Prawo przyjęte przez parlament Węgier, zdominowany przez socjalistyczno-centrową koalicję, rozszerza skład rady polityki pieniężnej węgierskiego banku centralnego z 9 do 11 osób. Daje jednocześnie premierowi prawo do powoływania pięciu członków rady. Do tej pory całą radę mianował szef banku centralnego Węgier. Na okres przejściowy - do końca kadencji mianowanych już członków - rada będzie liczyła 13 osób.
Zdaniem opozycji rząd chce usunąć szefa banku centralnego Węgier Zsigmonda Jarai, mianowanego w 2001 r. przez prawicę. Od dwóch lat socjalistyczne rządy Węgier prowadziły walkę z bankiem centralnym, przypominającą ataki z początków rządu Leszka Millera na polską Radę Polityki Pieniężnej i NBP.
Premier Węgier Ferenc Gyurcsany oskarżył bank centralny, że działa wbrew interesom gospodarczym kraju, utrzymując stopy procentowe na wysokim poziomie. Obecnie podstawowa stopa procentowa na Węgrzech wynosi 10 proc. i jest najwyższa w UE. Jarai replikował, że do utrzymania wysokich stóp zmusza go notoryczne przekraczanie przez rząd zaplanowanego deficytu budżetowego. Wysokie stopy mają w tej sytuacji chronić przed inflacją.
W zeszłym roku deficyt budżetowy Węgier był równy 6,1 proc. PKB. W tym roku zaplanowano deficyt na poziomie 4,6 proc. PKB, ale we wrześniu rząd zwiększył prognozę deficytu do 5-5,3 proc.
Propozycje zmian w węgierskim prawie krytykował szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet.