[go: up one dir, main page]

Mateusz Morawiecki o śmierci handlarza bronią "od respiratorów": Rodzina brała udział w sprawie

Na piątkowej konferencji prasowej Mateusz Morawiecki odniósł się do śmierci Andrzeja I., byłego handlarza bronią, który sprzedał Ministerstwu Zdrowiu respiratory, które nie nadawały się do użytku w szpitalach. Premier zapewnił, że polskie służby miały w tej sprawie kontakt ze służbami z Albanii.

Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej w piątek 29 lipca został zapytany o kontrowersje w sprawie śmierci Andrzeja I., który sprzedawał Ministerstwu Zdrowia respiratory. Szef polskiego rządu zapewnił, że polskie służby kontaktowały się w tej sprawie ze służbami z Albanii

Zobacz wideo Wiceminister zdrowia: 14 kwietnia podpisaliśmy umowę na 1241 respiratorów. Spółka nie wywiązała się z terminów dostaw

Mateusz Morawiecki o śmierci Andrzeja I. "Rodzina brała udział w tej sprawie"

- Według informacji, które otrzymałem od kierownictwa służb specjalnych, był kontakt ze służbami albańskimi - przekazał premier. Mateusz Morawiecki dodał też, że decyzja o sposobie pochówku mężczyzny należała do jego rodziny. 

- Podjęcie decyzji dotyczącej kremacji śp. Andrzeja I. należało do rodziny. Także wszystkie lub ogromna większość tych informacji, o które państwo pytacie, wyglądało inaczej. Był kontakt służb polskich z albańskimi i rodzina Andrzeja I. brała udział w tej sprawie - przekazał.

Przeczytaj więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl.

Były handlarz bronią, który sprzedał MZ respiratory, zmarł w Albanii. Miał umrzeć w wynajmowanym mieszkaniu

Ciało Andrzeja I. zostało znalezione 20 czerwca. Mężczyzna miał umrzeć na zawał serca w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu w Tiranie, stolicy Albanii, gdzie mieszkał od pół roku. Albańskie służby po zaledwie czterech dniach umorzyły śledztwo w tej sprawie - chociaż miały pobrać materiał do badań i wykonać zdjęcia zwłok.

Jak ustaliła "Rzeczpospolita", identyfikacji zwłok miał dokonać tylko zięć Andrzeja I. - tuż przed kremacją w Polsce. Ciała nie zidentyfikowały żadne polskie służby - ani policja, ani prokuratura, które dowiedziały się o śmierci biznesmena 13 lipca - dziewięć dni po skremowaniu ciała. Zwłoki zostały spopielone w krematorium w Łodzi. 

Służby próbują znaleźć winnych zaniedbań, które doprowadziły do tego, że nie da się ustalić, czy faktycznie w trumnie z Tirany zostało przewiezione do Polski ciało Andrzeja I., który był zamieszany w tzw. aferę respiratorową. Były handlarz bronią miał bowiem dostarczyć Ministerstwu Zdrowia respiratory, które okazały się nieprzydatne do wykorzystania szpitalnego. Resort zapłacił za nie w 2020 roku aż 160 mln złotych. 

Andrzej I. miał usłyszeć zarzuty oszustwa na szkodę Ministerstwa Zdrowia pod koniec 2021 roku. Śledczy nie zdążyli ich jednak przedstawić, ponieważ mężczyzna wyjechał z kraju. Mimo tego Prokuratura Regionalna w Lublinie dopiero 24 marca 2022 roku wystawiła za mężczyzną list gończy. Według "Rz" dotyczył on jednak tylko poszukiwań krajowych. Dlatego też służby z Albanii nie poinformowały polskiej policji o jego śmierci - nie miały bowiem informacji, że był on osobą poszukiwaną. Międzynarodowy list gończy został wystawiony dopiero 20 czerwca - czyli po śmierci Andrzeja I. Kremacji dokonano 4 lipca i wtedy też o śmierci Andrzeja I. poinformowały media - wcześniej nie wiedziały o niej ani policja, ani prokuratura.

Więcej o: