O sprawie jako pierwsza informowała w środę (3 kwietnia) "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze dowiedzieli się, że po ponad rocznym śledztwie prokuratura zdecydowała się na skierowanie do sądu aktu oskarżenia. Zdaniem śledczych biskup tarnowski posiadał wiarygodne informacje o wykorzystywaniu dzieci przez księży Stanisława P. oraz Tomasza K., a mimo to nie zawiadomił niezwłocznie o sprawie prokuratury.
- Z ustaleń śledztwa wynika, że wprawdzie władze kościelne złożyły takie zawiadomienie odnośnie obu księży, jednak zdaniem prokuratury uczyniły to zbyt późno - nie nastąpiło to niezwłocznie, jak wymaga przepis - poinformował Polską Agencję Prasową prok. Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Prok. Sienicki zaznaczył, że na mocy art. 240 par. 1 Kodeksu karnego osoba posiadająca wiedzę o takim przestępstwie ma obowiązek niezwłocznego poinformowania organów ścigania. Przepisy te obowiązują od 2017 roku, kiedy nastąpiła nowelizacja Kodeksu karnego. Biskup Jeż poinformował jednak śledczych o sprawie dopiero w 2020 roku.
Jak podaje Katolicka Agencja Informacyjna, diecezja tarnowska wydała oświadczenie w sprawie. "Informujemy, że Ksiądz Biskup nie otrzymał żadnego powiadomienia w tej sprawie" - przekazał rzecznik prasowy diecezji (pisownia oryginalna). Podkreślił także, że biskup Andrzej Jeż "dochował wszelkiej należytej staranności w zakresie swoich działań i kompetencji co do obowiązku zgłoszenia odpowiednim organom państwowym wszystkich przypadków przestępstw przeciwko nieletnim". Dodał również, że diecezja jest gotowa udowadniać to w sądzie.
"Wyborcza" przypomina, że sprawa księdza Stanisława P. jest jednym z największych skandali pedofilskich w polskim Kościele. Śledztwo tarnowskiej prokuratury wykazało, że duchowny miał dopuścić się molestowania 95 dzieci. Ofiarami napastowania mieli paść nieletni ze wszystkich 11 parafii, w których ksiądz pełnił posługę. Prokuratura potwierdziła, że Stanisław P. dopuścił się przestępstw wobec nieletnich, ale śledztwo zostało umorzone. Powodem miało być przedawnienie większości czynów oraz problemy z ustaleniem dat, w jakich miały miejsce pozostałe przypadki molestowania.
"Gazeta Krakowska" zwraca uwagę, że śledztwo w sprawie księdza Stanisława P. obejmowało lata od 1987 roku do 2008 roku. Duchowny pełnił w tym okresie posługę nie tylko w parafiach w diecezji tarnowskiej, ale również w Ukrainie. Sprawa księdza Tomasza K. toczy się natomiast od 2021 roku. Dotyczy molestowania trzech osób nieletnich, którego duchowny dopuścić miał się w latach 2008-2010. Prokuratura postawiła mu zarzuty, ale śledztwo zostało zawieszone ze względu na stan zdrowia księdza.
"Gazeta Krakowska" podała, że bp Andrzej Jeż wyraził zgodę na publikację personaliów oraz wizerunku.