- Jest większa pilność, a jednocześnie więcej ostrożności - tak irlandzki europoseł Sean Kelly z największej grupy parlamentarnej, Europejskiej Partii Ludowej, ocenił wpływ wojny w Ukrainie i kryzysu energetycznego na politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Podobne wnioski płyną ze spotkań z politykami i ekspertami w Brukseli, w których Gazeta.pl brała udział w tym tygodniu. O "powrocie węgla" nie ma mowy.
Polityka klimatyczna stała się jednym z priorytetów UE szczególnie po 2019 roku. Ale zaraz po tym przyszła pandemia, w tym roku - wojna w Ukrainie i związany z działaniami Rosji kryzys energetyczny. Wraz z tym pojawiły się obawy, czy plany redukcji emisji, odchodzenia od paliw kopalnych nie muszą zostać zweryfikowane. Niektórzy politycy w Polsce chętnie mówią o "renesansie węgla", który miałby dawać nam bezpieczeństwo energetyczne. W kilku krajach rzeczywiście przygotowano elektrownie węglowe do uruchomienia na wypadek braku gazu.
Duże obawy budzi zaczynająca się zima, a do tego panuje zgoda, że przyszły rok będzie jeszcze większym wyzwaniem, jeśli chodzi o zapewnienie dostaw gazu. Uniezależnienie od paliwa z Rosji jest stopniowe i rok 2023 zacznie się z dużo mniejszym poziomem dostaw rosyjskiego gazu niż 2022. Problemem może być też rosnący popyt w skali całego świata, np. jeśli Chiny będą odchodzić od polityki lock-downów z powodu COVID-19.
Jednak od ekspertów i polityków w Brukseli można usłyszeć przede wszystkim o tym, jak kryzys daje dodatkowy argument za szybszym odejściem od paliw kopalnych. Cel ograniczenia emisji o 55 proc. do 2030 roku pozostaje w mocy, a nawet może zostać wzmocniony. Prace nad pakietem Fit for 55, który ma przełożyć ten cel na konkrety, idą zasadniczo zgodnie z planem i spora część ma być domknięta do końca roku.
Według Tima McPhie, rzecznika Komisji Europejskiej ds. energii i klimatu, wojna i kryzys energetyczny pokazują, że kwestie bezpieczeństwa oraz walki ze zmianami klimatu współgrają ze sobą, a odpowiedzią na jedno i drugie jest realizowanie Europejskiego Zielonego Ładu. Komisja Europejska zaproponowała też pakiet REpowerEU, który zakłada m.in. zwiększenie celu udziału energii odnawialnej na rok 2030. Co do tego nie ma jeszcze w Brukseli zgody, ale według ekspertów podniesienie celu z 40 do 45 proc. będzie miało ogromne korzyści: zmniejszy zapotrzebowanie Europy na gaz i tym samym pozwoli zaoszczędzić miliardy euro. Zdaniem McPhie w przyszłym roku możliwe jest porozumienie dotyczące tego celu.
Poza pilnością jest też ostrożność, o której mówił europoseł Kelly. - Ostrożność w sprawie bezpieczeństwa energetycznego i w sprawie kosztów energii. Politycy obawiają się, że wysokie rachunki płacone przez wyborców uderzą w ich poparcie - powiedział. Zwrócił uwagę, że bezpieczeństwo wymaga uniezależnienia się nie tylko od rosyjskich paliw, ale w ogóle od importowanych paliw kopalnych. - Żeby to osiągnąć, musimy przyspieszyć rozbudowę energii odnawialnej, gdzie tylko się da. I myślę, że im dalej idziemy, tym bardziej będziemy dostrzegać, jakie daje to nam możliwości, a nie skupiać się na obawach - dodał.
Wojna i jej skutki nie są nawet jedynym z problemów europejskiej energetyki - awarie i konserwacja elektrowni atomowych we Francji, susza czy ostatnia bezwietrzna pogoda stanowią bardzo groźną mieszankę. Ale wbrew głośnym nagłówkom o włączaniu starych elektrowni węglowych, Unii i tak udaje się w tym roku ograniczać emisje.
- Nasze emisje spadają w porównaniu do wartości sprzed pandemii. W tym roku Francja miała problemy z produkcją energii jądrowej, a Hiszpania i Szwecja - z elektrowni wodnych. Jest pewien wzrost produkcji elektryczności z węgla, ale o wiele większy jest wzrost źródeł odnawialnych, wiatru i słońca. I mam nadzieję, że ten trend wzrostowy się utrzyma - powiedział Tim McPhie, rzecznik KE ds. energii i klimatu.
Andreas Graf, ekspert niemieckiej organizacji Agora Energiewende, ocenił, że wojna wysunęła na pierwszy plan bezpieczeństwo energetyczne - i pierwszą reakcją Komisji Europejskiej było nie luzowanie celów klimatycznych, lecz przeciwnie - propozycje ich wzmocnienia, zawarte w pakiecie REpowerEU. Podkreślił też, że obecne poziomy emisji CO2 pokazują, że nie robimy kroku w tył. - Może pojawiać się takie wrażenie, kiedy jeden kraj przez jakiś czas spala więcej węgla lub inny zwiększa udział gazu w produkcji energii. Ale dane dla całej UE nie pokazują "powrotu do węgla" - powiedział i dodał:
- Kraje członkowskie zasadniczo zgadzają się co do celów redukcji emisji na rok 2030 - nie ma rozwodnienia tych ambicji z powodu wojny i kryzysu energetycznego. A przez część tego roku emisje CO2 z produkcji energii są na poziomie najniższym w ostatnich latach, niższym nawet od tego w latach pandemii COVID-19. Przede wszystkim zmniejszyliśmy zużycie gazu, ale także węgla.
Najnowsze dane pokazują, że - po popandemicznym odbiciu - poziom emisji gazów cieplarnianych UE znów jest w trendzie spadkowym.
Co z tymi, którzy przekonują, że dla bezpieczeństwa energetycznego potrzebny jest "renesans węgla"? McPhie powiedział, że KE opiera się na nauce i faktach, a argumenty są po stronie energii odnawialnej. - Widziałem nowe dane, które pokazują, że Polska jest liderem wzrostu instalacji pomp ciepła. Więc narracje polityczne to jedno, a realna sytuacja - to co innego. Polska otrzyma środki na sprawiedliwą transformację, planuje budowę wiatraków na morzu - powiedział i dodał, że to właśnie takie inwestycje pokazują, jaki jest rzeczywisty kierunek zmian.
- Kryzys wpłynął w różnych sposób na konkretne polityki. Jest jasne, że przyspieszył rozwój energii odnawialnej, dzięki temu nie mamy wątpliwości w proponowaniu zwiększonego celu OZE. Dobrym przykładem jest Polska, gdzie podejście i wizerunek energii odnawialnej zmienił się w ogromnym stopniu w ciągu tego roku - powiedział z kolei Bas Eickhout, europoseł Zielonych z Holandii. Podkreślił, że cele klimatyczne na rok 2030 rok zostały zapisane w prawie klimatycznym UE i nie obawia się, że mogą być naruszone.
Według eksperta Agora Energiewende nie można jeszcze powiedzieć, że UE jest już na drodze do obniżenia emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 roku - ale uważa, że "obecnie jesteśmy w lepszej pozycji, niż byliśmy przed 24 lutego". - Z powodu wojny zaczęliśmy podejmować działania, które powinniśmy byli zacząć już wcześniej z powodu kryzysu klimatycznego. Prace legislacyjne nad pakietem Fit for 55 co do zasady idą zgodnie z planem. Przyjęto już kilka elementów, w tym dotyczące emisji z samochodów i trwają prace nad kolejnymi.
Jednym z ważnych elementów unijnego planu walki ze zmianami klimatu i pakietu Fit for 55 są zmiany systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Teraz system ETS obejmuje produkcję energii i część przemysłu. Na przykład elektrownie węglowe muszą kupować uprawnienia na każdą tonę CO2, którą uwalniają do atmosfery - co zachęca do przejścia na czystsze źródła energii. Z czasem system miałby objąć inne sektory. Mniej kontrowersyjny jest transport morski, nieco bardziej - lotnictwo, a najbardziej - transport drogowy i budynki. W praktyce chodzi o to, że opłata byłaby zawarta w cenie paliwa do samochodu lub węgla czy gazu do ogrzewania.
- Rozmawianie o tym w czasie kryzysu energetycznego nie jest łatwe. Trudno mówić o mechanizmie zwiększania cen paliw kopalnych w środku kryzysu związanego z wysokimi cenami tych paliw - przyznał Bas Eickhout. Irlandzki europoseł Sean Kelly ocenił, że opłata za emisje dla ogrzewania budynków będzie w przyszłości potrzebna, a jednocześnie konieczne jest też wsparcie ludzi w tym, żeby mogli ocieplić domy i zmienić źródło ogrzewania na czyste.
W ocenie eksperta Agora Energiewende negocjacje nad rozszerzeniem systemu ETS są powolne i trudne - ale jest wstępna zgoda na objęcie nim transportu morskiego. - Wciąż bardzo daleko od porozumienia ws. objęcia budynków i transportu drogowego systemem ETS, jednak mimo kryzysu energetycznego ten pomysł nie został zupełnie odrzucony - powiedział.
Jedną z najbardziej niepokojących kwestii jest to, jakie dokładnie będą efekty zmiany rosyjskiego gazu na ten z innych źródeł. Unia Europejska wspiera dywersyfikację, ale żeby móc kupować gaz z innych krajów konieczna jest nowa infrastruktura - terminale do statków z LNG, rurociągi, a także infrastruktura wydobywcza. Zawierane są także długoterminowe kontrakty.
To wszystko niesie ze sobą ryzyko - żeby zatrzymać zmiany klimatu, od gazu trzeba odejść tak samo, jak od węgla. Jeśli teraz zainwestujemy miliardy euro w infrastrukturę, to trzeba będzie wykorzystywać ją przez wiele lat, żeby taka inwestycja mogła się zwrócić. Więc albo zmusi to do wykorzystywania gazu, choć nie powinniśmy już tego robić, albo konieczne będzie porzucenie infrastruktury i zaakceptowanie strat. Obawy o "zablokowanie" gazu przez za duże inwestycje podziela Bas Eickhout z Zielonych - szczególnie po roku 2030.
Eksperci zachęcają kraje, by decydować się tylko na takie inwestycje w gaz, które są niezbędne - i w zamian przyspieszyć budowę energii odnawialnej. Według ekspertów dodatkowe środki - oszczędności, efektywność, nowe technologie - mogą drastycznie obniżyć nasze zapotrzebowanie na gaz do 2030 roku.
- W propozycji REpowerEU przyznano, że musimy zbudować pewną ilość nowej infrastruktury, żeby dostosować się do nowej rzeczywistości. Ale ogromna większość inwestycji będzie dotyczyć efektywności energetycznej i energii odnawialnej - powiedział Tim McPhie, rzecznik Komisji Europejskiej ds. energii i klimatu.