Premier Mateusz Morawiecki mówił podczas wtorkowej konferencji przede wszystkim o energetyce i uszczelnianiu poboru podatku VAT. Dziennikarze chcieli jednak, aby premier skomentował sprawę taśm Kaczyńskiego opublikowanych we wtorek rano przez "Gazetę Wyborczą".
To jest tekst, który pokazuje z jak ogromną determinacją środowisko "Gazety Wyborczej" walczy od prawie 30 lat z Jarosławem Kaczyńskim, a wcześniej z Lechem Kaczyńskim. Do jakich manipulacji jest w stanie się posunąć
- powiedział Morawiecki.
Dodał, że w nagraniach opublikowanych przez "GW", Jarosław Kaczyński jawi się jako symbol uczciwości. Odniósł się do poruszanej w nagranych rozmowach kwestii ewentualnej budowy ogromnego wieżowca na ul. Srebrnej w Warszawie. Tłumaczył, że Jarosław Kaczyński zderzył się z brutalną rzeczywistością, w której "podmioty niezwiązane z PO" nie mają szans na uzyskanie potrzebnych dokumentów zezwalających na budowę. Dlatego musiał wstrzymać inwestycję.
Podkreślił, że Jarosław Kaczyński nie mógł rozliczyć się z austriackim biznesmenem, bo ten nie przedstawił mu faktur za wykonaną pracę, bo "miał bałagan w papierach". To zdaniem Mateusza Morawieckiego kolejny dowód na krystaliczność prezesa PiS.
Rzekoma afera, którą przedstawiła "Gazeta Wyborcza", to jeden z największych niewypałów odkrytych od czasów II wojny światowej
- powiedział.
Zdaniem Mateusza Morawieckiego z taśm wyłania się tylko jedna kwestia, którą być może powinna zająć się prokuratura. Powiedział, że chodzi o blokowanie przez związane z PO władze Warszawy, inwestycji spółki Srebrna.
Do prokuratury nadaje się być może to, że Hanna Gronkiewicz-Waltz odgrażała się, że inwestycja spółki Srebrna nigdy nie dojdzie do skutku. Ta sprawa jest dla mnie jasna. Jeśli ktoś blokował inwestycję, należy to sprawdzić - powiedział.
Dodał, że jest niemal pewien, że wielu innych inwestorów spotkało się z takimi samymi utrudnieniami.
Premier odniósł się również do doniesień dotyczących tego, że PiS i Jarosław Kaczyński mieli próbować wpłynąć na prezesa banku w celu uzyskania pożyczki. - Nawet przy niewielkich sumach procedury bankowe są tak szczelne, że nie przecisnęłaby się nawet mysz. Nie ma możliwości, aby przeszła taka insynuacja, która jest pokazana w materiale gazety - powiedział Morawiecki.
Dodał, że smuci go, że tak wiele sił zostało zaangażowanych w materiał, który miał uderzyć w Jarosława Kaczyńskiego i PiS. To zdaniem premiera próba doprowadzenia do tego, "aby Polska nie była reformowana" i rząd nie mógł pracować nad polepszaniem życia w Polsce.
Miała być bomba, wyszła bańka mydlana, góra która urodziła mysz
- ocenił materiał "GW" premiera Morawiecki.