Dwa lata temu Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej wydał orzeczenie w sprawie aborcji. W niedzielę na antenie TVN24 szwagierka Izabeli z Pszczyny, której śmierć wiązana jest właśnie z decyzją TK, odczytała oświadczenie męża kobiety.
"Moim marzeniem jest, aby historia Izy spowodowała zmiany w prawie i myśleniu. By kompromis wrócił do poprzedniego kształtu. Ludzie muszą być wyczuleni. Lekarze wiedzą już, że sytuacja może być nagłośniona, a każde zaniedbanie spowoduje poważne konsekwencje. Mam nadzieję, że to co się stało wpłynie na lekarzy, by byli przyzwoici, żeby Maja wychowywała się w lepszej Polsce, bardziej przyjaznej kobietom" - napisał mężczyzna. "Ani jednej więcej" - podkreślił.
Szwagierka Izabeli, Barbara Skrobol, podkreśliła, że wini nie tylko lekarzy, ale i polityków, którzy przyjęli takie prawo. - Iza dostawała taką informację od lekarzy, że dzięki ustawie ona musi czekać, aż serce dziecka przestanie bić - powiedziała w TVN24.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
21 września 2021 roku do Szpitala Powiatowego w Pszczynie zgłosiła się będąca w 22. tygodniu ciąży 30-letnia Izabela, której odeszły płyny owodniowe. Lekarze potwierdzili bezwodzie i zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu. Według relacji rodziny mieli jednak przyjąć postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co tłumaczyli obowiązującym prawem aborcyjnym.
"W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka" - poinformowała wówczas radczyni prawna Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny kobiety.
Śmierć Izabeli wiązana jest przez cześć polityków czy dziennikarzy z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który został opublikowany w Dzienniku Ustaw 27 stycznia 2021 roku. Orzeczenie to łamie tzw. kompromis aborcyjny obowiązujący od 1997 roku. Aborcja wciąż ma być dozwolona w dwóch przypadkach: w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia matki i ciąży powstałej w wyniku przestępstwa (np. gwałtu).