Podczas konwencji regionalnej Prawa i Sprawiedliwości w Lublinie premier Mateusz Morawiecki przekonywał, że Polsce nie opłaca się obecnie przyjmować euro. - Dzisiaj mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, nie jest w interesie Polski przyjmowanie tej waluty w najbliższym czasie - oświadczył Morawiecki.
Głos w tej sprawie zabrał także prezes PiS Jarosław Kaczyński. Przypomniał, że przyjęcie unijnej waluty jest obowiązkiem, wynikającym z traktatu akcesyjnego. - Jesteśmy i będziemy w Unii Europejskiej. Przyjmiemy euro wtedy, kiedy będzie to w naszym interesie. A w naszym interesie będzie to wtedy, kiedy osiągniemy poziom przynajmniej bardzo zbliżony do Niemiec - poziom PKB, poziom stopy życiowej - stwierdził.
Później udzielił wywiadu w regionalnym oddziale TVP. Szef partii ocenił, że zbyt wczesne przyjęcie euro może być bardzo poważnym ciosem dla gospodarki i byłoby szokowym uderzeniem w domowe budżety Polaków. - Niezależnie od tego, czy przeliczalibyśmy euro nisko - czyli według wartości realnej, 2,70-2,60 złotych - czy też wysoko, tak jak to jest w przeliczeniu walutowym, przeszło 4 złote, ostateczny efekt byłby fatalny dla gospodarki i fatalny dla gospodarstw domowych - stwierdził Jarosław Kaczyński. - Najpierw europejskie płace, a dopiero później dyskusja o europejskich cenach - powiedział. - Przede wszystkim chodzi o ochronę interesów gospodarczych Polski w skali całego kraju i w skali gospodarstwa domowego - dodał.
- Przyjmowanie euro przedwcześnie, o wiele lat przedwcześnie, to byłoby potężne, szokowe uderzenie w gospodarkę i w polskie gospodarstwa domowe - ocenił. - Musimy zaczekać, pewnie wiele, wiele lat. Zrównać się z Niemcami - powtórzył. - Teraz sprawa euro jest nieaktualna. Ona kiedyś musi się stać aktualna ze względu na traktat akcesyjny, ale czy to będzie za 15 lat, czy za 20, to zobaczymy. Ja bym chciał, żeby to było jak najszybciej, bo chciałbym, żeby Polska się szybko rozwijała - powiedział.
Kaczyński krytykował opozycję, zarzucał brak programu i mówił, że chciałby, aby kiedyś Polska miała "dobrą opozycję". Powiedział, że między PiS-em a PO jest "przepaść kompetencyjna".