W sobotę w kilkudziesięciu polskich miastach odbyły się protesty pod hasłem "Ani jednej więcej". Manifestujący upamiętniali zmarłą Izabelę z Pszczyny. Demonstracja odbyła się również w Berlinie przed rezydencją prezeski Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej i jej męża ambasadora RP Andrzeja Przyłębskiego. "No women no kraj", "Dopuścili do władzy obłąkanych sadystów", "Macie krew na rękach", "Julio, czy śpisz spokojnie?", "Julio, to mogła być twoja córka" - takie hasła widniały na transparentach przyniesionych przez manifestujących. - Było około 150 osób. Wiem, bo zebrano około 100 podpisów pod inicjatywą projektu liberalizacyjnego. Zapaliliśmy znicze, zagraliśmy 'Requiem' Wolfganga [Amadeusza Mozarta - red.]. Odczytaliśmy sms-y Izabeli - przekazał OKO.press Antoni Komasa-Łazarkiewicz, uczestnik i współorganizator manifestacji "Ani jednej więcej" w Berlinie. Jak dodał, policja była wobec demonstrujących serdeczna.
- Na posesji stało trzech smutnych panów. W oknach nie pojawiła się niczyja sylwetka. W naszych przemówieniach powtarzało się wezwanie do działania: to my w Berlinie przyjmujemy kobiety poszukujące pomocy w przerwaniu ciąży. Potrzebują one naszego wsparcia finansowego, logistycznego, ale przede wszystkim emocjonalnego - podkreślił Komasa-Łazarkiewicz, zaznaczając, że "to było spotkanie pełne łez i ciszy".
Więcej o sytuacji kobiet w Polsce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
21 września 2021 do Szpitala Powiatowego w Pszczynie zgłosiła się będąca w 22. tygodniu ciąży 30-letnia Izabela, której odeszły płyny owodniowe. Lekarze potwierdzili bezwodzie i zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu. Według relacji rodziny mieli jednak przyjąć postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co tłumaczyli obowiązującym prawem aborcyjnym.
"W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka" - poinformowała radczyni prawna Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny kobiety. Jak potwierdzają wstępne wyniki sekcji zwłok, z dużym prawdopodobieństwem przyczyną śmierci pacjentki był wstrząs septyczny.
Śmierć Izabeli wiązana jest przez cześć polityków czy dziennikarzy z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który został opublikowany w Dzienniku Ustaw 27 stycznia. Zgodnie z jego treścią aborcja ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu jest niezgodna z polską konstytucją - chodzi tu także m.in. o poważne wady rozwojowe płodu wykrywane we wstępnych etapach ciąży.
Decyzja TK to złamanie tzw. kompromisu aborcyjnego obowiązującego od 1997 roku. Aborcja wciąż ma być dozwolona w dwóch przypadkach: w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia matki i ciąży powstałej w wyniku przestępstwa (np. gwałtu).
W niedzielę 7 listopada Ministerstwo Zdrowia wydało komunikat w związku ze śmiercią 30-letniej Izabeli w szpitalu w Pszczynie. Resort informuje, że minister Adam Niedzielski poprosił prezesa NFZ o monitorowanie w całym kraju sytuacji, kiedy życie i zdrowie ciężarnych może być zagrożone.
"W przypadku sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu kobiety (np. podejrzenia zakażenia dotyczącego jamy macicy, krwotoku itp.), zgodne z prawem jest niezwłoczne zakończenie ciąży w oparciu o obowiązujące przepisy Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Ustawa ta wprost wskazuje na przesłankę zagrożenia życia lub zdrowia matki" - czytamy w komunikacie Ministerstwa Zdrowia. Resort wskazuje przy tym, że są to przesłanki rozłączne - wystąpienie jednej z nich powinno spotkać się z reakcją lekarza.