Dojazdy do pracy dla wielu z nas to nieprzyjemny obowiązek, który zbiera sporo czasu i pieniędzy. Wiele osób zaczęło więc interesować się ulgą za dojazd do firmy. Jak się okazuje, nie jest to wcale nowa formuła.
Jak pisze "Gazeta Prawna", tak zwana "ulga za dojazd do pracy" czy "odliczenie za paliwo" to koszty uzyskania przychodów, które stosowane są od lat. Ulga ta ma wpływ na proporcje między wynagrodzeniem brutto i netto. Chociaż wykazywana jest w PIT, to zwykle nie oznacza, że pracownik dostanie za to dodatkowe pieniądze. Tylko w wyjątkowych sytuacjach podatnik może liczyć na zwrot podatku, ale jak podkreśla dziennik, może to być zaledwie około 100 złotych rocznie.
Pracownicze koszty uzyskania przychodów to ulga, która przysługuje każdemu pracownikowi zatrudnionemu na podstawie umowy o pracę i jest stosowana od wielu lat. Z czasem przyjęło się mówić, że jest to "rekompensata" za wydatki poniesione w związku z dojazdem do pracy. Wysokość kosztu wynosi maksymalnie 250 zł za miesiąc (3000 zł na rok).
Warto dodać, że prawie wszyscy pracownicy - nawet nieświadomie, korzystają z kosztów uzyskania przychodów, które są uwzględniane przez pracodawców. Koszty te odejmuje się od przychodów, co prowadzi do pomniejszenia dochodów, od których odliczany jest podatek. Gdyby nie koszty uzyskania przychodów, to wynagrodzenie pracownika byłoby co miesiąc niższe o ok. 43 złotych netto.
Koszty uzyskania przychodów wykazuje się w formularzu PIT, ale są one uwzględnione automatycznie. W większości przypadków więc nie można liczyć na dodatkową ulgę, bo pracownik otrzymał już korzyści z tej ulgi w ciągu roku, z każdą wypłatą.
Kiedy możliwy jest zwrot podatku za ulgę? Sytuacje te są naprawdę rzadkie i mogą być związane z sytuacją, gdy pracownik mieszka w innej miejscowości niż pracuje, a jego pracodawca nie odlicza kosztów dojazdów. "Wówczas faktycznie w rozliczeniu rocznym PIT może wykazać wyższe koszty za te miesiące, w których dojeżdżał z innej miejscowości (ale nie więcej niż 3600 zł rocznie, jeśli ma tylko jednego pracodawcę). Uzyska z tego tytułu zwrot podatku, w najlepszym wypadku będzie on jednak wynosił maksymalnie ok. 100 zł za cały rok" - pisze "Gazeta Prawna".
Innym przykładem mogą być pracownicy, którzy dojeżdżają transportem zbiorowym i wydają na bilety więcej, niż wynosi roczny limit kosztów uzyskania przychodów, czyli wyda więcej, niż
"Z tego przepisu skorzystają wyłącznie pracownicy dojeżdżający transportem zbiorowym z odległych miejscowości" - dodaje dziennik.