[go: up one dir, main page]

Co pisał ostatnio Paweł Lisicki

("Dziennik", 6 września 2006 r. "Czwartą władzę, wielkie nieba, też dotknął pluralizm. I chociaż weterani walki o Polskę jedynie słusznych autorytetów zwierają szeregi i jak za dawnych lat usiłują zakrzyczeć krnąbrnych, ich siły kurczą się, ich wezwania, choć gromkie, tracą na mocy. Różnorodność i swoboda dyskusji sprawia, że skuteczny do tej pory mechanizm wykluczania inaczej myślących nie działa. Wezwania Kingi Dunin, by z telewizji publicznej pozbyć się Jana Pospieszalskiego, są, szczęśliwie, wołaniem na puszczy. System przestał być szczelny i nawet absolutne świętości - jak to wykazał spór o Jacka Kuronia - mogą być zakwestionowane. Warto zauważyć, że kilka lat temu każdy, kto wątpiłby publicznie w nienaruszalną szlachetność politycznych intencji Kuronia, zostałby skazany na śmierć cywilną. Dziś organizowana przez "Gazetę Wyborczą" akcja obronna ma ograniczony zasięg. Nawet najmocniejsze inwektywy Adama Michnika nie są w stanie uniemożliwić wymiany zdań. Ale rosnący pluralizm to nie wszystko. Być może zaufanie do PiS nie słabnie, bo w oczach wyborców obecna koalicja jest po prostu lepsza niż poprzednie rządy".

"Dziennik", 22 sierpnia 2006 r. "Nie sposób było wprawdzie zaprzeczyć, że dążenie do niepodległości to jeden z najważniejszych motywów antykomunistycznego oporu. Stanowiła [suwerenność] wartość, którą w Polsce mało kto gotów był otwarcie kwestionować. Przynajmniej do momentu jej pełnego odzyskania. Wtedy okazało się, że dla wielu wpływowych publicystów jest ona jedynie środkiem do celu, jakim ma być roztopienie polskości w tym, co europejskie. Ilekroć zatem dochodzi do konfliktu między suwerennym prawem Polaków do własnego wyboru a regułami europejskiej poprawności, to pierwsze zawsze musi ustąpić".

"Dziennik", 7 sierpnia 2006 r. "Nie da się sensownie krytykować prawicy i jej błędów, posługując się wyłącznie kryteriami estetycznymi. Ja też wolę wysmakowane wystąpienia profesora Geremka od suchych słów Anny Fotygi, tyle że nie zmienia to mojej oceny błędów pierwszej solidarnościowej ekipy. Inaczej niż Wróblowi [Jan, publicysta "Dziennika"], nie kręci mi się łezka w oku, gdy wspominam rządy Mazowieckiego i Geremka. Styl był może lepszy, z niektórymi skutkami ich zaniechań nie możemy sobie poradzić do dziś.

Najważniejsze pytanie brzmi, czy Kaczyńskim uda się złamać dominujący w III RP postkomunistyczny układ. Czy uda im się rozbić ujawniony w czasie prac komisji ds. Rywina, Orlenu i PZU związek interesów mediów, polityki, biznesu i służb specjalnych. Likwidacja WSI czy powołanie CBA pokazuje, że proces demontażu postkomunizmu jednak się dokonuje. Z pewnością nie wszystko jest w porządku. I każdy błąd oraz odejście od zasad należy krytykować. Tylko to coś zupełnie innego niż wieszczenie katastrofy".

("Dziennik", 4 sierpnia 2006 r. "To prawda, że w ostatnim okresie przeciw karze śmierci wypowiadało się wielu hierarchów i teologów, z samym Janem Pawłem II na czele. To on przecież nazwał w jednym ze swych wystąpień karę śmierci czymś okrutnym i niesprawiedliwym, on wzywał do jej zniesienia. To Jan Paweł II stwierdził też, że istnieją dzisiaj skuteczne sposoby ochrony społeczeństw przed przestępcami, a coraz lepsza organizacja instytucji penitencjarnych czyni karę śmierci czymś zbędnym.

Tyle że wcale nie jest jasne, jaki charakter miały te wypowiedzi. Przeprowadzając dokładną analizę nauczania Kościoła, jeden z najbardziej znanych polskich etyków ksiądz profesor Tadeusz Ślipko napisał, że moralna dopuszczalność kary śmierci "należy do rzędu katolickich prawd ostatecznie pewnych i niepodlegających odwołaniu", a słowa Jana Pawła II "są argumentacją o charakterze sytuacyjnym". (...)

Przytoczone przez niego [Jana Pawła II] argumenty mają użytecznościowy charakter i nie podważają moralnej dopuszczalności kary głównej. Nawet zatem gdyby wartości chrześcijańskie były tym samym co europejskie, to i tak przywiązanie do nich absolutnie nie zmusza nikogo do przyjęcia abolicjonistycznych poglądów".