W sobotę w wielu miastach w całej Polsce, a także m.in. w Berlinie, odbyły się marsze pod hasłem "Ani jednej więcej". To protest przeciwko restrykcyjnemu prawu aborcyjnemu. Manifestacje upamiętniały też Izabelę, ciężarną kobietę, która zmarła w szpitalu w Pszczynie. Według rodziny 30-latka zmarła, ponieważ, mimo obumierania płodu, lekarze mieli wstrzymywać się z wykonaniem zabiegu (postępowanie wyjaśniające trwa).
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
O polskich demonstracjach piszą największe światowe media. Deutsche Welle zaznacza, że "protesty przeciwko restrykcyjnemu polskiemu prawu aborcyjnego wstrząsnęły w sobotę Warszawą i innymi miastami". "Dziesiątki tysięcy demonstrantów wyszły na ulice po śmierci ciężarnej 30-letniej kobiety. Działacze twierdzą, że straciła życie z powodu niemal całkowitego zakazu aborcji w Polsce" - podkreśla portal.
"Financial Times" z kolei stwierdza, że śmierć Izabeli "jest następstwem kontrowersyjnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z zeszłego roku", zgodnie z którym aborcja ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu jest niezgodna z polską konstytucją. "Orzeczenie to wywołało ogromne protesty w całym kraju i zaostrzyło jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów aborcyjnych w UE" - pisze dziennik, dodając, że politycy "konserwatywno-nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość" twierdzą, że śmierć 30-latki nie jest związana z obowiązującym prawem.
"Działacze na rzecz praw kobiet twierdzą, że kobieta padła ofiarą nowego restrykcyjnego prawa aborcyjnego w Polsce. Mówią, że lekarze w Polsce, kraju mocno katolickim, czekają teraz, aż płód z poważnymi wadami umrze w łonie matki, zamiast dokonywać aborcji. Bezprawna aborcja może grozić karą więzienia" - zaznacza agencja Associated Press.
21 września 2021 do Szpitala Powiatowego w Pszczynie zgłosiła się będąca w 22. tygodniu ciąży 30-letnia Izabela, której odeszły płyny owodniowe. Lekarze potwierdzili bezwodzie i zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu. Według relacji rodziny mieli jednak przyjąć postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co tłumaczyli obowiązującym prawem aborcyjnym.
"W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka" - poinformowała radczyni prawna Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny kobiety. Jak potwierdzają wstępne wyniki sekcji zwłok, z dużym prawdopodobieństwem przyczyną śmierci pacjentki był wstrząs septyczny.
Śmierć Izabeli wiązana jest przez cześć polityków czy dziennikarzy z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który został opublikowany w Dzienniku Ustaw 27 stycznia. Orzeczenie to łamie tzw. kompromis aborcyjny obowiązujący od 1997 roku. Aborcja wciąż ma być dozwolona w dwóch przypadkach: w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia matki i ciąży powstałej w wyniku przestępstwa (np. gwałtu).
W niedzielę 7 listopada Ministerstwo Zdrowia wydało komunikat w związku ze śmiercią 30-letniej Izabeli w szpitalu w Pszczynie. Resort informuje, że minister Adam Niedzielski poprosił prezesa NFZ o monitorowanie w całym kraju sytuacji, kiedy życie i zdrowie ciężarnych może być zagrożone.
"W przypadku sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu kobiety (np. podejrzenia zakażenia dotyczącego jamy macicy, krwotoku itp.), zgodne z prawem jest niezwłoczne zakończenie ciąży w oparciu o obowiązujące przepisy Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Ustawa ta wprost wskazuje na przesłankę zagrożenia życia lub zdrowia matki" - czytamy w komunikacie Ministerstwa Zdrowia. Resort wskazuje przy tym, że są to przesłanki rozłączne - wystąpienie jednej z nich powinno spotkać się z reakcją lekarza.