Opublikowany w tym tygodniu raport nt. zmian klimatu został okrzyknięty przez media "ostatecznym ostrzeżeniem" naukowców ws. zmian klimatu. Nie chodzi o to, że wkrótce nadejdzie "apokalipsa", ani o to, że więcej raportów nie będzie. Jednak mamy bardzo małe okno czasowe na to, by zachować w miarę stabilny i bezpieczny klimatu.
O przyszłości ludzi żyjących dziś, a także wielu kolejnych pokoleń, zdecydują w dużej mierze działania podjęte w ciągu najbliższych lat. Emisje gazów cieplarnianych są na rekordowym poziomie. Jeśli uda nam się zmniejszyć je o ok. połowę do 2030 roku, to będziemy mieli szanse zatrzymać wzrost temperatury w okolicy 1,5 stopnia Celsjusza. To będzie miało poważne konsekwencje - ale nie tak duże, jak 2 czy 3 stopnie. Ale jeśli to się nie uda, skutki zmiany klimatu będą o wiele gorsze i niebezpiecznie zbliżymy się do punktów krytycznych klimatu Ziemi.
Ostatecznie decyzja o przyszłości należy do każdego i każdej z nas. Niezależnie od tego, co będziemy (lub nie będziemy) robić, powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, co może nas czekać - i jakie mamy możliwości. Dlatego opisujemy najważniejsze informacje i wnioski z raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu.
Choć co innego można usłyszeć od denialistów klimatycznych, to nauka ma dużą i pewną wiedzę o zmianie klimatu i jej przyczynach od dawna. Ten raport w zasadzie tylko to potwierdza - tak mocno, jak to w (języku nauki) możliwe. IPCC pisze, że to "bezsprzeczne", że "działalność człowieka, głównie poprzez emisję gazów cieplarnianych, spowodowała globalne ocieplenie". Od II połowu XIX wieku średnia temperatura Ziemi wzrosła o 1,1 stopnia Celsjusza.
Do ocieplenia klimatu przyczynia się niezrównoważona produkcja i zużycie energii, gruntu, styl życia i konsumpcji. Wpływ na klimat jest nierówny pomiędzy regionami świata, a także pomiędzy mieszkającymi w tych regionach ludźmi - uboższymi i bogatszymi. Za największą część nadmiarowego dwutlenku węgla, który jest obecnie w atmosferze, odpowiada Ameryka Północna (23 proc.) i Europa (16 proc.) Także Ameryka Północna ma największe emisje na osobę. Przecięty mieszkaniec m.in. USA odpowiada za prawie pięć razy tyle gazów cieplarnianych, co osoba żyjąca w Afryce.
Skutki tego to nieodległa przyszłość: "Zmiany klimatu już teraz wpływają na ekstremalne zjawiska pogodowe i klimatyczne we wszystkich regionach świata. Doprowadziło to do powszechnego, negatywnego wpływu na bezpieczeństwo żywnościowe i wodne, zdrowie ludzi, gospodarkę i społeczeństwo oraz związane z tym straty i szkody w przyrodzie (w tym wymierania setek gatunków) i wśród ludzi (w tym kryzysów humanitarnych, rozprzestrzeniania chorób)". Im bardziej ogrzejemy Ziemię, tym bardziej ekstrema pogodowe i inne skutki będą nakładać się na siebie i tym trudniej będzie się przed nimi uchronić.
Ponieważ już teraz podgrzaliśmy planetę o 1,1 stopnia, wszyscy doświadczamy skutków zmiany klimatu. Nie dotyczy to wcale przyszłych pokoleń, tylko ludzi, którzy już są na Ziemi. Osoby urodzone w latach 80. jako seniorzy doświadczą ocieplenia o 1,5 stopnia lub więcej. Dzieci urodzone w ostatnich latach będą mogły dożyc końca wieku. Jeszcze zanim osiągną dorosłość, możemy - o ile nie zaczniemy działać - wyemitować tyle dwutlenku węgla, że ich starość przypadnie na katastrofalne poziomy ocieplenia.
Zmiany klimaty najbardziej dotykają tych ludzi, którzy najmniej się do nich przyczynili, np. ubogich społeczności państw Afryki. Co więcej, zakres i siła skutków zmiany klimatu są większe, niż szacowano w poprzednich raportach. Ryzyko wielu negatywnych skutków, w tym przekroczenia punktów krytycznych - jak roztopienie lodowców - także jest większe, niż wcześniej sądzono. Wiele zmian, jak wzrost poziomu morza, będzie nieodwracalnych przez tysiąclecia.
Choć tę wiedzę mamy od dawna, globalne emisje gazów cieplarnianych nadal rosły w latach 2010-2019. Niewielkim pocieszeniem jest to, że tempo wzrostu było odrobinę mniejsze niż we wcześniejszej dekadzie.
Obecnie najwięcej gazów cieplarnianych pochodzi z produkcji energii (34 proc.). Za nią jest przemysł (24 proc.) i rolnictwo oraz inne działania związane z ziemią, np. wycinki lasów (22 proc.). Transport to 15 proc. emisji, ale - w przeciwieństwie do dwóch pozostałych - rosną one w tym samym tempie, a nie wolniej.
Deklaracje dot. obniżania emisji, które muszą składać wszystkie kraje, są niewystarczające, żeby zatrzymać wzrost temperatury na poziomie 1,5 stopnia. Nawet zatrzymanie na poziomie 2 stopni będzie trudne. A to jedynie "deklaracje". Jeśli chodzi o konkrety, jest jeszcze gorzej. Istniejące polityki i działania państw (według stanu na 2020 rok) doprowadziłyby do katastrofalnego wzrostu temperatury o ponad 3 stopnie do końca stulecia.
Ponieważ pewien wzrost temperatury jest już nieunikniony - ze wszystkimi konsekwencjami - musimy przystosowywać się do groźniejszego, bardziej niestabilnego klimatu. Jednak to nie magiczne rozwiązanie wszystkich problemów, bo - jak podkreśla IPCC - adaptacja ma swoje granice. Nie da się ich wyznaczyć co do ułamka stopnia, jednak wiadomo, że powyżej pewnego poziomu nie będziemy w stanie bronić się przed kryzysem klimatycznym. Dotyczy to także przyrody. Na przykład w przypadku raf koralowych ocieplenie o 1,5 stopnia oznacza wymieranie 70-90 proc., a 2 stopnie - praktycznie wszystkich raf.
Recepta na zmiany klimatu jest pozornie prosta - błyskawicznie ściąć emisje gazów cieplarnianych i doprowadzić je do poziomu zero (a dokładnie zero netto, kiedy nie emitujemy więcej, niż zostaje pochłonięte). Zatrzymanie wzrostu temperatury ok. 1,5 stopnia wymaga zmniejszenia emisji dwutlenku węgla o połowę do 2030 roku, o 65 proc. do roku 2035 i o niemal 100 proc. do 2050. (Liczby te różnią się nieco dla innych gazów cieplarnianych, jak metan).
IPCC pokazuje jasno, że na świecie nie ma miejsca na nowe inwestycje w wydobycie ropy, węgla i gazu. Ogromna większość paliw kopalnych musi zostać pod ziemią, jeśli mamy zachować zdatną do życia planetę.
Według wyliczeń naukowców tylko wydobycie ropy, węgla i gazu z już eksploatowanych złóż doprowadziłoby do przekroczenia wzrostu temperatury o 1,5 stopnia. Zatem nie tylko każdy nowy projekt wydobywczy jest nie do pogodzenia z celem 1,5 stopnia, ale nawet część istniejących złóż należałoby porzucić. Żeby ograniczyć ocieplenie do 2 stopni, pod ziemią pozostawić należy 80 proc. złóż węgla, 50 proc. złóż gazu i 30 proc. ropy. Dla celu 1,5 stopnia te wartości są znacznie wyższe.
Chociaż ryzyko związane z globalnym ociepleniem i jego negatywne skutki bardzo wzrosną po przekroczeniu 1,5 stopnia, to nie znaczy, że walka będzie wtedy przegrana. IPCC podkreśla, że zagrożenia i szkody rosną z każdym ułamkiem stopnia - więc 1,6 jest lepsze niż 1,7, 1,7 jest mniej groźne od 1,8. Nie ma żądnego punktu, w którym jest za późno, by uratować więcej. Każda tona CO2 mniej się liczy. Potrzebne są działania we wszystkich sektorach, na każdym polu - nie tylko produkcji energii, ale też transportu, rolnictwa, przemysłu, konsumpcji. Znaczenie mają zarówno zmiany systemowe (przejście na czystą energię, czysty transport) jak i indywidualne - to, jak się poruszamy, co jemy, ile kupujemy.
Choć wiele wniosków raportu IPCC jest fatalnych, to są też takie, które dają nadzieję. Ocena międzynarodowych porozumień, działań poszczególnych państw i wzrostu świadomości ludzi pokazuje, że działania na rzecz zatrzymania zmiany klimatu przyspieszają. Choć krótkoterminowe plany wciąż są niewystarczające, to coraz więcej państw deklaruje osiągnięcie zerowych emisji netto do 2050 roku, co pozwoliłoby zatrzymać ocieplenie w okolicy 1,5 stopnia.
Wprowadzanie w życie zmian sprawiło, że produkcja energii ma mniejszy ślad węglowy niż wcześniej. Technologie niskoemisyjne, jak elektrownie wiatrowe czy słoneczne, stają się coraz tańsze. Między 2010 a 2019 rokiem cena energii słonecznej spadła o 85 proc., energii wiatrowej o 55 proc., a baterii litowo-jonowych (używanych w samochodach elektrycznych) o 85 proc.
Już teraz mamy technologiczne możliwości zmniejszania emisji w sektorze energetyki, transportu, budynków czy przemysłu. Co więcej - wiele z tych rozwiązań nie tylko nie jest drogich, ale nawet może przynieść oszczędności w porównaniu do stanu obecnego.
IPCC zwraca też uwagę na to, jak każdy z nasz może mieć wpływ na postępy w walce ze zmianą klimatu: "Masowe ruchy społeczne w niektórych regionach stały się katalizatorami zmian". Wymienione są m.in. ruchy młodzieżowe czy prawną walkę ws. klimatu.