, czego dokonał zespół, daje satysfakcję w tej ciężkiej pracy, jaką jest zawód trenera - podsumował w rozmowie z Polsatem Sport.
Były siatkarz wskazał również największego bohatera ostatnich dni w niemieckiej drużynie. - Nie da się ukryć, że odkąd zacząłem pracę z reprezentacją, to bardzo stawiałem na aspekt mentalny. Chciałem więcej energii od zawodników, przede wszystkim dlatego, że oni w naturze są bardzo spokojni. Georg jest zawodnikiem silnym psychicznie, ale też naładowanym pozytywną energią. Tę energię dawał innym, a oni to podłapali. Nie da się ukryć, że bez niego byśmy nie awansowali - ocenił.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Słowa Winiarskiego znajdują odzwierciedlenie w statystykach. Niespełna 39-letni Georg Grozer dołączył do drużyny na kwalifikacje olimpijskie i od razu stał się głównym aktorem. W sześciu rozegranych spotkaniach zdobył łącznie 132 punkty. Do skutecznych ataków dołożył 11 punktowych bloków i dziewięć asów serwisowych.