Do zaginięcia kota doszło w piątek 19 października wieczorem. Po przylocie z Oslo na lotnisko w Warszawie właściciele odebrali klatki z kotami przewożone w specjalnym luku. Wtedy zorientowali się, że w jednym z transporterów brakuje kratki zabezpieczającej, a w środku nie ma ich kotki.
Pani Karolina i jej partner natychmiast rozpoczęli poszukiwania kota i poinformowali o sytuacji linie lotnicze Norwegian, Lotnisko Chopina oraz firmę Welcome Airport Services, która bezpośrednio odpowiadała za przewóz ich zwierzęcia na pokładzie samolotu. Wtedy zaczęły się pierwsze problemy, a pani Karolina postanowiła nagłośnić problem w mediach społecznościowych.
"Lotnisko zgubiło mojego kota, a właściwie małą, cudowną bezbronną kotkę" - napisała na Facebooku.
Kobieta relacjonuje, że po zdarzeniu nie mogła liczyć na pomoc firmy organizującej przewóz zwierzęcia, a gdy dopytywała, co stało się z jej kotem, spotkała się z "ignorancją i bezczelnością".
"Kobieta, z którą rozmawiałam niedługo po wydarzeniu (w ten sam wieczór) od razu oznajmiła, że to nie ich wina i nikt nie poniesie za to konsekwencji, ponadto chcąc zrzucić winę i odpowiedzialność na nas" - opisuje pani Karolina.
Jak dodaje, na lotnisku w Oslo klatkę z kotem dopuszczono do przelotu, więc zwierzę musiało zaginąć już po wylądowaniu w Warszawie.
"To nie zwykły bagaż, a żywe bezbronne stworzenie, które trzeba jak najszybciej ratować" - apeluje kobieta w mediach społecznościowych. "Taka sytuacja nie ma prawa się zdarzyć i nie może pozostać bez echa" - dodaje.
Poszukiwania kota nadal trwają. O sprawę zapytaliśmy rzecznika Lotniska Chopina, na terenie którego doszło do zaginięcia zwierzęcia. Potwierdził, że za przewóz kota odbywający się w ramach "przewozu cargo" odpowiedzialna jest firma handlingowa Welcome Airport Services. Mimo to Lotnisko Chopina robi wszystko, żeby pomóc właścicielom w znalezieniu zwierzęcia
- To jest ogromny teren. W sortowni, gdzie mógł się schować kot, rozwiesiliśmy plakaty z informacją o jego zaginięciu. Wiedzą o tej sytuacji wszyscy pracownicy, wszyscy szukamy kota i robimy co w naszej mocy, żeby pomóc jego właścicielom w tej sytuacji - powiedział rzecznik Lotniska Chopina Piotr Rudzki w rozmowie z Gazeta.pl.
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie firmę Welcome Airport Services. Czekamy na odpowiedź.