[go: up one dir, main page]

Lex "urodziny Hitlera" utknęło w rządzie. Ujawniamy raport, który został zbagatelizowany

Jacek Gądek
Po ujawnionych przez TVN "urodzinach Hitlera" rządowy zespół przygotował zalecenia. To wyższe kary za propagowanie totalitaryzmów, ściganie prywatnych hołdów dla Hitlera czy Stalina i stworzenie indeksu zakazanych symboli - ustaliła Gazeta.pl. Pozostały one na papierze.

Przez kilka miesięcy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zwlekało z przekazaniem nam raportu zespołu. Dokładnie jest to raport - uwaga na długą nazwę - "Międzyresortowego Zespołu do spraw przeciwdziałania propagowaniu faszyzmu i innych ustrojów totalitarnych oraz przestępstwom nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość". Teraz udostępniło go nam jednak Centrum Informacyjne Rządu.

Rządowy zespół w odpowiedzi na reportaż "Superwizjera" TVN

Zespół powstał w lutym tego roku. Był odpowiedzią rządu na emisję przez "Superwizjer" TVN24 reportażu o członkach środowiska skrajnie narodowego, m.in. stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność", którzy zorganizowali obchody 128. urodzin Adolfa Hitlera w lesie pod Wodzisławiem Śląskim.

Zespół zebrał się cztery razy. Efektem prac są rekomendacje, jak zmienić prawo, aby skuteczniej tępić propagowanie totalitaryzmów. Raport trafił w lipcu do KPRM. I leży.

MSWiA i KPRM nie odpowiadają na pytania o wcielanie wniosków

Gazeta.pl pytała MSWiA i kancelarię premiera, jak praktycznie wykorzystano ten raport. Na te pytania nie odpowiedziała ani KPRM, ani resort spraw wewnętrznych, który prawie rok temu zwracał się do premiera o powołanie zespołu. MSWiA na pytania o zastosowanie raportu przez instytucje państwa podało jedynie skład zespołu.

A rekomendacje są daleko idące i mają na celu tępienie propagatorów komunizmu, faszyzmu, Hitlera, Stalina i wszelkich ideologii odwołujących się do przemocy.

Wprowadzenie w życie rekomendacji zespołu oznaczałoby - przynajmniej na gruncie prawa - polowanie na neofaszystów i neokomunistów. Gdyby proponowane zmiany w Kodeksie karnym obowiązywały w czasie wyprawiania "urodzin Hitlera", to oskarżeni nie mogliby się trzymać linii obrony, że nazistowska impreza w lesie była prywatna, a więc nie stanowiła przestępstwa.

Mocny skład

Skład zespołu rzeczywiście był okazały. Krzysztof Kozłowski (wiceszef MSWiA), Adam Lipiński (minister, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania), Jarosław Sellin (wiceminister kultury), Maciej Wąsik (zastępca koordynatora ds. służb specjalnych), Piotr Wawrzyk (wiceminister spraw zagranicznych), gen. insp. Jarosław Szymczyk (Komendant Główny Policji), zastępca prokuratora krajowego i przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, ABW i MSWiA.

- Przedstawiciele organizacji pozarządowych brali udział w konsultacjach zagadnień w ramach grupy roboczej, której przewodniczącym był Adam Lipiński (…). Grupa odbywała systematycznie spotkania z przedstawicieli organizacji pozarządowych, przedstawicielskich i zainteresowanych instytucji - podkreśla wydział prasowy MSWiA. I wymienia paletę NGO.

W zespole powołano trzy grupy robocze: do zidentyfikowania problemów (pod wodzą komendanta policji), do sformułowania zmian prawa (tu prym wiódł wiceminister Łukasz Piebiak - zaufany współpracownik Zbigniewa Ziobry) i trzecią - ds. profilaktyki (na czele z Adamem Lipińskim). Ostatnie posiedzenie zespołu odbyło się pod koniec czerwca. Wydrukowano raport i wysłano go w lipcu do premiera.

Teoretyczny cios w radykałów

Co zaproponował zespół?

Zalecił rządowi podniesienie kar za propagowanie totalitaryzmów. Wedle zespołu "górna granica sankcji (…) jest [obecnie] niewystarczająca zarówno z perspektywy szkodliwości społecznej, jak również dotkliwości dla sprawcy". Dlatego zespół chce do trzech lat odsiadki. "Istnieje bezwzględna potrzeba zaostrzenia sankcji. (…) Tego też domaga się społeczne poczucie sprawiedliwości" - podkreślono.

Dziś górna granica to dwa lata więzienia.

Jedną z najważniejszych rekomendacji jest też ta o zakazie już nie tylko publicznego propagowania ustrojów totalitarnych, ale także prywatnego. Dziś prywatne propagowanie faszyzmu albo komunizmu jest wytrychem radykałów.

W raporcie wprost napisano, że "jednym z problemów jest kwestia dowodzenia, czy dany przypadek dzieje się w sferze publicznej". Śledczy mają więc kłopot z udowodnieniem, że ktoś np. świętował urodziny Hitlera publicznie, a nie prywatnie. W lesie pod Wodzisławiem Śląskim imprezę z tej okazji zorganizowała właśnie wąska grupka neonazistów - zarzuty usłyszało siedem osób.

I dalej za raportem: "Przykrycie publicznego charakteru działania sprawcy kontaktami prywatnymi lub zamkniętymi oraz ukrycie potencjalnego wpływu ich efektów na przestrzeń publiczną, wydaje się być podstawowym narzędziem unikania odpowiedzialności za określony czyn". Słowem: to podstawowa linia obrony radykałów i zespół chciałby ją przerwać.

Ale na tym nie koniec.

Lex "urodziny Hitlera"

W kontekście "urodzin Hitlera" najciekawiej brzmi rekomendacja nr 5, czyli "penalizacja zachowań związanych z oddawaniem czci lub inną formą upamiętniania postaci odpowiedzialnych za zbrodnie nazistowskie i komunistyczne". Kluczowe jest tu zalecenie, aby karać nie tylko za publiczne fetowanie np. Hitlera, ale także prywatne czczenie tego i innych zbrodniarzy. Tu zespół zalecił wprowadzenie konkretnego paragrafu do Kodeksu karnego (art. 256a). Ten paragraf można nazwać lex "urodziny Hitlera".

Proponowany zupełnie nowy paragraf brzmi:

"Par. 1. Kto, wspólnie z innymi osobami, oddaje hołd lub uroczyście upamiętnia postać historyczną, stanowiącą symbol zbrodni związanej z ideologią faszystowską, nazistowską lub komunistyczną, podlega karze pozbawienia wolności do roku.

Par. 2. Jeśli czyn określony w par. 1 został popełniony w miejscu publicznym, sprawca podlega karze pozbawienia wolności do lat dwóch".

Nie tylko "ustrój", ale także "ideologia"

Ponadto zespół chce, aby karalne było propagowanie "ideologii" totalitarnej opowiadającej się za użyciem przemocy - a jedynie "ustroju" totalitarnego, jak to jest obecnie.

Dlaczego? "Sprawcy stosunkowo rzadko propagują hasła związane z zakazanymi formami ustroju jako docelowego modelu państwa. Dlatego też jako zasadne uznać należy wprowadzenie obok 'ustroju' dodatkowej przesłanki 'ideologii', której z perspektywy społecznej nie można uznać za mniej szkodliwą" - to cytat z raportu.

Nazistowskie i komunistyczne materiały nie na użytek własny

Ponadto zespół podkreślił, że jest i inny kłopot ograniczający tępienie brunatnych i czerwonych radykałów. Obecnie jeśli ktoś produkuje lub posiadanie materiały promujące ustroje totalitarne, może być karany (256 par. 2 k.k.) jedynie, gdy czyni to w celu rozpowszechniania. A jeśli robi to na własny użytek, to już nie. Cóż więc z tego, że ktoś ma np. prywatny ołtarzyk ku czci Hitlera - Policja i prokuratura nic mu nie mogą zrobić, jeśli nie dowiedzie, że chce on rozpowszechniać swoje dzieło. A co więcej: Policja musi takiemu neonaziście zwrócić zarekwirowane na przykład swastyki i portrety zbrodniarza jeśli są one na użytek prywatny osobnika.

Z raportu zespołu: "Potencjalny sprawca zawsze może wytłumaczyć się innym celem posiadania takich przedmiotów np. celem prywatnym, kolekcjonerskim, pamiątkowym, muzealnym itp. W takich przypadkach następuje umorzenie postępowania oraz zwrócenie rzeczy stanowiących przedmiot przestępstwa sprawcy takiego czynu".

Przestępstwa z nienawiści pod kontrolę operacyjną

Jeśli chodzi z kolei o przestępstwa z nienawiści, to zespół zwrócił uwagę, że ich sprawcy są często zakonspirowani. "Dlatego niezbędnym jest zapewnienie właściwym służbom uprawnienia do prowadzenia kontroli operacyjnej w odniesieniu do przestępstw z nienawiści". Zwłaszcza ABW podniosła ten postulat.

Zespół zaproponował, aby rozszerzyć katalog przestępstw, które mogą być podstawą prowadzenia kontroli operacyjnej przez Policję. Miałyby nimi być także: (1) oddawanie hołdu postaciom historycznym stanowiącym symbol zbrodni; (2) propagowanie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju lub nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość; (3) publiczne znieważanie ludzi z takich jak wyżej powodów.

Stworzyć indeks symboli zakazanych

Zespół podkreślił jednocześnie, że śledczy mają podstawowy problem: brak jednolitego katalogu symboli uznawanych za niedozwolone. A przecież - napisano w raporcie - jest to jest "podstawą właściwej reakcji".

Rekomendacja nr 7 raportu zaleciła, aby to ABW na spółkę z policją i prokuraturą stworzyła jednolity indeks symboli uznawanych za niedozwolone.

Rasizm, łamanie praw obywatelskich i nielegalne zatrzymania. Poznajcie najgorszego szeryfa na świecie

Więcej o: