To jedna z pierwszych i najgłośniejsza sprawa o plagiat w Polsce. W 1992 r. Uniwersytet Warszawski uznał, że praca magisterska na wydziale historii Andrzeja Anusza (wówczas posła PC) o NZS w latach 1980-89 została przepisana z pracy Marka Rymszy, studenta socjologii (ok. 60 stron).
Rok później prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia o plagiat. Równocześnie Marek Rymsza wytoczył Anuszowi sprawę cywilną o naruszenie praw autorskich. Bo swoje magisterium Anusz wydał w książce.
Rymsza wygrał proces w 1999 r. W tym samym roku NSA ostatecznie potwierdził słuszność decyzji władz Uniwersytetu odbierającej Anuszowi tytuł magistra.
Anusz magistrem, a potem doktorem, został na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W 2001 r. ukazało się w prasie jego oświadczenie, w którym przyznaje, że w swojej książce o NZS zamieścił "obszerne fragmenty" pracy magisterskiej Rymszy. W tym samym czasie Anusz praktycznie zniknął z politycznej sceny.
W międzyczasie jego proces karny po dwóch latach procedowania - w 1996 r. - został przerwany, bo prowadząca go sędzia awansowała do sądu okręgowego.
Sprawa została zawieszona w oczekiwaniu na zrzeczenie się immunitetu przez Anusza. W końcu słuch o niej zaginął.
Na wokandę wróciła dopiero w 2003 r. W grudniu zanosiło się na wydanie wyroku, ale zmieniony został ławnik i proces miał się wczoraj zacząć od nowa.
Andrzej Anusz do sądu nie przyszedł. Za to sędzia Piotr Bojarczuk przyszedł z gotowym postanowieniem o jej umorzeniu z powodu przedawnienia.
Po latach doszedł do wniosku, że przedawnienie nastąpiło już wiosną 2003 r.! Wcześniej sąd apelacyjny twierdził, że nastąpi to w styczniu tego roku. Sędzia Bojarczuk dodał, że "z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że zapadłby w tej sprawie wyrok skazujący".
- Nie zależało mi na ukaraniu pana Anusza, dla obrony moich praw autorskich i ochrony dobrego imienia ważniejszy był wyrok sądu cywilnego. Chciałem tylko, żeby jeszcze raz usłyszał, że popełnił plagiat, to miała być ta kropka nad i - powiedział nam Marek Rymsza.
Tymczasem zamiast kropki nad i jest nowa książka Anusza pt. "Kościół Obywatelski". A w niej przypisy odsyłające do wcześniejszej publikacji Andrzeja Anusza "NZS w latach 1980-1989".
- To ten sam plagiat - ocenia mec. Maciej Ślusarek, specjalista w dziedzinie prawa autorskiego. - Znalazłem też cytat żywcem przepisany ode mnie, najwyraźniej pan Anusz wyrok cywilny ignoruje - dodaje Marek Rymsza.
W takiej sytuacji możliwe będzie wystąpienie do sądu z nowym pozwem, tym razem dotyczącym nowej książki pana Anusza, w której są odwołania do tej, którą sąd zakwalifikował jako plagiat.
Wydaje się, że sąd bez problemów wydałby tymczasowe zabezpieczenie powództwa, które może polegać na wstrzymaniu sprzedaży tej nowej książki. Można też pomyśleć o postępowaniu karnym, bo zła wola i nieliczenie się z wyrokiem sądu są ewidentne.
Jeżeli ktoś w dalszym ciągu, mimo wyroku sądowego, powołuje się np. w przypisach na swoje autorstwo, to popełnia ten sam plagiat.