Wyeliminowaniu niesłusznych nazw ma służyć specjalna ustawa, którą premier zapowiedział w radiowych "Sygnałach dnia". - Pomniki ludzi, którzy dopuścili się ciężkich przestępstw przeciwko ludzkości, przeciw narodowi w Polsce wciąż stoją. I niejedna ulica nosi nazwę, którą jest nazwisko oczywistego przestępcy - mówił premier. I ostrzegł: - Jeśli władze samorządowe tego nie zrobią, to zrobią to władze rządowe.
- Np. w Hajnówce są ulice Rutkowskiego, Hibnera i Kniewskiego. Choć to terroryści skazami w II Rzeczypospolitej na śmierć [wzięli udział w zamachu na agenta policji, który miał rozpracowywać ruch komunistyczny] - precyzuje Karol Karski, warszawski poseł PiS i szef sejmowej komisji lustracyjnej. I zapowiada: - Napiszemy ustawę, która nie będzie pozwalała na takich patronów.
Dotychczas wyłączne prawo do nadawania nazw placom, skwerom i parkom mają samorządy, które muszą się liczyć ze zdaniem swojej lokalnej społeczności.
- Co będzie, jeśli władze Hajnówki nie zechcą zmienić nazw Hibnera, Rutkowskiego i Kniewskiego - pytamy Karskiego?
- Polska nie jest federacją niezależnych gmin, Hajnówka to część Polski i będzie interweniował wojewoda - mówi Karski.
Ustaliliśmy, że wstępna koncepcja lustracji nazw jest następująca: PiS przeforsuje ustawę, która zwiększy uprawnienia wojewodów, np. wyliczy, jakiego rodzaju osoby nie mogą mieć patronatów ulic i skwerów. Potem wojewodowie zrobią przegląd swojego terenu. Jeśli zauważą niestosowne nazwy, nakażą radnym ich zmianę. Mogą tak zrobić, bo urzędy wojewódzkie mają nadzór nad radami gmin i powiatów.
Kryteria, jak będą oceniani patroni, nie są jeszcze jasne. Premier Kaczyński zwraca uwagę na konstytucyjny zakaz propagandy komunistycznej, z którego można wywieść zakaz nadawania ulicom nazw komunistycznych działaczy.
Wszystko wskazuje więc na to, że lustracyjna gorączka trafi do samorządów.
Większość nazw w stolicy przemianowano na początku lat 90. Znikły ul. gen. Świerczewskiego (teraz al. "Solidarności") i Juliana Marchlewskiego (teraz al. Jana Pawla II). Ostatni zdekomunizowany to przodownik pracy Wincenty Pstrowski. Tuż przed ostatnimi wyborami Rada Warszawy zmieniła jego ulicę, na Zgrupowania AK "Kampinos".
Warszawski PiS ma jednak poczucie niedokończonego dzieła. - Boli mnie patronat Armii Ludowej nad jedną z głównych ulic - mówi Marek Makuch, szef klubu PiS w Radzie Warszawy.
- Ale oddziały tej armii walczyły razem z AK w Powstaniu Warszawskim, były jej podporządkowane - mówimy.
- Ale AL była zależna od Moskwy - odpowiada Makuch.
Nie chce też oszczędzić Ludwika Waryńskiego, który wciąż patronuje dużej ulicy w Śródmieściu.
- Walczył z caratem, zginął śmiercią męczeńską. Dotąd żadne, nawet zdominowane przez prawicę Rady Warszawy nie zdecydowały się na ściągnięcie tabliczki z jego imieniem - próbujemy bronić twórcę Wielkiego Proletariatu.
Radny pozostaje niewzruszony, bo jego zdaniem Waryński "nie walczył o niepodległość Polski". - On myślał z Różą Luksemburg o socjalistycznych utopiach, a nie o niepodległości Polski - przekonuje Makuch.
Sporo ulic, które mają komunistycznych patronów, zachowało się w tym mieście rządzonym przez poprzednie cztery lata przez SLD. Są tu ulice Juliana Marchlewskiego, Marcelego Nowotki, czy Mariana Buczka. Kilka następnych ma za patronów lokalnych działaczy KPP, PPR czy ZWM. - Codziennie odbieram sygnały, aby zmienić te nazwy - mówi Wojciech Bernatowicz, prezydent Starachowic z PiS. - Ale na razie mam dużo pilniejszych problemów - tłumaczy.
Samorządowcy ze Śląska i Zagłębia o pomyśle premiera Kaczyńskiego mówią z dystansem. A w Sosnowcu otwarcie niechętnie. W tym mieście wszystkich kojarzonych z PRL patronów zmieniono na początku lat 90., ale stare wróciło w 2002 r. Wtedy jedno z rond w centrum miasta zostało nazwane imieniem Edwarda Gierka - byłego I sekretarza PZPR z lat 70., który w Sosnowcu się urodził. - Nie widzimy powodu, by to zmieniać. Gierek jest osobą kojarzoną z naszym miastem i bardzo zasłużoną - mówi Grzegorz Dąbrowski, rzecznik magistratu.
W Siemianowicach Śl. nadal dwie główne ulice mają PRL-owskich patronów. Jedna nosi imię gen. Karola Świerczewskiego, a druga Wincentego Pstrowskiego. Miastem rządzi od lat prawica, ale nikt nazw nie zmienia. Prezydent Jacek Guzy: - żadnej zmiany bez referendum w tej sprawie nie zrobię. Muszę też wiedzieć, ile to będzie kosztować i kto pokryje ewentualne koszty zmian.
W Krzanowicach pod czeską granicą nawet urząd miasta mieści się przy ulicy nazwą nawiązującej do PRL - 15 grudnia (15 grudnia 1948 r. z połączenia PPR i PPS powstała PZPR). - To tylko kartka z kalendarza - mówi burmistrz Manfred Abrahamczyk. Kilka lat temu urząd próbował zmienić nazwę ulicy majora Pawłowa (czerwonoarmista, który walczył w okolicy), ale po protestach mieszkańców - z pomysłu się wycofano. W miasteczku ostał się jako patron ulicy Aleksander Zawadzki, działacz komunistyczny i przewodniczący Rady Państwa PRL. - Nie powinno się narzucać zmieniania nazw - mówi Abrahamczyk. - Niczego nie zmienię bez opinii mieszkańców.
- Zdajmy się na wyczucie naszego samorządu - tak o pomyśle premiera mówi prezydent Szczecina Piotr Krzystek (PO). Szef szczecińskich radnych PiS Leszek Duklanowski mówi zaś, że radni chętnie skorzystają z podpowiedzi premiera. Ale - podkreśla - tropienie tabliczek nie będzie ich głównym zajęciem.
W Szczecinie nazwy placów i ulic kojarzące się z PRL usunięto na początku lat 90. Ale na osiedlach ostała się np. ulica bohatera Związku Radzieckiego, dowódcy Armii Czerwonej Gieorgija Żukowa.
W Łodzi bardzo skuteczna akcja zmian nazewnictwa ulic miała miejsce na początku lat 90., gdy rządził ZCHN z KPN. Została tylko ul. Czerwona, ale chyba i teraz przetrwa, bo to nazwa jeszcze przedwojenna.