[go: up one dir, main page]

Europa dyskutuje o zapobieganiu konfliktom

Unia Europejska musi rozwinąć własną doktrynę zapobiegania konfliktom, jeśli chce odgrywać mocarstwową rolę w polityce międzynarodowej - zgodzili się szefowie unijnej dyplomacji

Europa dyskutuje o zapobieganiu konfliktom

Unia Europejska musi rozwinąć własną doktrynę zapobiegania konfliktom, jeśli chce odgrywać mocarstwową rolę w polityce międzynarodowej - zgodzili się szefowie unijnej dyplomacji

Podczas otwartej debaty w poniedziałek w Brukseli szefowie MSZ mówili, że europejska Piętnastka powinna mieć swój "system wczesnego ostrzegania" o potencjalnych konfliktach i coś w rodzaju sztabu planistów i strategów. Podkreślali potrzebę większej koordynacji i racjonalizacji pomocy finansowej UE. Aby zapobiegać konfliktom, Unia musi też zrewidować politykę handlową, walczyć - jak to zaznaczył brytyjski minister Robin Cook - z podstawowym źródłem konfliktów: biedą. Dodał on, że konieczne jest włączenie krajów kandydujących do UE do różnych unijnych inicjatyw, np. kontroli eksportu broni, by nie przedostawała się w ręce grożących stabilności rebeliantów czy wrogich reżimów.

Tylko Holender Jozias van Aartsen w pierwszym dniu urzędowania nowego prezydenta USA George'a W. Busha wspomniał o konieczności koordynowania europejskiej polityki zapobiegania konfliktom ze Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Pozostali mówili o konieczności ściślejszej współpracy i koordynacji polityki z różnymi organizacjami: OBWE, ONZ, Bankiem Światowym, MFW itd., o Amerykanach nie wspominając. Unia, będąca ekonomiczną potęgą i dawcą 60 proc. pomocy międzynarodowej, odgrywa w zapobieganiu konfliktom marginalną rolę w porównaniu z USA. Ale skoro nowy prezydent amerykański nie jest znawcą ani fanem polityki międzynarodowej, to wielu w Europie mogło pomyśleć, że warto ten fakt wykorzystać.

- Lepiej zapobiegać konfliktom niż angażować się w nie militarnie - przekonywała Anna Lindh, szefowa dyplomacji neutralnej Szwecji. Odebrano to jako pośrednią krytykę najnowszej unijnej inicjatywy - stworzenia do 2003 r. ok. 60-tys. europejskich sił szybkiego reagowania. Szwedzka minister przypomniała, że nieumiejętność zapobieżenia wojnie w b. Jugosławii kosztowała życie ponad 200 tys. ludzi, a międzynarodową społeczność ponad 10 mld euro. - Skoro możemy zredukować cierpienie niewinnych i własne ryzyko, dlaczego tego nie robić? - pytała Lindh.

Cook wskazał na ścisły związek między stabilnością i pokojem a rozszerzeniem Unii: - Mam wielką nadzieję, że za szwedzkiego przewodnictwa nastąpi przełom w negocjacjach i kiedy spotkamy się na szczycie w Göteborgu, będziemy w stanie wyznaczyć taki kalendarz, który umożliwi pierwszym nowym członkom Unii wzięcie udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. O rozszerzeniu UE jako najlepszym ze sposobów zapobiegania potencjalnym konfliktom w Europie mówili też Włoch Lamberto Dini, pani Lidie Polfer z Luksemburga, Francuz Hubert Vedrine i Niemiec Joschka Fischer. Ten ostatni podkreślił, że 50 lat istnienia Unii jest przykładem prawdziwego sukcesu zapobiegania konfliktom. - Unikanie wojny i umacnianie pokoju jest jedną z fundamentalnych funkcji UE - mówił Fischer.

Holender van Aartsen zaapelował, by po konsultacjach we własnych stolicach ministrowie wystąpili teraz z projektami w tej sprawie. - Zróbmy szybko coś konkretnego. Inaczej cała nasza debata przerodzi się w akademicką dyskusję, z której nic nie wyniknie.

Jacek Pawlicki, Bruksela