Bieżące protesty policjantów stały się przedmiotem szczególnego zainteresowania mediów 17 października. Tego dnia związkowcy NSZZ "Solidarność" wzięli udział w manifestacji przed siedzibą Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie. Organizatorzy tłumaczyli, że miała ona charakter symbolicznego pogrzebu. Na miejsce przyjechał karawan z trumną podpisaną "Polska Policja", a wszyscy protestujący mieli na sobie czarne ubrania.
Związkowcy ustawili również przed budynkiem KPRM tekturowe sylwetki funkcjonariuszy - tak zwanych "policjantów widmo", którzy mieli reprezentować braki kadrowe. - Ten policjant widmo to produkt braku reakcji rządzących na dramatyczną sytuację w policji. Fizycznie jest, nie ma żadnych oczekiwań, jest dostępny całą dobę, ale w praktyce nikomu nie pomoże, nikogo nie ochroni, pozostanie cyferką w statystyce - tłumaczył jeden z organizatorów protestu Mirosław Soboń, cytowany przez portal związku zawodowego.
Protesty policjantów zaostrzyły się wraz z końcem ubiegłego miesiąca. Na okres między 30 października o 12 listopada zaplanowany został strajk o kryptonimie "Lucyna". Głównym elementem akcji ma być masowe korzystanie ze zwolnień chorobowych. Ta skoordynowana "psia grypa" ma zwrócić uwagę rządzących w czasie szczególnie istotnym z perspektywy zapewnienia bezpieczeństwa - obejmującym długi weekend z uroczystością Wszystkich Świętych oraz Narodowe Święto Niepodległości 11 listopada. O sprawie informowaliśmy wcześniej między innymi w poniższym artykule:
- Jako odpowiedzialny związek zawodowy nigdy nie namawialiśmy do masowego udawania się do lekarza w celu stwierdzenia czy policjanci są chorzy, czy też nie. Nasze działania polegają na czymś innym. (...) W dniach 30 października - 12 listopada zachęcamy policjantów, jak i pracowników policji, do udania się na badania profilaktyczne - powiedział Polskiej Agencji Prasowej sierż. sztab. Jacek Łukasik, przewodniczący Komitetu Protestacyjnego policyjnej "Solidarności".
Lokalna redakcja "Wyborczej" informowała w czwartek (31 października) - na dzień przed długim weekendem - że w województwie śląskim na L4 przebywało było ponad tysiąc policjantów. Rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, komisarz Sabina Chyra-Giereś, zapewniała jednak, że sytuacja jest monitorowana, a ciągłość służby i bezpieczeństwo mieszkańców nie są zagrożone. - Jeśli będzie potrzeba, to w miejsca z większą niż zwykle absencją, skierujemy policjantów z innych jednostek lub komórek - przekazała.
"Wyborcza" wylicza, że protestujący policjanci domagają się: powiązania budżetu policji z PKB, 15-procentowych podwyżek, podniesienia świadczeń socjalnych do poziomu analogicznego jak w wojsku oraz wprowadzenia dodatku metropolitalnego. Z "Programu Naprawczego Policji" opublikowanego przez Krajową Sekcję Policji NSZZ "Solidarność" dowiadujemy się również, że związkowcy walczą między innymi o decentralizację budżetu i rozdzielenie go pomiędzy lokalne komendy powiatowe, wprowadzenie kadencyjności Komendanta Głównego Policji oraz zwiększenie ilości etatów.
- Jesteśmy ciągle z tyłu, ciągłe żebranie. Wojsko? 925 zł dodatku mieszkaniowego, a my co? Albo te osławione "wczasy pod gruszą". Dostałem 1800 zł na cztery osoby. A żołnierz 2100 na rękę na osobę. I co? Za 8,5 tys. jadę z rodziną na wakacje do Grecji i odpoczywam jak człowiek. A za 1800 mogę sobie pojechać chyba na weekend do Lichenia - opowiadał o sytuacji jeden z policjantów w rozmowie z portalem pulsHR.pl.
W poniedziałek (4 listopada) redakcja Gazeta.pl odebrała wiadomość od jednego z funkcjonariuszy zaangażowanych w trwające protesty. Autor maila wylicza między innymi problemy dotyczące "ogromnych braków kadrowych", które mają sprawiać, że policjanci są przepracowani i zmuszeni do wypełniania obowiązków za kilka osób. Twierdzi również, że obecne warunki przyczyniają się do wydłużenia czasu interwencji oraz postępowań prowadzonych przez pion kryminalny. Zaznacza, że z powodu braków kadrowych nie są prowadzone regularne i skuteczna szkolenia funkcjonariuszy.
Nadawca wiadomości ostrzega o brakach wyposażenia i informuje, że niektórzy policjanci zmuszani są do kupowania sprzętu za własne pieniądze. Twierdzi ponadto, że w procedurach dominuje "odgórny nacisk na statystykę", który skutkuje między innymi: kończeniem postępowań karnych pomimo ich niedostatecznego rozpatrzenia czy wystawianiem mandatów za mało znaczące przewinienia, aby zwiększyć wykrywalność wykroczeń. Ponadto utrzymuje, że pilne interwencje bywają klasyfikowane jako "zwykłe" aby maskować długi czas dojazdu patroli, a także że osoby wykonujące prace biurowe w komisariatach są rejestrowane jako "patrole na mieście".
Według autora maila na zwolnieniu lekarskim przebywa obecnie około 20 tysięcy policjantów, a na niektórych komisariatach brakuje nawet 80 procent całego personelu. Twierdzi, że w samym Krakowie nieobecnych jest około tysiąc funkcjonariuszy. "Wysocy rangą przełożeni pomimo wiedzy o potężnej absencji funkcjonariuszy zakłamują rzeczywistość, udając, że nic się nie dzieje i nie ma żadnego protestu" - podsumowuje.
W rozmowie z portalem InfoSecurity24 rzecznik prasowa Komendanta Głównego Policji insp. Katarzyna Nowak informowała, że liczba zwolnień lekarskich jest na bieżąco monitorowana, "aby uzyskać kompleksowy obraz sytuacji, co pozwoli na odpowiednie planowanie służby i zapewnienie jej prawidłowego toku". Przekonywała ponadto, że forma protestów nie przyniesie im społecznej akceptacji oraz że "zdecydowana większość policjantów, w poczuciu odpowiedzialności i charakteru zawodu policjanta, nie decyduje się na absencję".
Według insp. Nowak pod koniec października liczba zwolnień lekarskich w skali kraju nie odbiegała od dobowego standardu. Przekazała ponadto, że na policyjnych grupach społecznościowych pojawiają się fałszywe wpisy, które wprowadzają funkcjonariuszy błąd w kwestiach liczby zwolnień i działań ich przełożonych.
Insp. Nowak przekazała InfoSecurity24, że obecnie trwają prace mające "w sposób kompleksowy poprawić warunki pełnienia służby". Wyliczyła, że dotychczas wdrożono szkolenia hybrydowe, a w najbliższym czasie planowana jest zmiana przepisów dotyczących awansów, wprowadzenie dodatków progresywnych i świadczeń metropolitalnych, a także opracowanie nowej siatki płac, która ma "urealnić wynagrodzenia".
- Te prace - na poziomie Komendy Głównej wspólnie z ministerstwem - trwają od wielu miesięcy. I to nie dzieje się dlatego, że od kilku dni jest mowa o protestach. To są działania systemowe. Natomiast oczywiście takie rozwiązania wymagają czasu i zmian w przepisach - podkreśliła.
Gazeta.pl skontaktowała się z Komendą Główną Policji z zapytaniem o liczbę policjantów przebywających obecnie na zwolnieniach chorobowych oraz zarzuty czynione przez protestujących. O nowych doniesieniach w sprawie będziemy informowali na bieżąco.