"Najpiękniejsze w życiu jest, to kiedy masz przy sobie odpowiedniego partnera, z którym możesz dzielić wszystko" - napisał w mediach społecznościowych Ralf Schumacher, ujawniając, że jest homoseksualistą. Były kierowca Formuły 1 i brat Michaela Schumachera długo ukrywał swoją orientację, ale dokonując coming outu, pokazał również zdjęcie z partnerem.
Po coming oucie Schumachera sprawę komentowały niemieckie media, które raczej nie były przychylne i nazywały byłego kierowcę hipokrytą. Wszystko przez to, że w 2015 roku miał nakazać dwóm dziennikarzom napisanie, że "nie jest gejem".
Reagowała także była żona kierowcy - Cora-Caroline Brinkmann. Kobieta wymowną emotikoną serca skomentowała wpis internautki, brzmiący tak: "Mój Boże, chce mi się płakać, chciałbym Cię teraz bardzo mocno przytulić (...) Zadano ci tyle cierpienia, że nikt inny by przez to nie przeszedł i nie wziął tego na siebie".
Przy okazji rozpoczętego weekendu Formuły 1 na Węgrzech dziennikarze pytali o to również obecnych kierowców. Jednym z nich był Lewis Hamilton, który już w przeszłości wspierał społeczność LGBT i jeździł nawet w tęczowym kasku.
- Do tej pory słyszałem od ludzi tylko pozytywne rzeczy i myślę, że wynika to z czasów, w których żyjemy i zmian w społeczeństwie - stwierdził siedmiokrotny mistrz świata, cytowany przez "Daily Mirror".
- Zdecydowanie nie czuł się komfortowo, ujawniając swój homoseksualizm, ale to pokazuje, że nadszedł czas, w którym możemy w końcu zrobić ten krok i nie bać się. Musimy dalej walczyć, aby wszyscy czuli się akceptowani i mile widziani. Wszyscy musimy być dumni z postępów, jakie czynimy - dodał Hamilton.
W przeszłości w Formule 1 również inni kierowcy wspierali odmienność seksualną. Sebastian Vettel nosił tęczowe trampki, a George Russell startował w kasku z tęczą. W swoim środowisku Schumacher nie musi więc bać się o piętnowanie.