- W przyszłości to właśnie zmiany klimatu będą głównym punktem zainteresowania organizacji humanitarnych, bo będą odpowiadać za znaczną część potrzeb, zwłaszcza w przypadku masowych przemieszczeń ludności w poszukiwaniu wody, chłodniejszych temperatur, bezpiecznego schronienia, ziemi uprawnej - mówi nam Helena Krajewska, rzeczniczka prasowa Polskiej Akcji Humanitarnej.
W grudniu tego roku organizacja założona przez Janinę Ochojską świętuje 30 lat istnienia. - Cieszymy się, że PAH działa już od 30 lat, ale bardzo chcielibyśmy nie być już potrzebni - przyznaje Krajewska. Jednak potrzeby pomocy humanitarne na świecie nie spadają, a rosną. I w dużej części odpowiadają za to skutki zmian klimatu. Mało gdzie widać to tak wyraźnie, jak w krajach Afryki Wschodniej.
- Kryzys klimatyczny w Sudanie Południowym jest bardzo dotkliwy - mówi nam David Odee, szef biura PAH w najmłodszym kraju świata. Nowe badania naukowe potwierdzają, że obecna zmiana klimatu przyczynia się do ekstremalnych opadów w różnych częściach świata, w tym w Afryce. Im bardziej ociepli się klimat, tym większe będzie zagrożenie.
- Najbardziej odczuwalnym skutkiem tutaj i w całym regionie jest klęska głodu, spowodowana m.in. powodziami oraz suszą - mówi i wyjaśnia: - Powodzie zabijają zwierzęta, wszystkie pola uprawne są zmywane z powierzchni ziemi. Zmuszają ludzi do porzucenia domów. Powodzie nie trwają dzień czy dwa, ale nawet trzy-cztery miesiące.
Paradoksalnie wielkim problemem jest brak czystej wody do picia czy gotowania. - Woda zalewa toalety, leżą w niej martwe zwierzęta, co powoduje rozprzestrzenianie się chorób, takich jak biegunki czy czerwonka - opowiada Odee. Klęska utrudnia też przemieszczanie. - W Sudanie Południowym prawie nie ma dróg i ludzie korzystają z rzek do transportu. Ale to także jest utrudniane przez powodzie. Jedyną możliwością dotarcia do niektórych społeczności jest transport lotniczy, ale to bardzo drogie. Przez to do niektórych miejsc nie da się dostarczyć jedzenia - dodaje.
To wszystko sprawia, że kataklizm klimatyczny zmienia domy mieszkańców Sudanu Południowego w pułapki:
- Ludzie na terenach dotkniętych powodzią nie mają jedzenia, nie mają wody i często nie mają możliwości wydostania się stamtąd. To tragiczna sytuacja. A organizacje humanitarne nieraz także nie są w stanie pomóc. Kiedy się da, dostarczają m.in. artykuły higieniczne, tabletki do oczyszczania wody.
Kolejne zagrożenie, o jakim mówi Odee, to fale upałów. - W niektórych obszarach Sudanu Południowego postępuje pustynnienie, giną zwierzęta. O wiele gorsza jest sytuacja w sąsiednich Etiopii, Somalii, na północy Kenii - mówi i dodaje: - Poza kataklizmami są też długoterminowe efekty. Erozja gleby, wymieranie dzikiej przyrody. To wszystko sprawia, że części kraju coraz mniej nadają się do życia.
Według danych NASA na koniec 2022 roku, obszary Afryki Wschodniej doświadczają właśnie najdłuższej i najpoważniejszej suszy w historii pomiarów. Dziesiątki milionów ludzi w Somalii, Etiopii i innych krajach jest zagrożonych niedożywieniem i głodem. Na poniższej mapie zaznaczono anomalię opadów w okresie od marca do września tego roku. Kolor pomarańczowy to opady poniżej normy, niebieski - powyżej. Jak widać
Rzeczniczka PAH zwraca uwagę, że bardzo trudno odpowiedzieć na kryzys związany z suszą, bo ani nie wydarzył się z dnia na dzień, ani nie ma też możliwości przewidzenia, kiedy się zakończy. Niesienie pomocy nie jest możliwe bez finansowania. A na przeciągające się kryzysy o wiele trudniej pozyskać środki, czy też zainteresować nimi mediów i opinię publiczną.
Migracja staje się naturalnym mechanizmem adaptacji do tych warunków. Jednak ma to swoje negatywne konsekwencje.
- Dochodzi do napięć i konfliktów między rolnikami i pasterzami a innymi ludźmi, bo wszyscy szukają bezpiecznego terenu do życia i pracy. Część ludzi ucieka także do sąsiednich krajów jak Etiopia czy Sudan. Ale tam są podobne zagrożenia klimatyczne i w konsekwencji więcej ludzi konkuruje o te same zasoby. To także prowadzi do napięć społecznych
- mówi szef biura PAH. W krajach takich jak Sudan Południowy czy Somalia na kryzys klimatyczny nakłada się niestabilność polityczna. Władza rządu nie sięga daleko poza stolice i praktycznie nie ma mowy o kompleksowym przygotowaniu kraju na skutki zmian klimatu. Organizacje humanitarne mogą próbować pomagać w kryzysach, ale nie zastąpią państwowego systemu opieki zdrowotnej, pomocy społecznej czy reagowania na kataklizmy.
Odee tłumaczy, że pomoc humanitarna musi dostosowywać się do nowych wyzwań i w projektach uwzględniają odporność na kataklizmy klimatyczne.
- Na przykład w Sudanie Południowym studnie lub sanitariaty są budowane na wzniesieniach, tak że nawet w przypadku zalania nie dochodzi do zanieczyszczenia wody. Zachęcamy też społeczności do osiedlania się na wyżej położonych terenach. W Somalii za to umacniamy brzegi rzek, montujemy śluzy, odkopujemy kanały irygacyjne. W Kenii wykorzystujemy tamy piaskowe do gromadzenia wody na czas pory suchej - wymienia.
- Tamy piaskowe, śluzy na rzekach, panele słoneczne, analiza zagrożeń w skali lokalnej, dostosowywanie upraw do zmieniającego się klimatu – to wszystko bardzo ważne i już dziejące się aktywności. W przyszłości to właśnie zmiany klimatu będą głównym punktem zainteresowania organizacji humanitarnych, bo będą odpowiadać za znaczną część potrzeb, zwłaszcza w przypadku masowych przemieszczeń ludności w poszukiwaniu wody, chłodniejszych temperatur, bezpiecznego schronienia, ziemi uprawnej
- mówi Helena Krajewska. Jak opowiada, z 30-letniego doświadczenia polskiej organizacji szczególnie przydatna jest teraz wiedza dotycząca zapewniania dostępu do wody oraz godnych warunków sanitarnych i higienicznych. - Specjalizujemy się w efektywnych, długofalowych działaniach z tym związanych. Woda to klucz do rozwoju, do walki ze skutkami zmian klimatu, do wzmacniania edukacji i rynku pracy. Właściwa higiena i dostęp do sanitariatów ograniczają rozprzestrzenianie się chorób, epidemii - podkreśla. Woda to możliwość uprawy ziemi, hodowli zwierząt.
Rzeczniczka PAH zwraca uwagę także na wykorzystanie nowoczesnych technologii, by dopasować działania do szybko zmieniającego się świata. - Technologie mogą w przyszłości pomóc organizacjom humanitarnym w monitoringu sytuacji w terenie, tworzeniu symulacji przyszłych potrzeb, ustawieniu systemu szybkiego powiadamiania o katastrofach naturalnych itp. Przykładem jest aplikacja e-Locust, stworzona przez FAO, która odegrała ogromną rolę w walce z inwazją szarańczy (2019-2021) w Afryce Wschodniej i pozwoliła, by na poziomie lokalnym wprowadzano dane dot. przemieszczających się rojów owadów, ich wielkości, siły i kierunku wiatru itp. - mówi.
W idealnych warunkach pomoc humanitarna kończy się wraz z kryzysem. Kiedy trwa ona zbyt długo, rośnie zagrożenie, że dana społeczność czy dany kraj stanie się uzależniony od pomocy zewnętrznej. Zaś klęski związane ze zmianami klimatu będą tylko narastać, a regiony takie jak Wschodnia Afryka są szczególnie narażone - ze względu zarówno na same warunki klimatyczne, jak i słabość instytucji państwowych. Organizacje mogą starać się uniknąć doprowadzenia do uzależnienia ludzi od pomocy - mówi Krajewska. Jak? Rozszerzając działania dystrybucji pomocy na działania edukacyjne, szkolenia zawodowe, pomoc finansową, włączając lokalne organizacje, administrację i ekspertów.