Bartosz Arłukowicz odniósł się do informacji o śmierci ciężarnej Izabeli z Pszczyny. Jak podkreślił, takich przypadków w Polsce jest na pewno więcej. - Myślę, że wiele dramatów dzieje się w zaciszu i cieniu sal szpitalnych, dlatego że lekarze są sparaliżowani, oni są postawieni między swoją pracą, wiedzą medyczną, chęcią pomocy, a prokuratorem, którego nasyła na nich Zbigniew Ziobro, a pośrednio Jarosław Kaczyński, który jest autorem tego dramatu polskich kobiet. Rzeczy trzeba nazywać po imieniu. To nie pani Przyłębska, to nie jej trybunał, to Jarosław Kaczyński powiedział, że chce, aby rodziły się dzieci ciężko uszkodzone, często zdeformowane po to, żeby je chrzcić - stwierdził europoseł.
Prowadzący rozmowę Łukasz Rogojsz zapytał Arłukowicza o to, czy jego zdaniem protesty, które wybuchły po śmierci Izabeli będą miały moc sprawczą. - Na placu w Szczecinie widziałem wściekłych ludzi, płaczące kobiety, widziałem ogromne emocje. Tam nie było żadnych przemówień politycznych. Ten protest był prowadzony przez kobiety i one były wściekłe - podkreślił były minister zdrowia. - Ja przypomnę sytuację z Irlandii. Tam miała miejsce podobna sytuacja, która doprowadziła do protestów i do zmiany prawa. Czy tak się stanie w Polsce? Nie wiem, bardzo bym chciał - dodał Arłukowicz, mówiąc o śmierci Savity Halappanavar. Więcej na ten temat można przeczytać w poniższym tekście:
Arłukowicz został również zapytany o projekt Fundacji Pro - Prawo Do Życia, według którego powinno się jeszcze bardziej zaostrzać prawo aborcyjne i zrównać terminację ciąży z morderstwem. - Zastanawiam się, co trzeba mieć w duszy i sercu, żeby w dniu, w którym cała Polska dowiedziała się o tragedii z Pszczyny, nadać numer ustawie, która wprowadzałaby karę do 25 lat więzienia za aborcję. Ileż trzeba mieć w sobie perwersyjnego cynizmu, aby tak grać ludzkimi emocjami, ale to jest właśnie ta ekipa, która dzisiaj rządzi w Polsce, oni żywią się nienawiścią - stwierdził europoseł, dodając, że ten projekt, jego zdaniem, nie ma szans, aby został poparty przez Sejm.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Od kilku tygodni obserwujemy duży wzrost zakażeń koronawirusem w Polsce. Dr n. med. Grażyna Cholewińska-Szymańska w rozmowie z Gazeta.pl podkreślała, że, według prognoz, szczyt zachorowań czwartej fali może nastąpić w rozpoczynającym się właśnie tygodniu (8-14 listopada). - Te analizy podają nawet do 20-30 tys. zachorowań - mówiła specjalistka ds. chorób zakaźnych.
Do dużej liczby zakażeń odniósł się też gość Porannej Rozmowy Gazeta.pl. - Trwa pandemia, a my mamy rząd, który nie podejmuje żadnych decyzji, a właściwie podejmuje decyzje o odstąpieniu od wprowadzenia zasad, które chroniłyby zdrowie i życie Polaków. Mamy po kilkanaście tysięcy zakażeń dziennie i ministra zdrowia [Adama Niedzielskiego - red.], który apeluje o odwagę do lekarzy. To jest kuriozalne. Minister zdrowia apeluje do lekarzy o odwagę ws. aborcji i ratowania życia i ten sam minister nie ma odwagi podjąć żadnej decyzji - powiedział Arłukowicz.
- To strach. To ekipa, która nie w stanie podjąć żadnej decyzji bez Jarosława Kaczyńskiego. (...) To swego rodzaju teatrzyk marionetek, w którym jedna osoba podejmuje decyzje, reszta je tylko wykonuje. To jest minister zdrowia, który uklęknął przed wirusem. Strach zwyciężył w wojnie z wirusem - dodał polityk. - Rząd nie rządzi, rząd uklęknął przed wirusem, skapitulował - zaznaczył Bartosz Arłukowicz.