[go: up one dir, main page]

Ząbkowice Śląskie. Lekarz nie przyjął 70-latki do szpitala. Napisał: "Żarty sobie robisz"

Lekarz Jacek Samor pracujący w szpitalu św. Antoniego w Ząbkowicach Śląskich miał odmówić przyjęcia 70-letniej pacjentki, która od wielu dni uskarżała się na bóle brzucha. Na odwrocie skierowania od lekarza rodzinnego miał napisać: "Żarty sobie robisz!!!"
Zobacz wideo "Lockdown odbija się nie tylko na gospodarce, ale też na osobach z innymi chorobami"

Do zdarzenia doszło w poniedziałek 2 listopada. 70-letnia kobieta została skierowana do szpitala przez lekarza rodzinnego. Z relacji jej wnuczki wynika, że od tygodnia miała silny ból brzucha, wymiotowała, nie mogła jeść ani pić i była osłabiona. Kobieta przyjmowała m.in. leki rozkurczowe, ale te nie pomagały, a kiedy próbowała wziąć lek przeczyszczający, zwymiotowała. Zgodnie ze skierowaniem lekarza rodzinnego, udała się na oddział wewnętrzny szpitala w Ząbkowicach Śląskich. Tam spotkała doktora Jacka Samora, który miał na nią nakrzyczeć i wyśmiać lekarza, który wystawił jej skierowanie.

Krewna poszkodowanej: Moja babcia została upokorzona przez tego człowieka

Wnuczka 70-latki, pani Anna Chmielewska-Indyka, opublikowała na Facebooku zdjęcie skierowania. Na kartce widać napis: "Żarty sobie robisz!!!" oraz pieczątkę z nazwiskiem lek. Jacka Samora. 

- Rozumiem, że lekarz może odmówić hospitalizacji, bo nie widzi ku niej powodów. W tym jednak przypadku nie było żadnej argumentacji. Lekarz nakrzyczał na moją babcię i kazał jej wyjść. Nie chciał też wydać pisemnego oświadczenia, że odmawia leczenia. Moja babcia została upokorzona przez tego człowieka. I wystraszona. Wychodzi lekarz z gabinetu, pacjent spodziewa się rozmowy i badania, a spotyka go tylko krzyk, agresja i atak! Babcia była zmęczona, osłabiona, wiele dni bez jedzenia i picia, w bólu i stresie, a tu taka akcja - powiedziała Chmielewska-Indyka w rozmowie z Onetem

Sprawą lekarza z Ząbkowic Śląskich zajmuje się policja. Dyrekcja nie udzieliła komentarza

Wnuczka 70-letniej kobiety, której nie przyjęto do szpitala, zapytała na Facebooku, czy burmistrz Ząbkowic Śląskich jest w stanie jej powiedzieć, gdzie leczyć mieszkańców. Ten odpowiedział w komentarzu.

"Witam Pani Aniu, jest mi bardzo przykro w związku z przedstawioną sytuacją. Szpital w Ząbkowicach jest prywatny i Gmina nie ma wpływu na jego działalność, oczywiście zapewniam Panią że porozmawiam z Panią dyrektor o zaistniałej sytuacji. Również można zgłosić sprawę na adres e-mail: zabkowice@emc-sa.pl lub pod numerem telefonu 22 572 60 41 NFZ. Życzę babci dużo dobrego zdrowia, Serdecznie Pozdrawiam" - napisał Marcin Orzeszek.

Sprawa została zgłoszona na policję. Funkcjonariusze prowadzą dochodzenie pod kątem narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Dziennikarka Onetu próbowała skontaktować się z dyrekcją szpitala, w którym pracuje lek. Jacek Samor, ale otrzymała odpowiedź, że kwestia ta "nie jest priorytetowa", a placówka postara się odpowiedzieć na pytania do końca tygodnia. Lekarz również nie skomentował doniesień o tym zdarzeniu.

Więcej o: