[go: up one dir, main page]

Front w Donbasie się sypie. Rosjanie robią rekordowe postępy

Ukraińcy tracą miasto za miastem, wieś za wsią. Ich obrona na południu Donbasu mocno się chwieje pod ciągłymi silnymi ciosami na wielu kierunkach. Nawet wśród Ukraińców pojawiły się głosy o "posypaniu się" frontu, choć sytuacja nie wydaje się być aż tak katastrofalna.

Rosjanie w ciągu tygodnia gwałtownie zajęli między innymi Sełydowe, Hirnyk i wczoraj Kurachiwkę. To trzy miasta, które już od nawet ponad miesiąca były kotwicami ukraińskiego oporu na kierunku ważnego miasta Pokrowsk. Dodatkowo gwałtownie poszli naprzód kilkadziesiąt kilometrów na południe w rejonie zdobytego na przełomie września i października Wuhłedaru. W niektórych miejscach o niemal 10 kilometrów w ciągu kilku dni.

Wszystko razem składa się to na rekordowe zdobycze terenowe Rosjan. W październiku będzie to około 500 kilometrów kwadratowych. Wynik niewidziany od początku wojny, choć ciągle mikroskopijny w kontekście całego terytorium Ukrainy.

Zobacz wideo

Rosjanie rozmontowują ukraińską obronę

Nie da się jednak zaprzeczyć, że w rejonie Pokrowsk-Kurachowe Rosjanie mają impet, a ukraińska obrona miejscami się sypie. W alarmistycznym tonie wypowiedział się w poniedziałek generał Dmytro Marczenko, pełniący ciągle służbę czynną, choć nie dowodzący aktualnie na froncie. - Wszyscy wiemy, i nie odkryję tajemnicy wojskowej, jeśli powiem, że front się posypał - stwierdził w wywiadzie. Wskazywał przy tym właśnie opisywany rejon na południu Donbasu. Jako główne przyczyny takiego stanu rzeczy wskazywał brak broni i amunicji, brak ludzi i kiepskie dowodzenie oraz koordynację. Pokrywa się to z powtarzanymi już od miesięcy narzekaniami ukraińskich wojskowych. Choć do tej trójcy kluczowych problemów zazwyczaj dodawany jest czwarty, czyli brak zawczasu przygotowanych silnych fortyfikacji, do których można by się cofnąć.

Użycie zwrotu "front się posypał" może być jednak w praktyce lekką przesadą. Poważne problemy dotyczą dość krótkiego odcinka liczącego około 60-70 kilometrów i nic nie wskazuje, aby doszło na nim do podręcznikowego przełamania. Nie ma rozpadnięcia się obrony na przestrzeni kilkunastu-kilkudziesięciu kilometrów, przez którą wlewają się rosyjskie wojska, pędzące naprzód nie napotykając zorganizowanego oporu, demolując ukraińskie zaplecze i biorąc licznych jeńców oraz łupy. Na szczęście Ukraińców, Rosjanie nie posiadają już zdolności prowadzenia takich operacji. Ciągle toczona jest wojna raczej pozycyjna, gdzie wielkim osiągnięciem jest posunięcie się naprzód o kilka kilometrów w ciągu doby.

Jednak po wzięciu tej poprawki, to ukraińska obrona lokalnie ewidentnie pęka i pozwala Rosjanom na szybkie zdobycze. Sełydowe było skutecznie bronione od sierpnia. Teraz padło w ciągu mniej niż tygodnia, głównie w wyniku przebicia się Rosjan przez słabszą obronę na południe od miasta i zaatakowania go od skrzydła. Mają już je całe pod kontrolą i prawdopodobnie zajęli kolejną wieś za nim w kierunku na Pokrowsk.

Sytuacja w rejonie Sełydowe-Kurachowe. Jeszcze niezaznaczona utrata Kurachiwki, którą potwierdza już większość ukraińskich źródeł
Sytuacja w rejonie Sełydowe-Kurachowe. Jeszcze niezaznaczona utrata Kurachiwki, którą potwierdza już większość ukraińskich źródeł Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości. Hirnyk i Kurachiwka są na dolnej części mapy, Sełydowe na górnej

Niemal identyczny scenariusz rozegrał się 10 kilometrów na południe w położonych obok siebie miastach Hirnyk i Kurachiwka. Rosjanie uderzyli w to pierwsze od północy około tygodnia temu, jednocześnie atakując na wprost ze wschodu. Ukraińcy piszą, że pod silnymi ciosami niektóre z oddziałów broniących miasta poszły w rozsypkę i wycofały się w nieładzie. Efekt taki, że po około tygodniu walk zarówno Hirnyk jak i Kurachiwka są stracone. Z tego drugiego ukraińskie oddziały miały się wycofać w ostatnich dwóch dobach. Utracona została tym samym w szybkim tempie najlepsza na tym odcinku pozycja obronna oparta o niewielką rzekę Wowcza.

Równie poważne wydarzenia rozegrały się około 20-25 kilometrów na południe, w rejonie wspomnianego Wuhłedaru. Rosjanie opanowali to niegdysiejsze ukraińskie miasto-fortecę, zakotwiczające front w tym rejonie od dwóch lat, na przełomie września i października. Przez trzy tygodnie konsolidowali nowo zdobyte pozycje, odbudowywali siły i bombardowali oraz ostrzeliwali nowe pozycje Ukraińców. Niecały tydzień temu, 25 października, zaczęli nowe silne ataki w kierunku wsi Szachtarskie i Bohojawłenka. Obie zajęli w ciągu 2-3 dni. Nie pomogły przerzucone w ten rejon po upadku Wuhłedaru elementy ukraińskiej 128. Szturmowej Brygady Górskiej, wyciągnięte z rezerw. Aktualnie Rosjanie są już nawet za wsią Jasna Polana, położoną 3 kilometry za Szachtarskie. Poszli też na ponad kilometr za Bohojawłeńkę. Oznacza to po nawet około 10 kilometrów postępów w ciągu niecałego tygodnia. Tempo ekspres jak na realia tej wojny.

Sytuacja w rejone Wuhłedar-Kurachowe. Widać wyraźnie znaczne rosyjskie włamanie w kierunku na Szachtarskie
Sytuacja w rejone Wuhłedar-Kurachowe. Widać wyraźnie znaczne rosyjskie włamanie w kierunku na Szachtarskie Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości. Kurachowe jest w górnej prawej części. Wuhłedar na dole pośrodku

Sukcesy Rosjan oznaczają, że poważnie komplikuje się sytuacja ukraińskiej obrony kolejnego ważnego miasta na tym odcinku, Kurachowe. Rosyjskie ataki od frontu na razie nie są szczególnie skuteczne. Od północy jest chronione przez duży sztuczny zbiornik na Wowczy. Jednak szybkie rosyjskie postępy w rejonie Sełydowe i Kurachiwki stwarzają ryzyko, że Rosjanie obejdą ten zbiornik i wyjdą na tyły Kurachowe, jednocześnie mogąc naciskać od południa z kierunku Szachtarskie. Mowa o dystansach do pokonania rzędu kilkunastu kilometrów, co normalnie oznacza długie walki, ale przy obecnym rozchwianiu ukraińskiej obrony może oznaczać równie dobrze tydzień czy dwa.

Jest źle, ale to nie katastrofa. Jeszcze

Sytuację Ukraińców pogarsza poważna dezorganizacja ich sił, które muszą szybko się cofać, ponoszą poważne straty i nie mają chwili wytchnienia na okrzepnięcie na nowych liniach obrony. To lawinowo narastający problem. Ciągłe straty, wyczerpanie, konieczność wycofywania się i obsadzania nowych nieznanych pozycji, często słabo przygotowanych, pogłębia dezorganizację i osłabia potencjał do obrony. W takich sytuacjach najrozsądniejszym rozwiązaniem bywa znaczne cofnięcie się i oddanie przeciwnikowi większego obszaru, aby móc stanąć na jakiejś lepiej przygotowanej linii obrony, optymalnie obsadzonej przez nowe jednostki przysłane z rezerw lub mniej gorącego odcinka. Ewentualnie można zrobić to samo co zazwyczaj, czyli po prostu rzucić na zagrożony odcinek rezerwy. Tak jak zrobiono w sierpniu, stabilizując sytuację w rejonie samego Pokrowska. Kwestią kluczową jest to, na jak długo tych rezerw wystarczy.

Rosyjskie wojsko też nie jest w wygodnej sytuacji. Ukraińskie nagrania jasno pokazują, że ponosi w swoich szturmach poważne straty liczone po kilkanaście ciężkich pojazdów i kilkadziesiąt ludzi na jedno większe uderzenie. Nie brakuje historii o zmuszaniu do wzięcia udziału w atakach rannych i kogokolwiek kto się nawinie, w tym specjalistów w rodzaju artylerzystów czy operatorów dronów. Do tego o braku jakiejkolwiek ewakuacji medycznej i właściwie niedziałającej logistyce na samym froncie. Ewidentnie straty są dotkliwe. Pomimo tego Rosjanie ciągle posiadają dość sił, aby kontynuować presję i wręcz organizować silne uderzenia na nowych kierunkach. Ewidentnie tak zwane odtwarzanie sił idzie im lepiej niż Ukraińcom. Dysponują też oczywiście przewagą w ilości sprzętu, amunicji no i poważnym wsparciem z powietrza w postaci bomb szybujących.

Sytuacja Ukrainy jest więc ciężka i ciągle się pogarszająca. Trudno mieć nadzieję, że Rosjanom szybciej wyczerpią się siły do ataku, niż Ukraińcom do obrony. Utrata kolejnych terenów jest właściwie nieunikniona. Nie widać jednak jakiegoś ogólnego rozsypywania się ukraińskiego wojska. Ciężka sytuacja jest na dość krótkim odcinku z całego frontu. Ukraińcy mają jeszcze co najmniej kilka brygad w rezerwach. Mogą się więc bronić jeszcze najpewniej długo. Rosyjski nadrzędny cel w postaci zajęcia obwodu donieckiego ciągle jest bardzo odległy. Nawet przy obecnym tempie zajmie to swobodnie do 2025 roku. Pytanie co zrobić, aby odwrócić niekorzystne trendy. Konieczne byłoby wyraźne wzmocnienie pomocy dla Ukraińców, reformy w samej ukraińskiej armii, skuteczniejszy pobór i szkolenie, budowa silnych fortyfikacji, a do tego skuteczniejsza presja ekonomiczna na Rosję. Zwłaszcza jeśli chodzi o przestrzeganie sankcji. Teoretycznie wykonalne, w praktyce trudniej.

Więcej o: