Gościem Rozmowy Dnia w TVP3 Łódź był minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Rozmowa rozpoczęła się od kwestii reparacji wojennych. - Jeżeli chodzi o reparacje, zawrzało. W czasie spotkania Donald Tusk jednej z osób odpowiedział: "Z jakiej paki miałby pan dostać reparacje wojenne?" - zaczęła dziennikarka stacji. Minister stwierdził, że "tak odpowiada menel".
W piątek (17 marca) Donald Tusk uczestniczył w spotkaniu z mieszkańcami Bytomia. Kiedy jeden z widzów zapytał go o kwestię reparacji wojennych, lider PO odpowiedział: - Mogę z panem przyjąć zakład: jeśli będę odpowiadał w jakimś wymiarze za rząd polski, to oprócz pieniędzy europejskich dostaniemy też to, co się należy od Niemców, jeśli chodzi o jeszcze żyjące ofiary (...). Tylko to trzeba umieć załatwić, a nie jak pajace latać po całym świecie obnosić się ze swoim patriotyzmem, a na końcu kieszeń dziurawa i pistolet za paskiem, tyle - mówił Tusk w Bytomiu.
- Tak odpowiada menel na sprawy bardzo ważne i poważne. Z takiego powodu, że pan, który o to pytał, jest członkiem polskiej wspólnoty. A polska wspólnota polityczna, kulturowa, narodowa, doznała od Niemiec straszliwych zbrodni, co na wiele lat pozbawiło nas możliwości rozwojowych. Co spowodowało, że straciliśmy olbrzymie zasoby kulturowe, materialne, a także szanse rozwojowe straciły kolejne nasze pokolenia. I ten pan jest przedstawieniem pokolenia młodszego, bo on mówił, zdaje się, o swoich rodzicach czy o pokoleniach starszych (...), które także nie otrzymały należnej rekompensaty, bo to były takie niewielkie rekompensaty przez Niemców wypłacane, naprawdę obraźliwe - powiedział Gliński.
Dziennikarka TVP3 Łódź zwróciła po tych słowach uwagę, że Tusk nie twierdził, że reparacje się Polakom nie należą, tylko że "rząd polski się nieumiejętnie do tego zabrał". - Jesteśmy pierwszym rządem polskim, który się do tego zabrał w sposób profesjonalny i właściwy. Zaczęliśmy od analiz naukowych - stwierdził na to Gliński i wskazał na przygotowany raport.
- Raport, co do którego nikt nie zgłosił żadnych zastrzeżeń od momentu ogłoszenia we wrześniu zeszłego roku, a więc, jak najbardziej profesjonalnie, tak, jak należy to robić, przygotowaliśmy się do sprawy. A w tej chwili używamy wszelkich możliwości politycznych i myślę, że także obowiązkiem pana przewodniczącego Tuska jest wspieranie państwa polskiego w tej kwestii, aby niemieckie państwo zmieniło swoje stanowisko. Ponieważ nie ma żadnych podstaw moralnych ani prawnych, żeby odmawiało Polsce należnych nam odszkodowań - powiedział polityk.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
- Panu przeszkadza, że Polska by dostała reparacje? - zapytał Tuska jeden z uczestników spotkania w Bytomiu. Jak podkreślał mężczyzna, część jego rodziny, która po wojnie wróciła do Francji, reparacje dostała. - Co to my jesteśmy jakimś gorszym gatunkiem? - pytał mężczyzna, dodając, że nie chodzi mu o otrzymanie pieniędzy dla siebie, ale "dla Polski".
- Czy ja powiedziałem kiedykolwiek (...) coś ironicznego na temat reparacji? Ja się nie śmieję z reparacji, ja się śmieję z Mularczyka, który ma tyle wspólnego ze zdolnością odzyskania reparacji, co ja z grą na saksofonie. Kłopot polega na tym, że (...) pierwsza uchwała dot. reparacji zapadła wiele lat temu i głosowaliśmy za, podobnie jak teraz. Pana może to bawić, a mnie nie bawi. Ja przecież wiem, że jeśli PiS wysyła Mularczyka, żeby załatwiał reparacje, to PiS dobrze wie, że z tego nic nie będzie. Że można tylko w ten sposób Tuska-Niemca po głowie walić maczugą - odpowiadał Tusk.
- Pan mówi, że nawet nie chodzi o to, żeby pan dostał te reparacje. Pan w ogóle, z jakiej paki miałby dostać reparacje wojenne, panie? Żyje jeszcze kilkaset tysięcy Polaków, którzy urodzili się w czasie wojny i właściwie na ich życie bezpośrednio wojna, czyli napaść Niemiec, wpłynęła w sposób negatywny - podkreślił lider PO, dodając, że uważa, że "to jest do zagrania i do wygrania", tylko "to trzeba umieć załatwić".