Chodzi o imprezy, które latem ubiegłego roku odbywały się pod hasłem "Silna Biało-Czerwona". Politycy ówczesnej opozycji oskarżali polityków Prawa i Sprawiedliwości, że podczas pikników wojskowych - organizowanych przez Ministerstwo Obrony Narodowej - prowadzili agitację wyborczą. Imprezy odbywały się w trakcie kampanii przed wyborami parlamentarnymi.
Jak podaje Wirtualna Polska za informacjami z MON, odbyło się wówczas 67 pikników. "Bezpośrednie wydatki resortu obrony, tj. koszt zakupu towarów i usług celem organizacji pikników, wyniosły 1,76 mln zł" - przekazało portalowi ministerstwo. Z ustaleń resortu wynika, że w 57 piknikach uczestniczyli "goście specjalni", czyli parlamentarzyści i przedstawiciele rządu. Według MON podczas co najmniej 8 pikników "miały miejsce wypowiedzi pośrednio bądź bezpośrednio nawiązujące do działalności ówcześnie rządzącej partii politycznej". W przypadku dwóch innych miało dojść do wystąpień, noszących znamiona "bezpośredniej agitacji wyborczej".
Dokumenty zostały przekazane Państwowej Komisji Wyborczej. Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk poinformował, że na ich podstawie zostanie skierowane także zawiadomienie do prokuratury. - Mariusz Błaszczak, który zdecydował o tym, że za pieniądze podatników będzie organizował tego typu eventy, przekroczył swoje uprawnienia - powiedział Tomczyk. - Najbardziej kluczowe jednak jest to, że wykorzystał wojsko do kampanii PiS. Wprost: do celów politycznych. To się nigdy nie powinno zdarzyć i za to partia ta powinna odpowiedzieć. W naszym mniemaniu jest to przestępstwem - dodał.
Państwowa Komisja Wyborcza ma zebrać się 29 sierpnia, by zdecydować o ewentualnym odebraniu subwencji PiS. W Komisji są już m.in. dokumenty z Rządowego Centrum Legislacji oraz NASK, o które się zwracała po poprzednim posiedzeniu.