Do opisywanych wydarzeń doszło w marcu w podkijowskiej miejscowości Termachiwka. Jak relacjonowało Radio Swoboda, 17 marca Rosjanie wkroczyli do domu Bohdana Hrycenki, w którego mieszkaniu dostrzegli wojskowy płaszcz. Okupanci uznali, że jest on obserwatorem artyleryjskim, a gdy zaprzeczył, dwukrotnie go postrzelili. Następnie schwytali jeszcze jego czterech znajomych z okolicznych miejscowości - relacjonował mężczyzna.
Najstarszy z więźniów miał 29, a najmłodszy 22 lata. Rosyjscy żołnierze związali im oczy, załadowali na pojazd opancerzony i przewieźli do punktu kontrolnego w Termachiwku. Okupanci zaczęli przesłuchiwać i bić mężczyzn, a później wszystkich wrzucono do rowu znajdującego się przy drodze, gdzie spędzili dwa tygodnie.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl
Mężczyznom nie pozwolono założyć kurtek w czasie, gdy byli przetrzymywani w rowie. Przykryć się mogli jedynie brudnym workiem z odrobiną słomy i starymi kołdrami - Kiedy padało, wszystkie szmaty, które w nas rzucali, przemokły. Kładziesz się, drżysz, czekasz na wschód słońca. A czasem w nocy zdarzały się przymrozki dochodzące do -10 stopni. Wtedy rano w ogóle nie czujesz stóp. Wstajesz i zataczasz się jak pijany - przekazał Radiu Swoboda jeden z więźniów Bohdan Harkusha. Mężczyźni jedli raz lub dwa razy dziennie owsiankę. Grożono im, że zostaną zastrzeleni przy próbie ucieczki.
Pewnego dnia obok mężczyzn przejechali inni rosyjscy żołnierze, którzy pytali wojskowych, dlaczego nie zabili więźniów. - Powieśmy ich, zakopmy! - mieli krzyczeć. - Lepsza byłaby śmierć niż taka niewola - komentował Harkusza. Postrzelony przez Rosjan Hrycenko został opatrzony dopiero dziewiątego dnia niewoli. Wówczas nasmarowano jego nogę maścią i założono opatrunek, wcześniej żołnierze kazali mu owinąć nogę szmatą.
Początkowo bliscy mężczyzn nie wiedzieli, gdzie przebywają. Dopiero gdy zaniepokojone rodziny zorganizowały wiec, Rosjanie pozwolili spotkać się więźniom z rodzinami oraz wziąć jedzenie i kurtki. Następnie ponownie trafili do dołu. Blisko rowu, w którym przetrzymywano więźniów, znajdowały się zwłoki mężczyzny, który leżał na ziemi już od tygodnia. Rosjanie rozkazali więźniom wykopać mu grób i pochować mężczyznę.
Dwóch z nich kopało dół, a pozostałym kazano przenieść zwłoki mężczyzny na szmatach, a następnie zakopano ciało. Kiedy pod koniec marca rosyjskie wojska wycofywały się ze wsi, pięciu mężczyzn zostało w rowie bez nadzoru i udało im się uciec. Z relacji jednego z więzionych mężczyzn wynika, że Rosjanie mieli powiedzieć Ukraińcom, że "jeszcze długo będą odkopywać tych, których tu zakopali".
*********
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.