W piątek rano gościem programu "Jeden na jeden" w TVN24 był lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Okazało się jednak, że użytkownicy mobilnej aplikacji TVN24 GO mogli usłyszeć zakulisową rozmowę prowadzącej i lidera PO przed rozpoczęciem rozmowy - podaje Onet.
Na nagraniu zarejestrowano przygotowanie do programu, po czym obraz zanika, a prowadząca ustala z zespołem realizującym program ostatnie szczegóły techniczne. Po chwili słychać głos Donalda Tuska.
- Demotywuje mnie świadomość, że będę musiał kandydować - powiedział lider PO.
- Że co? - zapytała Agata Adamek.
- Że będę musiał kandydować - powtórzył Tusk.
- To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział, na tej Wiejskiej - dodał były premier.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W trakcie programu Donald Tusk został zapytany przez Agatę Adamek o to, czy pozew od ministra edukacji już dotarł. Przemysław Czarnek zapowiedział bowiem, że pozwie lidera PO za jego słowa w Jaktorowie. I tak zrobił.
Podczas spotkania w Jaktorowie w województwie mazowieckim Donald Tusk krytycznie wypowiedział się na temat kontrowersyjnego podręcznika do "Historii i Teraźniejszości", jego autora - prof. Wojciecha Roszkowskiego oraz ministra edukacji Przemysława Czarnka.
- Najpierw publicznie, a teraz się dowiedziałem, że przyszło już pismo od pana ministra Czarnka, bardzo się cieszę z tego powodu, że będziemy mogli także w sądzie dyskutować o tym, co pan minister Czarnek i jego współpracownicy zaproponowali polskiej szkole, polskim rodzinom, polskim dzieciom w tym słynnym już podręczniku HiT, a przede wszystkim jeśli chodzi o kwestię in vitro i tych haniebnych słów, które tam zostały użyte - powiedział.
- Nie odgrywam jakichś psychodram przed kamerami, ale wtedy byłem rzeczywiście bardzo poruszony - przyznał. - To było jak młotem w głowę - dodał wracając do słów, jakie wypowiedział w Jaktorowie. Szef PO przyznał, że "nie chciało mu się wierzyć", że ministerstwo edukacji "może zaproponować polskim dzieciom coś takiego".
Fragment, który - zdaniem Czarnka - nie traktuje o zapłodnieniu in vitro, brzmi:
Wraz z postępem medycznym i ofensywą ideologii gender wiek XXI przyniósł dalszy rozkład instytucji rodziny. Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju "produkcję"?.
Stowarzyszenie na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian" poinformowało w rozmowie z Gazeta.pl, że co najmniej kilkanaście osób (dorosłych dzieci poczętych dzięki in vitro, rodziców dzieci urodzonych dzięki in vitro i rodziców, których dzieci uczyłyby się z tego podręcznika) pracuje nad pozwami ze stowarzyszeniem i działającymi pro bono prawnikami - mec. dr Anną Wilińską-Zelek i mec. Wojciechem Kozłowskim.
- Na pewno pozwiemy autora Wojciecha Roszkowskiego. W grę wchodzi też pozwanie wydawnictwa [Biały Kruk - przyp. red.] i ministerstwa. Zastanawiamy się, jak do tej sprawy podejść, żeby zapewnić sobie sukces i zatrzymać ten podręcznik - powiedział Michał Damski. Stowarzyszenie złożyło też wniosek o wszczęcie postępowania ws. stwierdzenia nieważności decyzji administracyjnej o dopuszczeniu podręcznika do HiT-u do użytku.