Napięcia na linii Serbia - Kosowo nasiliły się pod koniec lipca tego roku. Powodem stało się nowe prawo, które miałoby nakazywać Serbom wjeżdżającym do Kosowa, używanie kosowskich tablic rejestracyjnych. Tym przepisom sprzeciwia się mniejszość serbska.
"Kosowo generalnie serbskie tablice uznaje, ale kiedy są na samochodach z Serbii. Jednak władze w Prisztinie chciałyby skończyć z tym, że są one też montowane na pojazdach kosowskich Serbów. I wobec braku ich woli do współpracy w tym temacie stara się ich do tego zmusić. Od pierwszego sierpnia kosowskie tablice miały być wymagane przy wjeździe na terytorium Kosowa przez pojazdy kosowskich Serbów. Tak samo jak Serbowie wymagają serbskich tablic na pojazdach wjeżdżających z Kosowa" - tłumaczył wtedy w swojej analizie dziennikarz Gazeta.pl Maciej Kucharczyk.
Spór udało się wtedy częściowo zażegnać, a w sierpniu wprowadzenie nowego prawa odroczyć do kwietnia 2023 r. Jednak 1 listopada okazało się, że Kosowo wprowadziło w życie przepis, który zakłada karanie mandatami w wysokości 150 euro tych, którzy nie będą mieli tymczasowych kosowskich tablic - do 21 listopada stosowane mają być tylko ostrzeżenia.
Na antenie serbskiej telewizji Happy sytuację skomentował tamtejszy minister obrony. Przekazał, że prezydent Aleksandar Vucić wydał siłom zbrojnym rozkaz o postawieniu ich w stan gotowości do poziomu, w którym mogą zareagować na każde zadanie - czytamy w "Washington Post". - Jesteśmy poważnym krajem i podejmujemy kroki, aby potrafić odpowiedzieć na każdą trudną sytuację i potencjalny problem - mówił Milos Vucević.
Serbska agencja prasowa Tanjug poinformowała z kolei, że we wtorek miało dojść do incydentów z udziałem dronów szpiegowskich, które obserwowały koszary i pozycje serbskiej armii w okolicach miejscowości Raszki i Merdare - przy granicy z Kosowem. Na rozkaz ministra obrony poderwano wojskowe Mig-i 29, ale drony wróciły na teren Kosowa, bez kontaktu z wojskowymi myśliwcami. Rząd w Kosowie na razie nie odniósł się do tej sytuacji.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
27 lipca kosowska policja zamknęła granicę dla ruchu pasażerskiego i pojazdów na przejściach granicznych Bernjak i Jarinje, oficjalnie z powodu "blokad dróg w kierunku tych przejść granicznych".
W odpowiedzi w kilku miejscach kosowscy Serbowie zablokowali autostrady. Policja pojawiła się na miejscu, ale nie próbowała ich siłą odsunąć. Finalnie konflikt udało się zażegnać. Serbia i Kosowo, dzięki mediacjom Unii Europejskiej, porozumiały się w sprawie dokumentów potrzebnych do przekraczania wspólnej granicy.
Kosowo ogłosiło niepodległość od Serbii w 2008 roku. Decyzję uznało ponad 100 krajów na całym świecie. Nie zrobiła tego Serbia ani Rosja. Na północy Kosowa żyje ok. 50 tys. Serbów, którzy posługują się serbskimi dokumentami i tablicami rejestracyjnymi, ponieważ nie uznają instytucji państwowych w Prisztinie.