[go: up one dir, main page]

Powyborcze zamieszki na Białorusi. Andrzej Dera: Może dojść do ingerencji Rosji

Minister w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy został zapytany o komentarz do sytuacji na Białorusi, gdzie po podaniu wstępnych wyników wyborów doszło do protestów, brutalnie stłumionych przez policję. Według Andrzeja Dery kraje Unii Europejskiej powinny wypowiadać się wspólnym głosem, by uniknąć ewentualnej ingerencji Rosji w tym kraju.
Zobacz wideo Warszawski protest "Wolna Białoruś"

W niedzielę 9 sierpnia na Białorusi przeprowadzone zostały wybory prezydenckie. Według wyników podanych przez władze wygrał je Alaksandr Łukaszenka, który rządzi tym krajem nieprzerwanie od 26 lat. Nie zgadza się z nimi opozycja i część obywateli, którzy uczestniczą w licznych demonstracjach. O sytuację, jaka ma miejsce na Białorusi, zapytany został minister w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy. 

Andrzej Dera o sytuacji na Białorusi: Nie traćmy z pola widzenia Rosji, która bardzo mocno tam ingeruje

- Raporty OBWE już wcześniej pokazywały, że na Białorusi dochodziło do fałszowania wyborów. Teraz nie da się ich już zafałszować, bo różnice między sondażami, a podanymi wynikami są bardzo duże. Tam sytuacja będzie bardzo dynamiczna, co widać już dziś. Mieszkańcy Białorusi zobaczyli, że są manipulowani, a wyjście na ulice to akt determinacji - powiedział w programie WP.pl Andrzej Dera.

Dalej dziennikarz zapytał gościa, czy polska polityka wschodnia powinna ulec przemodelowaniu. Marcin Makowski przypomniał też słowa Stanisława Karczewskiego, który - będąc z wizytą w Mińsku w 2016 roku - nazwał Łukaszenkę "ciepłym człowiekiem".

- Sytuacja w Europie Wschodniej to nie jest problem tylko Polski, ale całej Unii Europejskiej. Nie traćmy z pola widzenia Rosji, która bardzo mocno ingeruje w to, co się dzieje na tych terenach. Tu trzeba mieć w tle to, że w pewnym momencie może dojść do ingerencji. Sytuacja jest bardzo delikatna i niebezpieczna. Potrzeba rozwagi, działań stanowczych i wspólnych. To wołanie państw demokratycznych o przestrzeganie zasad musi być głosem silnym, bo tylko w ten sposób można wywierać wpływ na władze Białorusi, ale też jego sąsiada, by nie doszło do interwencji. To byłaby sytuacja niebezpieczna nie tylko dla Polski - powiedział dalej Andrzej Dera.

Do krwawych protestów na Białorusi doszło także w nocy z poniedziałku na wtorek. Według korespondentów działania służb znacznie się zradykalizowały w porównaniu do wcześniejszych protestów. Milicja strzelała do protestujących gumowymi kulami i granatami hukowymi, urządzono "łapanki" wśród demonstrujących. W działaniach służb udział wzięło także wojsko. Zamieszki zakończyły się we wtorek nad ranem, ale zapowiadane są kolejne manifestacje.

Więcej o: