[go: up one dir, main page]

Julia spędziła 1,5 roku w rosyjskim więzieniu. "Postawili twarzą do ściany i zaczęli bić. Bili wszędzie"

Julia spędziła w rosyjskiej niewoli prawie półtora roku. Kobieta była poddawana torturom do samego końca. Nawet kiedy wraz ze współwięźniarkami jechała już na wymianę, Rosjanie wmawiali im, że jedne z nich jadą do obozów karnych, inne na wykonanie kary śmierci.

Polska Agencja Prasowa rozmawiała z Julią, która wraz z mężem i dwójką dzieci mieszkała w Torezie w obwodzie donieckim. W 2014 roku miasto znalazło się pod kontrolą samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, w 2016 Rosjanie przemianowali je na Czystiakowe. Prawie rok przed rosyjską inwazją, w marcu 2021 roku, Julia została zatrzymana przez tzw. ministerstwo bezpieczeństwa państwowego (MGB). W niewoli spędziła prawie półtora roku. Wciąż szuka zatrzymanego z nią męża.

Zobacz wideo Płk Łukasiewicz: Dla Rosjan tradycją jest niezwracanie uwagi na straty cywilne i zbrodnie

Wojna w Ukrainie. Spędziła półtora roku w rosyjskiej niewoli. "Bili wszędzie, po nogach, po bokach, gdzie popadło"

Służby oskarżały Julię i jej męża o szpiegostwo, pracę dla Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Z MGB małżeństwo zostało przewiezione na "izolację" do przerobionego na więzienie centrum sztuki współczesnej w Doniecku. - Włączyli głośno muzykę, zdjęli kajdanki, postawili twarzą do ściany i zaczęli bić. Bili wszędzie, po nogach, po bokach, gdzie popadło. Kiedy próbowałam się bronić, bili jeszcze mocniej. Potem mnie rozebrali, może, żeby ocenić swój artyzm, zabrali mi sznurówki, wypruli zamki błyskawiczne, kazali się ubrać i zaprowadzili do celi - wspomina kobieta.

Więzienne cele były nieustannie monitorowane. W ciągu dnia kobiety nie mogły usiąść ani się położyć. Kary za niewykonywanie poleceń obejmowały m.in. trzymanie drewnianych wiaderek nad głowami przez wiele godzin i bicie. Mężczyznom kazano robić natomiast tysiące przysiadów i setki pompek, niektórych rażono prądem. Jak czytamy, w "izolacji", nie ma reguł, osadzeni nie mają żadnych praw. - Nie wiem, czy to prawda, ale słyszałam, że na terytorium "izolacji" są miejsca, gdzie pochowani są ci, którzy nie przeżyli tortur - mówi Julia.

W październiku ubiegłego roku Julia wraz z wieloma innymi kobietami została przewieziona do Taganrogu na wymianę. Rosjanie wmawiali im jednak, że jedne z nich jadą do obozów karnych, inne na wykonanie kary śmierci. - Ja byłam oskarżona z paragrafu, za który ich prawo przewidywało karę od dziesięciu lat więzienia do rozstrzelania. Wiele dziewczyn płakało, bo im uwierzyło. Ja rozumiałam, że to wymiana, wierzyłam w to, nie poddawałam się panice - dodała. 

Julii udało się wyjść na wolność i odnaleźć dzieci. Nadal szuka jednak męża, o którym wie tylko, że żyje. Rosja odmawia jednak jego wymiany.

Więcej aktualnych wiadomości dotyczących wojny w Ukrainie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

ONZ opublikowała listę rosyjskich zbrodni w Ukrainie

Komisja dochodzeniowa Rady Praw Człowieka ONZ opublikowała raport dotyczący zbrodni wojennych, których dopuścili się Rosjanie w Ukrainie. Przesłuchano 348 kobiet i 247 mężczyzn w 56 ukraińskich miejscowościach.

W raporcie jako zbrodnie wojenne wymieniono między innymi: ataki na cywilną infrastrukturę, zabójstwa, tortury, gwałty, przetrzymywanie cywilów w niewoli i deportację dzieci. Członkowie komisji, oprócz przesłuchania świadków, przeprowadzili oględziny zbiorowych grobów i miejsc kaźni, a także analizę fotografii z urządzeń mobilnych, sieci internetowej oraz zdjęć satelitarnych. Według danych ONZ, dotyczących tylko udokumentowanych przypadków, na terenie Ukrainy zginęło 8 tysięcy cywilów, a 13 tysięcy zostało rannych. Jednocześnie komisja dochodzeniowa Rady Praw Człowieka zaznaczyła, że jest to tylko część ofiar rosyjskiej agresji.

Więcej o: