Policjanci interweniowali w sprawie niewypału w niedzielę 14 maja po godzinie 16, jednak informacje o zdarzeniu opublikowano dopiero w środę 17 maja. Funkcjonariusze pojawili się w szpitalu przy ulicy Pabianickiej w Łodzi, gdzie trafił 74-letni mężczyzna z obrażeniami powstałymi po wybuchu znalezionego wcześniej naboju. Tam wyjaśniali, jak doszło do niebezpiecznego zdarzenia.
Jak udało się ustalić łódzkim policjantom, 74-letni mężczyzna przed kilkoma miesiącami znalazł nabój (nie podano informacji o tym, gdzie i w jakich okolicznościach odkrył niewypał). Z niewiadomych powodów 74-latek wpadł na pomysł, by nabój przeciąć przy pomocy piłki do metalu.
Działanie doprowadziło do wybuchu, w wyniku którego mężczyzna doznał ran w postaci otarć naskórka, zasinień, a także odłamków wbitych w powłokę skóry. Zakrwawionego mężczyznę w mieszkaniu znalazła żona i natychmiast wezwała pomoc. Policjanci wskazują, że 74-latek miał sporo szczęścia, bo jego eksperyment mógł skończyć się tragicznie. Pirotechnicy zauważają natomiast, że nawet jeśli amunicja przeleżała w ziemi przez wiele lat, nadal może być aktywna i niebezpieczna.
W związku z sytuacją w Łodzi policjanci ponawiają apel, by pod żadnym pozorem nie dotykać, nie przenosić, a przede wszystkim nie rozbrajać znalezionych niewybuchów. "O znalezisku należy jak najszybciej powiadomić policję, dzwoniąc pod numer alarmowy 112. Do czasu przyjazdu funkcjonariuszy, z zachowaniem szczególnej ostrożności, dobrze jest zadbać, aby do tego miejsca nie miały dostępu osoby postronne, a w szczególności dzieci. Policjanci w przypadku takich zgłoszeń niezwłocznie powiadamiają specjalistyczne służby, zabezpieczając zagrożony rejon, aż do ich przyjazdu. Niewybuch zostaje przetransportowany i w bezpiecznym miejscu zdetonowany przez wyspecjalizowany do tego celu patrol saperski z tomaszowskiej jednostki wojskowej" - przekazała Katarzyna Zdanowska z Policji Łódzkiej.