Huragan uderzył w Jamajkę 3 lipca. Według ekspertów prędkość wiatru przekroczyła 200 kilometrów na godzinę. Władze wzywały mieszkańców do schronienia się w domach. W znacznej części wyspy odcięto prąd.
"Ogłaszam stan klęski żywiołowej na całym terytorium wyspy Jamajki. Trwać on będzie przez najbliższy tydzień. Podpisaliśmy w tej sprawie specjalną ustawę" - poinformował premier Andrew Holness. Dodał również, że w środę po południu w schroniskach umieszczono 500 osób.
Jak przekazała agencja AP News, podczas huraganu wiele drzew i słupów energetycznych zostało powalonych. W związku z tym uszkodzone zostały drogi w całym kraju. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni szeroką gamą skutków zagrażających życiu na Jamajce, w tym falami sztormowymi, silnymi wiatrami i gwałtownymi powodziami - przekazał Jon Porter, główny meteorolog w AccuWeather, cytowany przez AP News.
Żywioł spowodował, że przez Jamajkę przeszły zagrażająca życiu fala sztormowa i niszczycielskie wiatry. Według ostatnich informacji Beryl spowodował, że na Karaibach zginęło siedem osób. Władze podkreślają jednak, że to bardzo wstępny bilans. Prognozuje się, że huragan przesunie się teraz na zachód, następnie na południe od Kajmanów, po czym dotrze nad meksykański półwysep Jukatan.
Od wczoraj Beryl ma numer cztery w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona. Niezmiernie rzadko o tej porze roku w basenie Oceanu Atlantyckiego są notowane tak silne huragany. Bardzo ciepłe wody oceaniczne, które ułatwiły intensyfikację Beryla, pokazują, że tegoroczny sezon huraganów, który potrwa do końca listopada, będzie daleki od normalnego. Ma to związek z trwającym globalnym ociepleniem.