Prezydent RP Andrzej Duda wygłosił w piątek (2 czerwca) oświadczenie w sprawie ustawy "lex Tusk". Potwierdził, że jest przekonany o słuszności jej podpisania, przygotował jednak jej nowelizację. - Cały szereg przepisów, które w tej ustawie regulują albo zmieniają te kwestie, które wzbudzają największe kontrowersje, które są zakłamywane bardzo często w mediach. Ta nowelizacja zostanie złożona przeze mnie jeszcze dzisiaj do laski marszałkowskiej - przekazał.
O komentarz ws. nowelizacji ustawy został poproszony premier Mateusz Morawiecki. - Przede wszystkim trudno jest ocenić tę propozycję, ponieważ nie zapoznałem się z nią jeszcze w szczegółach - odpowiedział w trakcie konferencji. Jak argumentował polityk, w trakcie podróży do Kanady był zajęty innymi równie ważnymi sprawami. - Muszę się zapoznać szczegółowo z propozycją pana prezydenta. Pan prezydent podpisał naszą ustawę dotyczącą komisji weryfikującej wpływy rosyjskie na polską energetykę i na cały polski system bezpieczeństwa - mówił Morawiecki.
W trakcie konferencji premier wspomniał również o reakcji sojuszników z NATO oraz UE na kontrowersyjną ustawę. Morawiecki przekazał, że w rozmowach z nimi tłumaczył, że nowa ustawa nie umożliwia wykluczenia wybranej osoby z procesu wyborczego, a od decyzji podejmowanych przez komisję można się odwołać. Zapewnienia te miały - zdaniem premiera - rozwiać wszelkie wątpliwości rozmówców. Według Morawieckiego sprawa komisji to tylko część wielkiej awantury w Polsce, która powiązana jest z procesem wyborczym. - Nie ma się na co obrażać, ale nie ma też, co panikować - skwitował polityk.
Komentarza w sprawie nowelizacji nie szczędzili jednak politycy opozycji. "W ciągu kilku dni prezydent zdążył ws. skandalicznej, bolszewickiej ustawy 'lex Tusk': wygłosić dwa oświadczenia, podpisać ją, wysłać ją do marionetkowego 'Trybunału', zgłosić jej nowelizację. A wystarczyło po prostu najpierw ją przeczytać, a później zawetować" - wyliczył na swoim Twitterze Rafał Trzaskowski.
"Nowelizacja zgłoszona przez prezydenta w wyniku presji społecznej niczego nie zmienia. Cała ustawa powołująca nielegalny sąd kapturowy powinna wylądować w koszu" - stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz.