Mateusz Kijowski wystąpił we wczorajszym programie "Piaskiem po oczach" Konrada Piaseckiego. Lider Komitetu Obrony Demokracji zaliczył wpadkę, opowiadając o swojej obecności na głośnym pogrzebie "Inki" i "Zagończyka". Przed kościołem działacze KOD zostali zaatakowani przez ONR-owców. Kijowski nie potrafił powiedzieć na pytanie dziennikarza, jak nazywała się słynna "Inka". Cały dialog przebiegał w taki sposób:
- A pamiętam pan, czyj to był pogrzeb? - Tak, Inki i Zagończyka. - A jak się nazywała Inka?- Danuta... Nie pamiętam nazwiska. To nie ma znaczenia. Danuta Stańczykowska, z tego co pamiętam
Wpadka Kijowskiego wywołała burzę na Twitterze. Prawicowe media zarzucają Mateuszowi Kijowskiemu, że jego obecność na pogrzebie "Inki", czyli Danuty Siedzikówny, była prowokacją. A dowodem na to jest fakt, że nie wiedział, jak się nazywa. Ich oburzenie wywołuje również stwierdzenie Kijowskiego, że nazwisko "Inki" "nie ma znaczenia".
Cały wywiad możesz zobaczyć TUTAJ.