[go: up one dir, main page]

Gazowy konflikt na Białorusi nie zagrozi Polsce

Czy gazowy konflikt Rosji z Białorusią zagraża Polsce? Nawet bez dostaw przez Białoruś Gazprom mógłby zapewnić Polsce pełne zaopatrzenie.

W środę przez Polskę przemknęło widmo kolejnego kryzysu dostaw gazu ze Wschodu. Prezes Gazpromu Aleksiej Miller stwierdził, że uprzedził Polskę, Niemcy i Litwę o ryzyku ograniczenia dostaw z powodu sytuacji na Białorusi. Rosyjski koncern domaga się od Mińska co najmniej dwukrotnej podwyżki zapłaty za swój surowiec i kontroli nad białoruskimi rurami. Jeśli Białoruś się nie zgodzi, to w poniedziałek 1 stycznia rano dostawy gazu zostaną wstrzymane - grozi Gazprom. Rosyjski koncern sugerował, że Białorusini zaczną wtedy podbierać gaz przeznaczony dla klientów na Zachodzie.

Rząd Niemiec zareagował szybko. - Apeluję do stron konfliktu, aby jak najszybciej doszły do porozumienia i dowiodły, że są wiarygodnymi państwami w dostawach i tranzycie gazu - powiedział wczoraj minister gospodarki Niemiec Michael Glos. Gazprom zaraz zaczął się wycofywać. - Nie będzie zakłóceń w tranzycie gazu przez Białoruś - zapewnił rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprianow. Przypomniał, że gaz do Europy Zachodniej przez Białoruś płynie gazociągiem jamalskim. - Białoruski odcinek tego gazociągu jest całkowicie rosyjski - potwierdził Kuprianow.

Po poprzednim konflikcie z Białorusią w 2004 r. Rosjanie zagwarantowali sobie prawa nawet do gruntów, na których ułożono rurę. Połączenia Jamału z białoruskimi gazociągami zamknięto i zaplombowano. - Zamknięcia połączeń i plomby są kontrolowane zarówno na Białorusi, jak i z biura Gazpromu w Moskwie. W razie uruchomienia połączeń bez zezwolenia natychmiast zostanie to zarejestrowane - uprzedził Kuprianow. Dodał, że dzięki gazociągowi jamalskiemu nie będzie takiego kryzysu dostaw dla Zachodu jak ostatniej zimy, gdy Gazprom wstrzymał tranzyt przez Ukrainę.

Do Polski rosyjski gaz dopływa przez Białoruś gazociągiem jamalskim i siecią białoruskich gazociągów do połączenia w Wysokiem Litewskiem. Tylko to połączenie jest zagrożone, jeśli Gazprom zakręci kurek. Płynie tamtędy mniej więcej jedna czwarta gazu z Rosji do Polski. Ten ubytek Gazprom mógłby zrekompensować. Jak? Zwiększając dostawy z gazociągu jamalskiego. Polska ma teraz prawo odbierać z tej rury 2,9 mld m sześc. surowca rocznie. Jednak z połączeń we Włocławku i Lwówku możemy odbierać z jamalskiej rury dodatkowo prawie 2 mld m sześc. gazu.

Teoretycznie są też możliwości zwiększenia dostaw. Według EuRoPol Gaz w tym roku jamalską rurą przez Polskę popłynie 31 mld m sześc. surowca, a w przyszłym - 32 mld m sześc. Tymczasem przepustowość rury jest większa: 33-36 mld m sześc. rocznie.

Ostatniej zimy niedobory dostaw z ukraińskich gazociągów Gazprom rekompensował Polsce zwiększeniem dostaw przez Białoruś. Teraz mogłoby być na odwrót - zwiększony tranzyt przez Ukrainę mógłby częściowo uzupełnić spadek dostaw przez Białoruś. Zwiększenie tranzytu rosyjskiego surowca już wczoraj rząd Ukrainy proponował Moskwie.

Czy PGNiG już rozmawiało z Gazpromem o ewentualnym zwiększeniu dostaw z gazociągu jamalskiego i Ukrainy? Biuro prasowe PGNiG nie odpowiedziało. Nierealne są natomiast zapewnienia anonimowego przedstawiciela Gazpromu dla agencji Reuters, że Rosjanie zgromadzili gaz dla Polski w Niemczech i Austrii. Nie ma ani umów pozwalających nam skorzystać z takich zapasów, ani możliwości technicznych, by je dostarczyć do Polski. W polskich magazynach gazu jest zaś 1,6 mld m sześc. surowca, na 40 dni zużycia.