[go: up one dir, main page]

Pikniki 800 plus. Posłowie KO o kosztach. "Każdy weekend kosztuje Polkę i Polaka ok. 720 tys. zł"

Blisko 6 mln zł kosztowały pikniki "Rodzina 800 plus" organizowane przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej - przekazali w sobotę politycy Platformy Obywatelskiej. Resort Marleny Maląg od tygodni nie chce przyznać wprost, ile kosztowała organizacja tych wydarzeń. Portal Gazeta.pl do tej pory nie otrzymał od ministerstwa informacji, o które wnioskował już 22 lipca.

W lipcu Sejm przyjął ustawę podwyższającą świadczenie wypłacane w ramach programu Rodzina 500 plus z 500 do 800 zł. Ustawa wchodzi w życie na początku przyszłego roku. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej we współpracy z urzędami wojewódzkimi zaczęło organizować pikniki, które miały promować zwiększenie tej kwoty. I to mimo faktu, że rodzice nie muszą składać żadnych dodatkowych wniosków o to, by otrzymać większe świadczenie. Opozycja wskazywała, że pikniki są tak naprawdę wyborczą Prawa i Sprawiedliwości realizowaną za publiczne pieniądze.

Zobacz wideo "Ekipa gotowa pogonić PiS w cholerę". Robert Biedroń zapowiedział gotowość Lewicy do wyborów

22 lipca portal Gazeta.pl zwrócił się do biura prasowego Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej z prośbą o informację na temat kosztów organizacji tych pikników. Resort do tej pory nie udzielił nam odpowiedzi mimo dwukrotnych wiadomości przypominających. Wody w usta nabrały również urzędy wojewódzkie (współorganizujące i promujące pikniki), które na pytania dotyczące kosztów organizacji tych wydarzeń odsyłały nas do ministerstwa Marleny Maląg.

Pikniki 800 plus. Posłowie KO ujawniają koszty

Kontrolę dotyczącą wydatków przeprowadzili posłowie KO Aleksandra Gajewska i Arkadiusz Marchewka. - Na tych piknikach zapewniano kiełbaski, balony, był popcorn, koło fortuny - wyliczała parlamentarzystka w sobotę. Jak dodała, "całość wydarzeń kosztowała 6 mln zł". Mowa o piknikach, które odbyły się do ubiegłego weekendu. - Od momentu, kiedy zostały ogłoszone wybory, każdy weekend tych wieców wyborczych PiS-u kosztuje Polkę i Polaka ok. 720 tys. zł - mówiła posłanka KO.

- To jest złodziejstwo w biały dzień, Polki i Polacy są grabieni ze środków, które mogłyby być wydane na żłobki, przedszkola, dopłaty do posiłków, świadczenia dla osób z niepełnosprawnością. Te pieniądze zostały wyciągnięte po to, by postawić PiS-owskim politykom scenę, z której mogą przemawiać, organizują sobie wiece i próbują zapewnić sobie kolejną kadencję - przekonywała Aleksandra Gajewska.

- Te pikniki służą promocji polityków PiS i to w czasie kampanii wyborczej. Te pikniki cały czas trwają, są wykorzystywane do promocji, to ukryte finansowanie, to jest złamanie jakichkolwiek reguł demokratycznego państwa - ocenił poseł KO Arkadiusz Marchewka. Jak wyliczał parlamentarzysta, piknik w Stalowej Woli, który odbył się 12 sierpnia, kosztował blisko 128 tys. zł, a dzień później w Lublinie - blisko 130 tys. zł. Na ostatnim był obecny m.in. minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Piknik w Knurowie kosztował z kolei 102 tys. zł.

- W każdym praktycznie miejscu, gdzie są pikniki, jest punkt, który mówi o tym, że będą wygłaszane przemówienia okolicznościowe. Te pieniądze są wykorzystywane po to, by politycy PiS mieli wielką scenę - zaznaczył parlamentarzysta opozycji. Wyliczał, że na potrzeby pikników ministerstwo kupiło m.in. 30 tys. balonów, 25 tys. ołówków ze zwierzątkami, 15 tys. wiatraczków, 15 tys. odblasków i 10 tys. pluszowych maskotek.

Więcej o: