W stanowisku Konferencji Episkopatu Polski, które zostało uzgodnione 14 marca, a opublikowane dwa dni później, biskupi stwierdzili, że "w ostatnich dniach mamy do czynienia z bezprecedensowym atakiem na osobę i wizerunek Świętego Jana Pawła II". "Dzieje się to w Ojczyźnie Papieża, który jak nikt inny rozsławił imię Polski na całym świecie" - stwierdzono.
Dodają, że "przeprowadzony proces kanonizacyjny, a w tym dogłębna, naukowa analiza historyczna, nie pozostawia wątpliwości odnośnie do świętości Jana Pawła II".
"Czy pozwolimy odebrać sobie ten skarb na podstawie dziennikarskiego omówienia materiałów wytworzonych przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa? Zostało ono dokonane z pominięciem warsztatu naukowego, w sposób stronniczy, często ahistoryczny, bez znajomości kontekstu, innych istniejących dokumentów, raportów czy opracowań" - napisali biskupi w komunikacie.
Do komunikatu duchownych odniósł się dziennikarz i działacz katolicki Tomasz Terlikowski. "Czytam oświadczenie KEP i oczom nie wierzę. To zwyczajnie nie jest prawda, że pytania wobec Jana Pawła II zostały sformułowane jedynie w oparciu o akta bezpieki. One są formułowane w oparciu o wyroki sądowe, nieliczne ujawnione dokumenty kościelne, i wreszcie o zeznania skrzywdzonych" - napisał na Twitterze.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że zarzuty w reportażu "otwierają pytania, na które można odpowiedzieć, korzystając z archiwów kościelnych". Dodał, że "jeśli biskupi są pewni, że nic w tych aktach się nie znajduje, jeśli wszystko zostało przebadane i nic w tym nie ma, to najlepszą obroną Jana Pawła II będzie ujawnienie tych archiwów". "Nie apelowanie, nie obrona, ale właśnie prawda i dokumenty. Nie ma lepszej drogi" - dodał.
Marcin Gutowski w nowym reportażu z cyklu "Bielmo" przedstawił dowody, które wskazują, że w latach 1964-78 metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła tuszował pedofilię podległych mu księży.
Dziennikarz "Czarno na Białym" wpadł na trop podejrzeń ws. Wojtyły w marcu 2021 roku, gdy otrzymał nagranie od jednej z ofiar generała Theodore'a McCarricka. To zapis jego rozmowy z 94-letnim wówczas Rembertem Weaklandem, który przez 10 lat był najwyższym przełożonym zakonu benedyktynów. - Kiedy stałem na czele zakonu, jeździłem do Polski. Odwiedzałem tam kardynała Wojtyłę. Pamiętam, że była tam sprawa arcybiskupa, który był pedofilem. Wojtyła przyznał, że wiedział o niej - słyszymy na nagraniu.
Wojtyła miał mówić Weaklandowi o doświadczeniach hierarchy i o własnych dylematach związanych z tą sprawą. - Powiedział, że nie wie, co ma z tym zrobić. Widziałem jak rozdarty był pod tym ciężarem - wspomina 94-latek.
W reportażu wybrzmiewa również wątek ks. Bolesława Sadusia, który pracował w krakowskiej kurii, u boku Wojtyły. Odpowiadał tam za katechizację dzieci i młodzieży, a następne był proboszczem w parafii św. Floriana. Współpracował także z SB.