- Jest wkur*****, mamy poczucie, że jest bardzo źle, ale to jeszcze nie desperacja - o nastrojach w Platformie mówi mi jej wieloletni polityk.
- Bardzo źle już u was bywało. Chociażby w 2016 roku, na początku kadencji Schetyny. Przeczekaliście to i się odbiliście - przypominam.
- To prawda, ale ile można? Może to już ostatni raz i może żadnego odbicia już nie będzie? - beznamiętnie konstatuje mój rozmówca.
Inne z naszych źródeł w Platformie:
Nie pamiętam od odejścia Tuska, żeby była u nas dobra atmosfera, ale teraz to już jest naprawdę ostra jazda. Nawalają w nas wszyscy i za wszystko. Nie wiem, może zasłużyliśmy, ale ciężko jest robić sensowną politykę w takiej sytuacji, bo czego nie zrobimy, to obrywamy
Powodów do niepokoju Platforma ma dzisiaj niemało. Przede wszystkim od początku roku jest w stałym trendzie spadkowym, jeśli chodzi o sondaże poparcia. Miesiąc do miesiąca słabnie. Co gorsza, w dokładnie odwrotnym trendzie jest Polska 2050, która jest już nie tylko najpoważniejszą konkurencją polityczną PO, ale również przejęła palmę pierwszeństwa po opozycyjnej stronie barykady.
Platforma z Polską 2050 ma też inny problem - konsekwentnie traci na rzecz formacji Szymona Hołowni kolejnych polityków. Z klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej do Polski 2050 odeszli już Joanna Mucha, Jacek Bury, Paulina Hennig-Kloska, Mirosław Suchoń i Tomasz Zimoch. W sejmowych kuluarach mówi się, że na tym nie koniec, bo sondowani są chociażby niezadowoleni ze swojej sytuacji w partii platformiani konserwatyści, a jak głosi sejmowa plotka, niewykluczona jest również współpraca Hołowni ze środowiskiem skupionym wokół Grzegorza Schetyny.
Schetyna to zresztą kolejny problem Platformy. Chociaż precyzyjniej byłoby napisać, że przewodniczącego Budki. Nasi rozmówcy z PO nie kryją, że podważanie autorytetu szefa partii i stylu przywództwa obecnego kierownictwa to zakulisowe rozgrywki "Scheta". 14 maja Budka dał im częściowy odpór, wyrzucając z partii dwóch konserwatywnych posłów - Ireneusza Rasia oraz Pawła Zalewskiego - którzy od miesięcy krytykowali publicznie i jego, i kierownictwo PO. W partii mówią wprost: to był bezpośredni sygnał właśnie do "Scheta".
Schetyna był zaskoczony, że Borys pokazał jaja i przy tak słabych notowaniach odważył się wywalić Rasia i Zalewskiego
- mówi nam polityk Platformy dobrze zorientowany w partyjnych nastrojach. I dodaje:
Schetyna ma wszystko opracowane i przemyślane. Na jesieni chciałby spróbować obalić Budkę, ale jest jeden problem: kto na przewodniczącego? Powrót Schetyny byłby dla nas żenujący wizerunkowo. Zresztą on sam zdaje sobie z tego sprawę i ma instynkt samozachowawczy
Inny wieloletni polityk PO: - Kolega Budka się ratuje i pokazuje, że jest szefem. Wybrał sobie stosunkowo łatwy cel, bo nie było żadnym problemem podać uzasadnienie decyzji o wyrzuceniu Rasia i Zalewskiego. Pyszczyli ponad miarę, to nie była żadna wewnątrzpartyjna dyskusja, więc cierpliwość się skończyła. Decyzja Budki wywołała powszechne zaskoczenie, ale nie wszystkie reakcje były entuzjastyczne. Nie brakowało głosów, że to niewłaściwy moment na robienie tego rodzaju demonstracji siły.
Po decyzji o wyrzuceniu posłów Rasia i Zalewskiego - obaj odwołują się od niej do partyjnego Sądu Koleżeńskiego, a jego werdyktu w partii nikt nie jest w stanie przewidzieć, bo nie wiadomo, które partyjne stronnictwo zdobędzie w nim większość - w przestrzeni publicznej i w sejmowych kuluarach poszła plotka o tym, że Platforma zamierza pozbyć się ze swoich szeregów konserwatystów. Nasze źródła w PO stanowczo dementują takie rewelacje.
Nie chodzi o żadną eliminację konserwatystów w Platformie, tylko o zachowanie konkretnych osób. Borys po prostu zobaczył, że jak dalej będzie pozwalać kopać pod sobą dołki szeregowym posłom, to w końcu w tych dołkach wyląduje
- tłumaczy nam jeden z naszych rozmówców.
Rozmawiając z kolejnymi politykami Platformy, można wysnuć wniosek, że być może największym problemem tego ugrupowania jest dzisiaj to, jak wiele frakcji i środowisk funkcjonuje obecnie w partii i że każde z nich "wiosłuje w swoją stronę". Tendencji odśrodkowych jak na tak kryzysowy moment jest po prostu za dużo.
Z jednej strony są bowiem ludzie skupieni wokół obecnego kierownictwa, nazywani "budkowcami" czy też "frakcją młodych". To oni przejęli na początku 2020 roku władzę w partii i dzisiaj starają się wydobyć ją z coraz głębszego kryzysu. Z drugiej strony mamy "schetynowców", a więc stronnictwo byłego przewodniczącego, który nigdy do końca nie pogodził się z utratą władzy. - To bardziej kilkanaście osób, może nieco ponad dwadzieścia, niż kilkadziesiąt - mówi nam jeden z polityków Platformy.
Z trzeciej strony są platformiani konserwatyści, którzy od momentu liberalnego skrętu partii w sprawie aborcji wyrażają swoje niezadowolenie, obawy o marginalizację, kwestionują przywództwo obecnych władz. To do tej grupy należeli wykluczeni z partii posłowie Raś i Zalewski, byli wręcz jej liderami. W Platformie można też jednak spotkać się z opiniami, że konserwatyści nie są żadną zorganizowaną frakcją, a po prostu grupą, którą spaja konserwatywny zestaw poglądów. Zestaw - co dodają niektórzy nasi rozmówcy z PO - wcale nie tak szeroki, jak mogłoby się wydawać.
Jest wreszcie czwarte stronnictwo, a więc ci, którzy przyszłości Platformy czy też szerzej Koalicji Obywatelskiej upatrują w Rafale Trzaskowskim. To tego stronnictwa wszyscy obawiają się dzisiaj w Platformie najbardziej, bo prezydent Warszawy mimo blisko roku od wyborów prezydenckich wciąż jest zdecydowanie najpopularniejszym i cieszącym się największym zaufaniem społecznym politykiem PO. W Platformie i okolicach z niecierpliwością wyczekują, w co przekształci się stworzony przez Trzaskowskiego Ruch Wspólna Polska. W PO panuje przekonanie, że będzie to alternatywa dla Platformy, chociaż sam Trzaskowski konsekwentnie temu zaprzecza.
Im bardziej Rafał zaklina rzeczywistość, tym bardziej wszyscy mu nie wierzą
- słyszymy jednak w PO.
Z faktu, że Platforma stoi dziś na rozstaju dróg w partii zdają sobie sprawę wszyscy. Jednak to, w którą stronę podąży pozostaje niewiadomą. Od naszych rozmówców dowiadujemy się, że aktualnie w grze są cztery scenariusze.
Scenariusz pierwszy: Budka i obecne kierownictwo umacniają swoją władzę i autorytet, opanowują sytuację wewnętrzną, a na zewnątrz wychodzą z kontrpropozycją wobec Polskiego Ładu Zjednoczonej Prawicy. Opanowują sondażowe spadki, stabilizują sytuację na opozycji. Partia, przynajmniej na razie, pozostaje w całości.
Scenariusz drugi: Obecne władze nie są w stanie odwrócić tendencji odśrodkowych, stronnictwo Schetyny dalej podkopuje autorytet przewodniczącego i jego najbliższych współpracowników, aż w końcu decyduje się na otwartą konfrontację i próbuje skrócić kadencję przewodniczącego, wystawiając przeciwko niemu swojego kontrkandydata. Problem polega na tym, że dzisiaj w partii nikt nie potrafi podać nazwiska, które Schetyna mógłby wystawić przeciwko Budce. Sam raczej nie zaryzykuje, poza tym na zewnątrz byłoby to odebrane jako przewrót w partii, zajmowanie się sobą i wyrównywanie osobistych porachunków.
Scenariusz trzeci: Formalnie lub nieformalnie przywództwo w Platformie przejmuje Trzaskowski. Wizerunkowo byłby to dla Platformy scenariusz optymalny. Jednak jego realizacja jest bardzo trudna, jeśli nie niemożliwa. Po pierwsze, prezydent Warszawy nigdy nie palił się do kierowania partią, chociaż jest na to namawiany od dawna. Po drugie, nie sposób łączyć obowiązki prezydenta stolicy i szefa największej formacji opozycyjnej. A Trzaskowski nie raz i nie dwa powiedział już, że Warszawy nie zostawi (czytaj: na pewno nie dla kierowania Platformą).
Mówi osoba z otoczenia Trzaskowskiego:
Nie bardzo wierzę w ratowanie Platformy przez Rafała. Nadal ma ogromny potencjał i kapitał, więc jest na czym budować, ale oferta, którą prezentuje w bardzo wyrazisty sposób naprawdę mocno różni się od tego, co pokazywała i pokazuje Platforma. Rafał jest dzisiaj zdecydowanie na lewej flance Platformy. Przejęcie przez niego przywództwa w Platformie oznaczałoby odpłynięcie dużej grupy wyborców i polityków bardziej konserwatywnych
Scenariusz czwarty: Obecne kierownictwo nie opanowuje sytuacji, Trzaskowski również nie chce przejąć odpowiedzialności za Platformę. Tendencje odśrodkowe narastają, kryzys polityczny staje się coraz głębszy. Wreszcie Schetyna wyprowadza swoich ludzi z PO (być może także mniejszą lub większą część niezadowolonych konserwatystów) i buduje centroprawicowy blok z PSL, Bronisławem Komorowskim, a być może także Polską 2050 Szymona Hołowni.
Mówi wieloletni polityk Platformy:
Schetyna jest gotów dogadać się z każdym. On jest prawdziwym politykiem. To nie jest gość, który łatwo przyjmuje urazę, pakuje zabawki i idzie do siebie. Przed sentymentami zawsze stawia interes polityczny. Gdyby zobaczył możliwość wyprowadzenia zorganizowanej grupy polityków i stworzenie jakiegoś rokującego politycznie nowego bytu, to skonsumowałby taką okazję bez wahania
Który ze scenariuszy jest najbardziej prawdopodobny? Tego w Platformie nikt nie jest w stanie powiedzieć.
Jest wyczekiwanie, że coś musi się wydarzyć, tylko nie bardzo wiadomo co. Wiszą w powietrzu różne zapowiedzi
- mówi nasz informator z PO. I dodaje:
Wszystko zależy od tego, co się stanie z Budką. Jeśli nie zdoła zapanować nad sytuacją, to zaraz z Platformy zostanie marny kadłubek, którego jedynym atutem będą pieniądze
Czy dni Budki na stanowisku szefa partii są już policzone? Też nie do końca.
Budka jeszcze nie jest na wylocie, chociaż na pewno przeżywa cholernie trudne chwile
- zapewnia inny z naszych rozmówców. I przekonuje, że jedną z kluczowych dla przyszłości obecnego przewodniczącego batalii może być zaplanowane na 18 maja posiedzenie klubu parlamentarnego Platformy (co ważne, samej Platformy, a nie Koalicji Obywatelskiej).
Będzie grillowanie Borysa. Już "schetynowcy" się o to postarają. Sondaże, Polska 2050, wywalenie Rasia i Zalewskiego. Tematów nie zabraknie
- słyszymy.