[go: up one dir, main page]

Bliski współpracownik Kaczyńskiego miał zaręczyć się w kopalni Bogdanka. Górnicy: Koszt paru milionów

Pod koniec grudnia w kopalni Bogdanka miały się odbyć zaręczyny jednego z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Poinformowały o tym w czwartek TVN24 i Onet. Według relacji górników na pół godziny miała zostać wstrzymana eksploatacja węgla. - Jeśli zaręczyny trwały pół godziny, łatwo policzyć, ile kosztowały, biorąc pod uwagę dzisiejsze ceny węgla. Parę milionów złotych - mówi jeden z nich. Michał Moskal nie chce komentować, jak podkreślił, "swoich prywatnych spraw".
Zobacz wideo Zgorzelski o Julii Przyłębskiej: Nigdy nie była, nie jest i nie będzie prezesem TK

"Kaprys" polityka PiS?

- Tutaj na pół godziny wstrzymano ruch dla jakiejś pary zakochanej. Górnicy zostali wyproszeni z rejonu, żeby się nie kręcili, wyłączono maszyny. Pan Moskal zjechał na dół w asyście wiceprezesa kopalni Kasjana Wyligały i w sercu wydobycia założył kobiecie pierścionek - przekazał TVN24 jeden z górników. Jak dodał, gdyby on miał "taki kaprys", to nikt by mu nie pozwolił go zrealizować. - My jesteśmy rozliczani z każdej minuty postoju, bada się dogłębnie przyczyny każdej awarii i próbuje się karać ludzi za jej nieumyślne spowodowanie - dodał.

Drugi informator, który również chciał pozostać anonimowy, przekazał, że narzeczonym mieli towarzyszyć również dyrektor techniczny kopalni, nadsztygar, kierownik oddziału i prawdopodobnie więcej pracowników Bogdanki, którzy w tym czasie powinni dbać o bezpieczeństwo górników. 

- Cała kopalnia o tym huczy - mówią źródła TVN24.

Były górnik ustalił również, gdzie dokładnie miały odbywać się zaręczyny i ile miała trwać wizyta współpracownika prezesa PiS. - W ciągu godziny wydobywamy dwa tysiące ton węgla. Jeśli zaręczyny trwały pół godziny, łatwo policzyć, ile kosztowały, biorąc pod uwagę dzisiejsze ceny węgla. Parę milionów złotych - podkreślił górnik.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

Moskal: Nie będę komentować

TVN24 zapytał byłego szefa gabinetu wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, czy to prawda. - Ja swoich prywatnych spraw nie będę komentować - odparł Michał Moskal. Podczas rozmowy dziennikarze podkreślili, że nie jest to do końca prywatna sprawa, bo ponad 50 proc. akcji kopalni Bogdanka należy do Grupy Enea, której większościowym udziałowcem jest Skarb Państwa.

Próbowano się również dowiedzieć, czy na czas zaręczyn rzeczywiście zostało wstrzymane wydobycie węgla - wówczas polityk mógł narazić kopalnię na spore straty. Chyba że zapłaciłby za swoje zaręczyny z własnej kieszeni. Michał Moskal jednak nie odpowiedział na te pytania, rozłączył się.

TVN24 zapytał również rzecznika kopalni Marcina Kujawiaka. W odpowiedzi nie ma nic ani o współpracowniku Jarosława Kaczyńskiego, ani o zaręczynach. "Każdy zjazd pod ziemię do wyrobisk dołowych Lubelskiego Węgla Bogdanka S.A., odbywa się według ściśle określonych procedur przewidzianych prawem oraz przepisów wewnętrznych spółki w tym zasad BHP" - podkreślił rzecznik i opisał, jakie procedury musi spełnić każdy gość kopalni.

Kim jest Michał Moskal? "Oczy i uszy prezesa"

Michał Moskal jest dyrektorem Biura Prezydialnego PiS i byłym szefem gabinetu politycznego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Gdy legendarna "pani Basia", czyli Barbara Skrzypek, po 30 latach pracy u boku prezesa PiS odeszła już na emeryturę, zastąpił ją właśnie Moskal.

Był też szefem młodzieżówki PiS. Jest postacią wpływową w PiS - raz, że Kaczyński ma do niego wielkie zaufanie, a dwa że dba o jego kalendarz i przy okazji różnych spotkań reprezentuje prezesa. Słowem: Moskal to "oczy i uszy prezesa", i jeden z najbliższych współpracowników w codziennej pracy. Może przed kimś otworzyć drzwi do gabinetu prezesa, a może też je zatrzasnąć.

Moskal pochodzi z Janowa Lubelskiego. Ambicje polityczne ma i - wedle informacji Gazeta.pl - bardzo chciałby zostać posłem.

Więcej w tekście Jacka Gądka:

Więcej o: