- Mogę powiedzieć z doświadczenia, takie decyzje nie są podejmowane tylko z jednego powodu. To zawsze ciąg różnych powodów, gromadzących się w dłuższym okresie - powiedział Jacek Sasin w Radiu Zet, komentując zawieszenie w prawach członka PiS Krzysztofa Jurgiela. - Stanowczo dementuję, że sytuacja z Krzysztofem Jurgielem to jakaś moja zemsta - podkreślił były wicepremier i minister aktywów państwowych.
- To bardzo zła decyzja. Zdradzili swoich wyborców - powiedział Sasin, odnosząc się do radnych, którzy przeszli na stronę Koalicji Obywatelskiej. - Chciałem przeprosić wyborców, że na listach PiS w Podlaskiem, były osoby niegodne zaufania, które zdradziły - dodał.
Podkreślił, że sobie nie ma nic do zarzucenia. - Ta dwójka państwa pomyślała tylko o swoim interesie. Słyszę takie usprawiedliwienia, że oni odeszli, bo nie byli pewni, czy będą mogli sprawować dalej funkcje (w zarządzie województwa - red.). Tu nie ma żadnego usprawiedliwienia, bo funkcje się pełni, a mandat radnego dali wyborcy. Jeśli zdradza się wyborców, to jest się niegodnym, by ten mandat dalej sprawować - powiedział polityk PiS.
W wyborach samorządowych PiS zdobyło 15 mandatów do podlaskiego sejmiku. Sytuacja w województwie była patowa, ale na pierwszej sesji okazało się, że większość ma kandydat KO i Trzeciej Drogi na marszałka. Został nim Łukasz Prokorym. Głosowanie w tej sprawie było niejawne, ale najpewniej Prokoryma poparli Wiesława Burnos i Marek Malinowski, radni startujący z listy PiS. Później oboje ponownie zostali wybrani do zarządu województwa.
W czwartek 16 maja rzecznik PiS Rafał Bochenek poinformował o zawieszeniu w prawach członka partii Krzysztofa Jurgiela. Polityka obarczono odpowiedzialnością za utratę podlaskiego sejmiku. Z doniesień przekazywanych w mediach wynika, że to Sasin przekonał Jarosława Kaczyńskiego, iż winny tej sytuacji jest Jurgiel.