[go: up one dir, main page]

Lekarz do antyszczepionkców: Nie żal mi was, zdziwionych, że tak źle się czujecie. Żal mi siebie

"Wcale mi Was nie żal" - zwrócił się do osób negujących szczepienia przeciw COVID-19 lekarz Kamil Karpowicz w swoim felietonie. "Jeżeli w ciągu najbliższych dni będziesz potrzebował położenia do szpitala z powodu duszności w przebiegu COVID-19, to zostaniesz przyjęty tylko dlatego, że jesteś szczęściarzem i ktoś przed Tobą umrze na tym łóżku" - napisał medyk.

Lekarz Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku Kamil Karpowicz w swoim felietonie opublikowanym w "Medyku Białostockim", miesięczniku Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, zwrócił się do osób, które są przeciwne szczepieniom przeciw COVID-19. Jak opisywał lekarz, w ostatnim czasie białostocki szpital osiągnął próg wydolności. Zajęte zostały wszystkie łóżka, a do placówki trafiali chorzy, którzy niejednokrotnie byli w stanie agonalnym. Osiągnięta została też maksymalna wytrzymałość instalacji tlenowej placówki. Organizacja nowych łóżek dla pacjentów covidowych odbywa się kosztem innych pacjentów. Połowa Kliniki diagnostyki i leczenia raka płuca została z tego powodu zamknięta, a czas oczekiwania na diagnostykę guzów płuca wydłużył się aż do miesiąca. Nowe łóżka zostały zapełnione w błyskawicznym tempie. 

Zobacz wideo Co mówią niezaszczepione osoby, które przez COVID trafiają do szpitala?

Lekarz do antyszczepionkowców: Wcale mi nie żal Was, zdziwionych, że tak źle się czujecie

"Przyjmowaliśmy po 3 karetki naraz, aż w końcu doszliśmy do punktu 'stop', kiedy zabrakło łóżek i osiągnęliśmy granice wytrzymałości instalacji tlenowej szpitala. Wówczas nie było mi żal Was, tylko siebie" - pisze lekarz. Jak relacjonował, okazało się, że jest on współodpowiedzialny za zabezpieczenie chorych w mieście, a także zapewnienie miejsc osobom najbardziej potrzebującym. 

Wcale mi nie żal Was, zdziwionych, że tak źle się czujecie. Przecież to zwykła grypa? Według mojej wiedzy zwykła grypa nie doprowadza w ciągu kilku dni od początku objawów, do masywnego zapalenia płuc z zajęciem ponad 50 proc. miąższu płuc i rozwinięciem ostrej niewydolności oddechowej, której starsi obciążeni internistyczne ludzie, nie mają szans przeżyć […] Nie ma płuc - nie ma oddychania

- opisywał dalej Karpowicz. Ostra niewydolność oddechowa towarzyszyła dużej części chorych przyjętych w ciągu ostatniego weekendu. Ich saturacje wyniosły 70-80 proc. (norma to 95-100 proc.).  

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Lekarz zauważył, że w czasie swojego dyżuru miał 102 chore osoby w stanie ciężkim. Tym samym zwrócił się do osób negujących szczepienia, według których takie osoby są jedynie nielicznymi przypadkami i nikt nie powinien z tego powodu "bić piany". "Tylko dla mnie to było moje 100 procent. Dla rodzin umierających z niedotlenienia ludzi to też było ich 100 procent kochanej osoby, która miałaby szanse nie zachorować, gdyby poddała się prostej, niebolesnej procedurze medycznej" - pisał lekarz. 

Karpowicz: Nie bawi mnie nieświadomość ludzi

Karpowicz w swoim felietonie przyznał, że wcześniej "miał satysfakcję, widząc zakłopotane twarze przyjmowanych nieszczepionych pacjentów". Przypomniał o sytuacjach takich jak podpalanie punktów szczepień czy porównywanie lekarzy do zbrodniarza wojennego Josefa Mengele. Stwierdził, że wiedział wówczas, że nadejdzie czas, kiedy w końcu nieprzekonani zrozumieją, że lekarze mają rację i nie można lekceważyć wirusa

Tylko ja nie mam z tego satysfakcji. Nie bawi mnie nieświadomość ludzi, że można było uniknąć zabierania łóżek z jednych oddziałów, aby zabezpieczyć nawał pacjentów covidowych, którzy mogli tego uniknąć. Nie bawi mnie fakt, że być może w tym momencie ich ojciec lub ktoś z bliskich zostanie przyjęty do kliniki na diagnostykę guza płuca dopiero za miesiąc, a nie za tydzień. Nie bawi mnie to dlatego, bo to ja, jako onkolog, będę musiał powiedzieć im, że choroba jest już na tyle zaawansowana, że nic poza opieką paliatywną nie możemy im zaproponować

- opisuje lekarz. 

"Kolejny dyżur, po którym będę musiał pracować z psychoterapeutą"

"Wcale mi Was nie żal. Żal mi siebie. To był kolejny dyżur, po którym będę musiał pracować z psychoterapeutą, by po raz setny wytłumaczyć sobie, że zrobiłem wszystko, co potrafię, nic nie zaniedbałem i mam czyste sumienie" - pisał dalej lekarz. Zaznaczył też, że nie ma zamiaru wchodzić w dalsze dyskusje z osobami, które wciąż są przeciw szczepionkom. Na koniec zwrócił się też bezpośrednio do mieszkańców Białegostoku.

Jeżeli w ciągu najbliższych dni będziesz potrzebował położenia do szpitala z powodu duszności w przebiegu COVID-19, to zostaniesz przyjęty tylko dlatego, że jesteś szczęściarzem i ktoś przed Tobą umrze na tym łóżku i zwolni dostęp do tlenu. Jak będziesz super szczęściarzem, to nawet salowa zdąży wymienić pościel przed Twoim przyjazdem

- podsumował.

Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia opublikowanymi 10 grudnia w całej Polsce zajętych było 23 706 z 30 883 dostępnych łóżek. 2 070 hospitalizowanych osób potrzebowało pomocy respiratora (z dostępnych 2 788). Kwarantanną objęto już 716 951 osób. - Myślę, że ciężki okres będzie trwał jeszcze około dwóch tygodni. Niewykluczone, że w szpitalach zajęte będzie nawet 30 tys. łóżek covidowych - mówił w piątek rano wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Więcej na ten temat: 

Więcej o: